Site icon Portal informacyjny STRAJK

Żydowska społeczność Pittsburgha nie chce kondolencji Trumpa. „To pan wzmacniał biały nacjonalizm”

Donald Trump podczas wiecu wyborczego / facebook.com/DonaldTrump/

Władze miasta są zdania, wstrząśnięte atakiem terrorystycznym na miejscową synagogę Drzewo Życia, nie chcą kondolencyjnej wizyty Donalda Trumpa w mieście. Także miejscowa społeczność żydowska wolałaby, żeby Trump, który zbijał polityczny kapitał na nakręcaniu ksenofobii, teraz nie obnosił się w Pittsburghu ze swoim żalem.

Dziś w mieście odbywają się pogrzeby trzech z jedenastu ofiar masakry. Pittsburgh ma również podjąć Donalda Trumpa razem z żoną oraz córką Ivanką i jej mężem. Prezydent USA najprawdopodobniej zignoruje głos włodarzy miasta oraz samej lokalnej społeczności żydowskiej, który był jednoznaczny: lepiej, żeby darował sobie tę wizytę albo przynajmniej ją przełożył.

Mer Pittsburgha William Peduto stwierdził wczoraj na antenie CNN, że priorytetem miasta jest bezpieczne przeprowadzenie pogrzebów oraz otoczenie opieką rodzin ofiar. Tymczasem ochrona prezydenckiej wizyty, o ciągle niejasnym programie, stanie się wydarzeniem pierwszoplanowym, oczywiście bardzo kosztownym. Również rabin synagogi Drzewo Życia, na którą napadł zwolennik białej supremacji i antysemita Robert Bowers, powiedział, że przyjmie prezydenta, bo to jego obywatelski obowiązek, jednak wolałby w najbliższych dniach pocieszać swoich przerażonych i zszokowanych wiernych. Zasugerował również, że przywódca państwa, a także inni politycy, powinni przemyśleć swoją retorykę. – Musi zniknąć mowa nienawiści. Gdy wypowiadacie słowa nienawiści, gdy źle mówicie o innych kandydatach, Ameryka was słucha i uczy się od was, przywódców – skomentował rabin Jeffrey Myers.

W bardziej stanowczych słowach wypowiedział się 76-letni Barry Werber, który przeżył masakrę, kryjąc się w szafie. Stwierdził, że prezydent, głosząc nacjonalistyczne hasła, sprzyjał rozwojowi nazizmu i dlatego lepiej, by nie przyjeżdżał do Pittsburgha. Także była przewodnicząca gminy żydowskiej w Pittsburgu Lynnette Lederman oznajmiła, że Trump nie jest mile widziany w mieście z uwagi na to, jak do tej pory wypowiadał się o mniejszościach.

Do Trumpa wpłynął również list organizacji Behind the Arc, określającego się jako ruch Żydów o postępowych poglądach. Aktywiści stwierdzają, że prezydent nie powinien przyjeżdżać do Pittsburgha, zanim nie odetnie się od rasistów.

– Przez ostatnie trzy lata pana słowa i działania wzmacniały rosnący w siłę biały nacjonalizm – czytamy w liście otwartym Behind the Arc. – Nazwał pan mordercę złym człowiekiem, ale wczorajsza [sobotnia] przemoc to kulminacja pańskich wpływów. To nie jest pierwszy akt terroru przeciwko mniejszości, do którego pan inspirował.

Tymczasem Trump, który na Twitterze potępił atak, pokazał, że wcale nie zamierza wycofać się z wspierania faszystów i innych agresywnych ruchów. Krótko po złożeniu kondolencji mieszkańcom Pittsburgha przekazał gratulacje Jairowi Bolsonaro.

Exit mobile version