Grupa dzieci uczestnicząca w debacie historycznej w Sejmie RP musiała opuścić budynek z powodu przypinek na ubraniach, które zostały uznane przez funkcjonariuszy PiS i IPN za nieprawomyślne. Były to m.in. znaczki Razem i Parady Równości. – Kuchciński przy pomocy straży marszałkowskiej dał warszawskim uczniom lekcje z cenzury – skomentowała incydent Marcelina Zawisza z Partii Razem.
„Wyjątkowo małe i żałosne” – tak jeden z użytkowników Facebooka podsumował zachowanie straży marszałkowskiej podczas poniedziałkowego finału imprezy organizowanej wspólnie przez IPN i Sejm. Podczas II Ogólnopolskiego Turnieju Debat Historycznych częśc młodych ludzi miała na sobie przypinki, które przyciągnęły uwagę działaczy pionu ideologicznego. Tęczowa flaga i logotyp Razem raziły w oczy pisowskich specjalistów od poprawności politycznej tak bardzo, że postawili dziecko ultimatum: albo zdejmujecie znaczki, albo musicie wyjść. Młodzież oczywiście z godnością opuściła budynek.
Centrum Informacyjne Sejmu w kuriozalnym komunikacje tłumaczy, że chodziło o względy bezpieczeństwa, jak i powagę miejsca. Za ocenzurowaniem dzieci stał nie kto inny jak Marek Kuchciński, marszałek Sejmu.
Sprawę nagłośniła i skomentowała Marcelina Zawisza z Razem. „Reprezentanci szkoły chcieli pokazać, że nie zgadzają się na język nienawiści i pogardy, którym posługują się rządzący. Żeby zamanifestować swoje poparcie dla postulatów równości i solidarności, mieli ze sobą przypinki” – napisała na Facebooku działaczka. „PiS daje młodym uczniom lekcję cenzury. W państwie rządzonym przez Jarosława Kaczyńskiego nie ma miejsca na empatię, solidarność, troskę o drugiego człowieka. Albo wyznaje się poglądy jedynie słuszne, albo wypada się z gry. Gdyby obnosili się ze swoją sympatią do mordercy Łupaszki, siali nienawiść do uchodźców albo krzyczeli, że Unię Europejską należy zniszczyć, PiS przywitałby ich z otwartymi rękami” – zauważa Zawisza.