Syryjska opozycja kontroluje już tylko 1/3 tej części wschodniego Aleppo, w której panowała pod koniec listopada. Armia wierna Baszszarowi al-Asadowi zajmuje w ostatnich dniach jedną dzielnicę miasta za drugą.
N.a potrzeby obrony Aleppo kilkanaście zbrojnych formacji antyasadowskich zjednoczyło się w koalicję o nazwie Armia Aleppo, oficjalnie rezygnując ze sporów ideowych (w Armii znalazły się zarówno oficjalnie bardziej umiarkowani partyzanci, jak i jawni fundamentaliści islamscy z Ahrar asz-Szam i Ruchu im. Nur ad-Dina). Niezależnie od niej walczyli terroryści z Podboju Frontu Aleppo. Jedni i drudzy nie mieli jednak szans w obliczu miażdżącej przewagi syryjskiej armii, wspieranej przez rosyjskie lotnictwo, a na lądzie przez milicje palestyńskie i szyickie. Dwa dni temu padła południowa dzielnica Tarik al-Bab, dzisiaj – asz-Szar i Karm al-Dżabal. Niecały kilometr dzieli atakujących od Cytadeli w Aleppo.
W kwartałach kontrolowanych przez opozycję pozostało jeszcze, według szacunku ONZ, 100 tys. osób. Trudno oszacować liczbę ofiar bombardowań i walk w ostatnich dniach oraz liczbę cywilów, którzy uciekli do dzielnic opanowanych przez wojska rządowe lub przez Kurdów; w tej sprawie podawane są sprzeczne informacje (od 300 do „tylko” 24 zabitych). Sytuacja rebeliantów wydaje się bliska beznadziejnej, jednak 3 grudnia ich przywódcy oznajmili, że nigdy dobrowolnie nie opuszczą miasta.
Jak podała agencja Reutera, na tereny zajęte przez wojsko syryjskie dotarła pomoc humanitarna z Rosji. Dzisiaj polowy szpital otwarty przez Rosjan w poniedziałek został uszkodzony wskutek opozycyjnego ostrzału artyleryjskiego. Zginęła pielęgniarka, dwójka innych pracowników medycznych odniosła poważne rany. Poszkodowani są również Syryjczycy, którzy zgłosili się akurat po pomoc.