Site icon Portal informacyjny STRAJK

Amerykański dziennikarz wzywa do bombardowania Mekki

W Stanach Zjednoczonych trwa ponura licytacja, kto zaproponuje bardziej brutalne środki ratowania wolności i demokracji przed zagładą, którą niosą muzułmanie.

Zaproponowana przez szefa CIA Johna Brennana totalna inwigilacja internetu kilka dni temu brzmiała ambitnie, ale szybko została przelicytowana. Donald Trump, ubiegający się o nominację na republikańskiego kandydata na prezydenta, chce zamykać meczety, założyć tajną bazę danych o muzułmanach i zobowiązać ich do noszenia specjalnych odznak. Kilku dziennikarzy o podobnych zapatrywaniach rzuciło również pomysł utworzenia dla wyznawców islamu obozów internowania.

Wszystkich przebił jednak felietonista WorldNetDaily Burt Prelutsky, dawniej autor scenariuszy telewizyjnych seriali. Jego zdaniem sposób na skuteczną walkę z terroryzmem to zbombardowanie Mekki. Zniszczenie Państwa Islamskiego to za mało. Tylko zrównanie z ziemią najważniejszego sanktuarium muzułmanów przekona ich, że z tzw. zachodnią cywilizacją nie wolno zadzierać. Innymi środkami nie da się przemówić do tych dzikusów, przekonuje „dziennikarz”.

To, że w zniszczonej Mekce mogłoby zginąć nawet 1,2 mln ludzi, nie jest dla dzielnego felietonisty problemem. Po pierwsze, muzułmanie sami proszą się o masową zagładę od momentu, gdy tylko Mahomet zaczął głosić swoją naukę. Po drugie, woła Prelutsky, czym jest milion trupów, gdy stawką jest udowodnienie, na wieki wieków, że to chrześcijański Bóg miał rację?

Kiedy Prelutsky pisał seriale, mógł co najwyżej zanudzić widzów. Teraz, nawet jeśli jego plan rodem z filmu katastroficznego nie ziści się, przyczynia się do budowania klimatu nienawiści wobec muzułmanów. Tych, którzy chcą w Stanach Zjednoczonych spokojnie żyć. Terroryści tylko się z tego cieszą.

[crp]
Exit mobile version