Site icon Portal informacyjny STRAJK

500 zł na każdego księdza

fot. pixabay.com/idarped

Bilans „studni” gabinetu premier Szydło wałkowali wszyscy. Nikomu jednak nie chciało się dostrzec, że największym beneficjentem nowej władzy jest Kościół.

Sztandarowym, acz skrywanym projektem rządu PiS jest „Program500 †” (z symbolem krzyża zamiast plusa). Zakłada on, że budżet wysupła dodatkowe 500 złotych na każdego księdza. Według kościelnych statystyków, księży inkardynowanych do diecezji jest w Polsce 24 724. Biskupów zaś 148. Żeby każdemu wyszło po 5 stów miesięcznie, rząd musiał znaleźć zatem 149 232 tys zł.

Dodatkowa kasa wzięła się stąd, że poprzednie 5 setek (a nawet więcej) zadedykował księżom już projekt budżetu wniesionego do Sejmu przez rząd Platformy. Sto baniek na Światowe Dni Młodzieży, kolejna setka na Fundusz Kościelny i wiele mniejszych pozycji poukrywanych w poszczególnych resortach. Na hierarchach tamte kwoty wrażenia już nie robiły. Dostawali je od lat, więc ich zdaniem pieniądze te należały się Kościołowi jak psu buda. Po nowej władzy oczekiwali więcej. I wcale się nie przeliczyli.

80 milionów

W projekcie budżetu państwa odziedziczonym przez PiS po Szczurku, było zapisane 100 mln zł na bezpieczeństwo w czasie ŚDM. Taka góra hajsu na 4-dniową imprezę organizowaną przez Watykan, to jednak zdaniem pisiorów śmiech na sali. Komisja administracji i spraw wewnętrznych zdecydowała zatem powiększenie puli o dodatkowe 80 baniek. Ponieważ jednak pieniądze miałyby pochodzić z części dotyczącej obowiązkowych ubezpieczeń społecznych, zrobił się szumek medialny i od koncepcji oficjalnie odstąpiono.

Oficjalnie nie znaczy naprawdę. Nominalnie budżetowy hajs na ŚDM podniesiono o ledwie 15 milionów złotych. Utworzono bowiem nową rezerwę celową związaną z organizacją Światowych Dni Młodzieży. Pieniądze znaleziono zmniejszając wydatki na NIK o ok. 6,5 mln zł, RPO – o ok. 4,6 mln zł i Krajowego Biura Wyborczego o ponad 3,8 mln zł.

O pozostałych 65 milionach niechcący wygadał się małopolski wojewoda Pilch. Do platformianych 100 mln zł, które miały wystarczyć na wszystko, pisiaki dopisały w kilku punktach budżetu nieco nowych pozycji. Już to 28 mln na ŚDM-ową służbę zdrowia; już to 18 mln zł za współpracę z biurem prasowym Światowych Dni Młodzieży i transmisje telewizyjne pójdzie do Kościoła poprzez PAP i TVP; kolejnych 11 mln to ukryty jako rezerwa celowa w resorcie Błaszczaka szmal na wynagrodzenie dla służb mundurowych za pracę w godzinach nadliczbowych. Są też drobniejsze rezerwy w innych resortach, no i te oficjalne 15 mln. Razem daje to 80 milionów. 80 baniek, których Kościół nie będzie musiał wydawać na podkrakowski spęd.

26 milionów

Z początkiem stycznia, godzinę przed posiedzeniem sejmowej komisji finansów, posłowie dostali zestaw poprawek do projektu budżetu na 2016 r. Wśród nich była propozycja odebrania 20 mln zł z budżetu na kulturę i utworzenia z tych pieniędzy rezerwy celowej o nazwie „Środki na realizację zadań Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu”. Poprawkę zgłosili posłowie PiS, tak się jednak złożyło, że była podpisana nazwiskiem szefa parlamentarnego klubu, Ryszarda Terleckiego.

Media i opozycja zabiły propozycję śmiechem i ekspertyzami o tym, że taki zapis byłby niezgodny z prawem. Chciał nie chciał, następnego dnia Terlecki poprawkę wycofał.

Zmartwiło to pisowskiego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. – Ta uczelnia bardzo dobrze działa i jeśli takie poparcie i wsparcie byłoby dobre dla tej uczelni, to bardzo dobrze. Będziemy się nad tym zastanawiać i będziemy dyskutować. Parlamentarzyści udawali, że dyskutują, a dyrektor Rydzyk udawał, że 20 milionów złotych go nie obchodzi.

– Nasza uczelnia nigdy nie dostawała wsparcia od rządzących – zatrząsł się z oburzenia Rydzyk w stanowisku opublikowanym na stronie internetowej Radia Maryja.

Uczelnia może i nie, ale fundacja Rydzyka jak najbardziej. Skoro zatem nie kijem go, to ugodą. Umyślono, że zamiast zasilać kościelnego tuza 20-ma bańkami z dotacji, można mu dać 26 milionów i to z takiego źródła, że żaden prawnik nie będzie mógł podskoczyć. Za poprzednich rządów PiS, jeszcze w 2006 r, fundacja Lux Veritatis złożyła w NFOŚiGW wniosek o dotację do odwiertów wód geotermalnych. Złożyła i dostała 12 milionów. A że ówczesny szef NFOŚiGW nie zważając na braki w dokumentacji, potwierdził obecność wód geotermalnych? A to, że ówczesny minister od środowiska Szyszko odwołał z rady nadzorczej NFOŚiGW członka przeciwnego umowie z fundacją Lux Veritatis? Ano nic. Tak samo jak i to, że wykreślono z umowy jeden z paragrafów, co w praktyce uniemożliwiało rozwiązanie umowy z fundacją Rydzyka. Gwoli ścisłości trzeba jeszcze przypomnieć o takim drobiazgu, że tuż po przegranych przez PiS wyborach w 2007 roku, aneksem zwiększono wartość dotacji z 12 do 27,3 mln zł.

Przychylność ministra Jana Szyszki dla Rydzyka nie powinna dziwić. W końcu wykładał, ze stawką 600 zł za godzinę, na podyplomowych studiach z polityki ochrony środowiska w Rydzykowej Wyższej Szkole Kultury Medialnej i Społecznej.

Platforma umowę unieważniła. I to nie tylko z powodu dziwnych koneksji miedzy Rydzykiem, a Szyszką. Uwaliła, bo geotermie okazywały się finansową wtopą. Choć na budowanie podobnych do tej w Toruniu instalacji wydawano miliony, w 2009 roku zysk operacyjny odnotowywała tylko geotermia na Podhalu. Wszystkie inne były pod kreską.

Ponieważ zerwania umowy umowa nie przewidywała, Rydzyk poszedł z nią w 2009 roku do sądu. Sądził się aż do momentu, gdy na stanowiska w Ministerstwie Środowiska i NFOŚiGW wrócili starzy znajomi. No i w lutym doszło do sądowej ugody opiewającej na 26 milionów złotych. 26 milionów, które miast na walkę z wawelskim smogiem, trafią wprost z budżetu do kościelnej fundacji Rydzyka. I wcale niekoniecznie pójdą na gorące źródła.

8 milionów

Budżet państwa przygotowany przez Platformę na 2016 rok, tak jak rok wcześniej, miał zapisane w pozycji Fundusz Kościelny 118 mln 230 tys. zł. Platfusy odgrażały się od lat, że fundusz zlikwidują, a tak naprawdę wciąż go pompowały. W poprzednich latach kwota ta wynosiła bowiem 94,3 mln zł. Bidulki uzasadniały wzrost tym, że – proszę się nie śmiać – co roku pieniądze w Funduszu Kościelnym kończyły się przedwcześnie. W związku z tym podjęto decyzję, że będzie to kwota, która realnie odpowiada wydatkom na składki ubezpieczenia duchownych.

Wspominanie o tym, że Fundusz powstał za komuny jako zadośćuczynienie za odebrane czarnym dobra, chyba nie ma sensu. Zwłaszcza, że dzięki Komisji Majątkowej dobra zostały zwrócone z sięgającym 30 proc. naddatkiem.

Pisowcy dopadli fragment budżetu dotyczący Funduszu i dostali amoku. Natychmiast zawnioskowali o powiększenie go o 17 milionów złotych. Argumentacja była taka, że ma to związek ze wzrostem kwoty minimalnego wynagrodzenia z 1750 do 1850 zł w tym roku, a 3,5 mln zł z tych pieniędzy miałoby posłużyć na remont obiektów sakralnych. Wnioskodawcy przeszarżowali nawet wśród swoich. Summa summarum stanęło na tym, że dokładka na Fundusz Kościelny wyniesie jedynie 8 milionów.

4 miliony

Aż dziwne, że PiS tak późno wpadł na pomysł wykorzystania Centrum Opatrzności Bożej jako alibi do zasilania Kościoła budżetowym szmalcem. Dopiero z okazji Dnia Kobiet ogłoszono, że Archidiecezja Warszawska otrzymała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dofinansowanie w wysokości 4 mln zł na niekończącą się budowę największej polskiej piramidy.

Dla zamydlenia oczu podano, że pieniądze przeznaczone zostaną na instalację w sakralnej części gmachu nowoczesnych rozwiązań akustycznych. Komunikat jest mocno kuriozalny. Stanowi bowiem, że „będzie to pierwsza tej wielkości sala w Polsce, w której docelowo będzie można słuchać najpiękniejszych utworów muzyki klasycznej wykonywanych na światowym poziomie”. Jakie utwory są najpiękniejsze i po co suwerennemu państwu PiS światowy poziom wiedzą tylko abp. Nycz i wicepremier Gliński.

31 232 tysiące

Jesienią Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło, że da szmal na projekt „By pamięć o nich trwała” w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2016”. Późną jesienią do MSZ wprowadził się Witold Waszczykowski ze swoimi ludźmi. I tak się porobiło, że konkurs, który miał być zamknięty 4 grudnia, został przedłużony o prawie 4 tygodnie. A na dodatek rozszerzono cel projektu o punkt: „Promocja polskiego wkładu w rozwój cywilizacyjny i kulturowy Europy w aspekcie 1050 rocznicy Chrztu Polski i w kontekście Światowych Dni Młodzieży 2016, w tym zwłaszcza chrześcijańskiej tożsamości i ukształtowanego na przestrzeni wieków na tej podstawie systemu demokracji, wolności, solidarności i tolerancji”. Zdziwi kogoś zatem, że dodano, iż celem projektu powinno być „budowanie pozytywnego obrazu historii Polski jako kraju, który wniósł własny, oryginalny wkład w dzieje Europy, dzięki silnej tożsamości i propagowaniu cywilizacji łacińskiej, opartej na chrześcijańskich wartościach”?

Skoro nie zdziwi, to nie jest zaskoczeniem, że zwycięzcą i zdobywcą 200 tysięcy złotych została fundacja Lux Veritatis. Na wsparcie ogólnopolskich czasopism kulturalnych ministerstwo kierowane przez wicepremiera Glińskiego ma 3,5 mln zł, tyle samo, co przed rokiem. O dotację wystąpiło 139 czasopism, wsparcie otrzymało jedynie 25. Rok temu, ponad dwa razy więcej. 81 tys. zł zostało przekazane na wydanie tygodnika internetowego „Teologia Polityczna Co Tydzień”. Tytuł „Christianitas” otrzymał 79 tys. zł.

Te dwa przykłady pokazują, że w dofinansowywaniu kościoła rząd ma nieograniczone możliwości. Konkursy, dotacje celowe, rezerwy budżetowe, to wszystko jak widać już zasila kościelną kiesę. A będzie jeszcze bardziej. Po rezygnacji z projektu „20 baniek na Rydzyka”, posłowie PiS przekomarzali się między sobą, że jak nie ministerstwo kultury, to ministerstwo nauki. A jeśli ono też nie… to ktoś pieniądze na Kościół dać musi. Gowin podchwycił temat od razu. Wymyślił sobie program rozwoju polskiej humanistyki. No i od razu znalazł jego finansowanie.

– Do tej pory kompletnie niezainteresowane rozwojem badań i czerpaniem z dorobku polskiej nauki były te firmy, koncerny, po których powinniśmy się spodziewać najwięcej, czyli duże spółki Skarbu Państwa. Jedynym wyjątkiem jest dotąd KGHM” – wykoncypował. A że humanistyka to wszak domena uczelni takich jak KUL, czy seminaria? Księżom profesorom trzeba dać zarobić. W końcu po to PiS obstawił koncerny swoimi ludźmi. Pierwsze efekty przelewania Kościołowi kasy ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa już są. Komitet organizacyjny ŚDM podał, że oficjalnymi sponsorami Dni są PKO BP i PZU.

Dla Orlenu, Lotosu, PGNiG-u czy gigantów elektroenergetycznych wysupłanie drobnych 31 milionów, to jak splunąć. Realizacja programu 500 złotych na każdego księdza spięła się więc finansowo.

Exit mobile version