Do Sejmu wpłynął już projekt, który według Ministerstwa Sprawiedliwości ma usprawnić ściąganie alimentów. Problem dotyka w Polsce około miliona dzieci, których ojcowie w większości bezkarnie uchylają się od obowiązku ich utrzymywania.
Suma zaległości alimentacyjnych Polaków według danych Krajowego Rejestru Dłużników wyniosła w zeszłym roku aż 8 mld zł. 95 proc. osób, uchylających się od utrzymania swoich dzieci to mężczyźni. Brakuje jakichkolwiek rozwiązań, które pomagałaby kobietom odzyskać należne im środki. Kwoty są na tyle niewielkie, że komornicy nie są zainteresowani ich egzekucją, zaś ich ściągalność wynosi obecnie zaledwie 20 proc. Fundusz Alimentacyjny przysługuje tylko osobom znajdującym się w dramatycznej sytuacji finansowej, czyli jeśli dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 725 zł. Oznacza to, że samodzielna matka z jednym dzieckiem, pracująca na pensji minimalnej jest już „za bogata” na jakiekolwiek środki od państwa, a nawet gdyby je uzyskała, i tak wynosiłyby zaledwie 500 zł miesięcznie. Funduszowi również nie udaje się odzyskać pieniędzy od realnych dłużników – do instytucji wraca z tego tytułu zaledwie 14 proc. wypłaconych środków. Niestety – na tym polu sytuacja się nie zmieni. Ministerstwo Sprawiedliwości nie szykuje żadnego projektu, który przenosiłby na państwo egzekucję długów alimentacyjnych, zaś Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie zająknęło się o podniesieniu śmiesznie niskiego progu dochodowego, pozwalającego na otrzymanie pieniędzy z Funduszu.
Zamiast tego minister Ziobro szykuje młot na niepłacących ojców. Obecne zapisy kodeksu karnego faktycznie pozwalają na omijanie prawa. Żeby zostać uznanym winnym, trzeba bowiem unikać płacenia „uporczywie”, a zatem wpłacić nawet niewielką kwotę raz na kilka miesięcy. Po stronie matki leży także udowodnienie, że brak środków prowadzi do niemożności zaspokojenia potrzeb dzieci – jeśli więc ona zarabia dostatecznie dobrze, wyrok sądu odnośnie wysokości alimentów nie ma tutaj zastosowania. Dzięki tym zapisom od płacenia wymigiwać się łatwo – dowodem na to może być zarówno Mateusz Kijowski, jak i były europoseł i obecny szef telewizji Jacek Kurski, którego pensja z pewnością na to pozwala. Nowe przepisy mają zlikwidować obydwie luki prawne. Każda osoba, której zaległości przekroczą trzykrotność miesięcznej sumy alimentów, będzie automatycznie pociągana do odpowiedzialności, o ile nie ureguluje długu w ciągu 30 dni po pierwszej rozprawie. „Alimenciarzom” grozić będzie grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności, przy czym projekt rozsądnie zakłada, że nierzetelni ojcowie nie będą szli do więzienia, a jedynie uzyskają dozór elektroniczny – jako osadzeni nie mieliby szans zarobić na dzieci.
Projekt został już skierowany do pierwszego czytania.