Site icon Portal informacyjny STRAJK

Złote interesy Turcji i ISIS

Turcja zaryzykowała gigantyczny konflikt militarny, byle tylko móc dalej kupować od Państwa Islamskiego tanią ropę naftową. Biznes nadzoruje najbliższe otoczenie prezydenta.

Recep Tayyip Erdogan / fot. Wikimedia Commons

Turcja zaczęła udzielać poparcia fundamentalistycznym bojówkom walczącym w Syrii z powodów politycznych. Ankara miała nadzieję na obalenie rządów Baszszara al-Asada w Syrii i zainstalowanie bardziej przyjaznej, bliższej ideologicznie ekipy konserwatywnych sunnitów. Dlatego nie widziała przeciwwskazań, by równocześnie pomagać Państwu Islamskiemu, równocześnie strojąc się w szaty sojusznika Zachodu. Obecnie jednak bardziej nawet niż polityka liczy się rachunek ekonomiczny. ISIS handluje z Turcją ropą z zagarniętych pól w zachodnim Iraku nawet cztery razy taniej niż legalni sprzedawcy. Nawet tyle jednak wystarczy terrorystom, by zarabiać na ropie 1,5 mln dolarów dziennie.

Walcząca z fundamentalistami w Syrii Rosja twierdzi, że właśnie z handlem ropą naftową z ISIS należy wiązać zestrzelenie rosyjskiego samolotu. Ankara miałaby zdecydować się na ten drastyczny krok, by chronić nielegalne rurociągi prowadzące do Iraku. Dotychczasowe rosyjskie bombardowania zadały ponoć poważne szkody naftowemu biznesowi ISIS. Według rosyjskiego wiceministra obrony ISIS i syryjski oddział al-Kaidy, Front Obrony Ludności Lewantu, otrzymały z Turcji 120 ton amunicji i 250 pojazdów wojskowych. Do listy „osiągnięć” prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana wypada także dopisać zerwanie rozmów pokojowych z Kurdami. Zastąpiły je bombardowania terenów zamieszkiwanych przez Kurdów i pozycji kurdyjskiej partyzantki walczącej z ISIS.

Stany Zjednoczone nie skomentowały doniesień o postępowaniu jednego ze swoich najbliższych sojuszników, chociaż najnowsze doniesienia wskazują, że handel między Turcją a dżihadystami kontrolowany jest przez najwyższe kręgi władzy w Ankarze. Wśród nadzorujących transfer broni z Turcji na okupowane terytoria Iraku i Syrii jest syn prezydenta. On sam, jak przystało na prawdziwego autokratę, osobiście pilnuje dostaw ropy. Jeśli akurat nie bryluje na spotkaniu z europejskimi lub amerykańskimi politykami, wypracowując nowe rozwiązania w zakresie walki z terroryzmem.

[crp]
Exit mobile version