Do dzisiejszej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, którą wygłosił w Sejmie na okoliczność „debaty” o uchodźcach trudno odnieść się w kategoriach innych niż kliniczne. I jest to bodaj jedyne kryterium, którego można się chwycić wysłuchawszy expose szefa największej partii opozycyjnej.
Oto argumenty polskiego polityka wielkiego formatu:
- Rządowi nie wolno podejmować decyzji o przyjęciu uchodźców podczas rozmów z Komisją Europejską.
- Liczba uchodźców gwałtownie się zwiększy.
- Uchodźcy nie przestrzegają polskiego prawa i obyczajów.
- W Szwecji, w 54 strefach „obowiązuje szariat”.
- Szwedzkim uczennicom nie wolno „chodzić w krótkich strojach”.
- Kościoły we Włoszech traktowane są jak toalety (sic!).
- Przyjęcie uchodźców skaże nas na konieczność przyjęcia miliarda innych osób cierpiących głód na świecie.
- Polska nie ponosi odpowiedzialności za „kolonializm”.
- Polska nie brała udziału „w polityce USA na Bliskim Wschodzie”.
- Przyjęcie uchodźców spowoduje, iż „przestaniemy być gospodarzami we własnym kraju”.
Po wysłuchaniu powyższych enuncjacji mam dla Prezesa Kaczyńskiego taką oto wiadomość:
Panie Prezesie, myli się Pan bardzo.
- Rząd może porozumieć się z KE ws. tzw. przyjęcia części uchodźców. Nie ma żadnych aktów normatywnych, które mogłyby tego Ewie Kopacz zabronić. Rząd może także decydować, pośrednio, poprzez swoją agencję zwaną Urzędem ds. Cudzoziemców, o nadaniu statusu uchodźcy ubiegającym się o niego osobom.
- Obawiam się, że nie ma Pan racji, kiedy uważa Pan, że uchodźców raptownie w Polsce przybędzie. Polska to dziadowski kraj, rządzony przez skrzyżowanie katolickiego talibanu z neoliberalnym obłąkaniem. Ludzie są biedni, usługi publiczne na zerowym poziomie, zanieczyszczenie powietrza olbrzymie, ludzie strasznie tu piją i jedzą tyle wieprzowiny, że do Mazurka Dąbrowskiego czas dopisać zwrotkę o umiłowanym zapachu kotleta schabowego. Nikomu się tu nie spodoba. Nawet Polacy stąd uciekają, co chętnie Pan podkreśla. Gdyby do Polski przeprowadziło się kilka milinów obywateli krajów azjatyckich, arabskich i afrykańskich byłoby to z wielkim pożytkiem dla tak bliskiego Pana sercu Narodu Polskiego. Ludzie trochę by się ogarnęli, zobaczyli, że oprócz Polaków i Rosjan, którzy – jak wiadomo – chcą nas zjeść i popić wódką, na świecie istnieją inne kultury. Np. takie, w których ochlej nie jest podstawą wieczornych procedur regeneracyjno-wypoczynkowych. Niestety, nie jestem optymistą. Wszyscy zechcą wyjechać.
- Polskiego prawa nie przestrzegają, bo ich tu nie ma, ale na pewno będą przestrzegali – już Pan i Pana partia zapewnicie tu porządek. Pomny doświadczeń pierwszej odsłony IV RP, nie mam obaw. A obyczajów – jako rzekłem – nie mogą przestrzegać. Wódka szkodzi ich kulturze. Ja też ich nie przestrzegam.
- Panie Prezesie, czy ten argument podpowiedział Panu Grzegorz Braun? Proszę być ostrożnym w korzystaniu z tego źródła. Słowa „Szwecja” i „szariat” brzmią może podobnie, ale na płaszczyźnie prawno-socjalnej nie mają ze sobą nic-a-nic wspólnego.
- Z tymi „krótkimi strojami”, gdyby to była prawda, choć nie jest, to powinien Pan być zadowolony. Wszak to Pan i Pana akolici przekonujecie, że wyzywające stroje są szkodliwe, bo jak nie dżęder, to pornografia.
- Panie Prezesie, które kościoły? Chętnie zamieścimy sensacyjną wiadomość o drastycznych przypadkach włoskich kościołów. Czy wiadomo Panu coś więcej na ten temat?
- Gdyby tu był miliard ludzi, to musielibyśmy układać się warstwami. Przyjmowałbym, szczawiu i mirabelek Ci u nas dostatek.
- Ależ Polska ponosi odpowiedzialność za kolonializm. Czym, jeśli nie kolonializmem właśnie, jest okupacja Afganistanu?
- Jeżeli nie braliśmy udziału w zbrodniczej „polityce USA na Bliskim Wschodzie”, to kto miał swoją strefę okupacyjną w Iraku poza Stanami i Wielką Brytanią?
- Gospodarzami we własnym kraju i tak nie jesteśmy. Niech Pan pogada z Grzegorzem Braunem – rządzą „mafie, służby i loże”, a może i Szwajcarski Czerwony Krzyż.
Życzę dużo zdrowia (psychicznego).
Nieżyczliwy.