W Nicei ofiar mogło być o wiele więcej, gdyby nie Egipcjanin, którego brawurowa akcja pomogła policjantom zabić zamachowca.
Egipcjanin bawił się w tłumie obchodzących francuskie święto narodowe. Gdy zorientował się, że kierowca ciężarówki celowo rozjeżdża ludzi, najpierw krzyczał, by ten się opamiętał. Wołał, że pod kołami są ofiary. Wtedy jednak zorientował się, że mężczyzna za kierownicą wyjmuje pistolet. Ryzykując własne życie wskoczył do kabiny pojazdu i podjął próbę rozbrojenia napastnika. Został ranny, ale gdyby nie jego czyn, policja zatrzymałaby ciężarówkę znacznie dalej. A to oznaczałoby kolejne dziesiątki ofiar. Otoczony przez policję napastnik, Francuz pochodzenia tunezyjskiego, wymierzył z broni do funkcjonariuszy, lecz spudłował. Został zastrzelony.
Policja prowadzi złożone dochodzenie w sprawie motywów jakimi kierował się sprawca. Jak na razie nie ma żadnych dowodów na to, by Mohamed Lahouaiej Bouhlel należał do którejś z grup szerzących terror w imię radykalnego islamu. Brat jego żony twierdzi, że nie był w ogóle osobą praktykującą, nie przestrzegał zasad islamu. Ojciec sprawcy natomiast podał, że jego syn leczył się psychiatrycznie. 31-latek miał również problemy z prawem przez swoją skłonność do agresywnych zachowań. Był skazany m.in. za pobicia, groźby i dręczenie psychiczne byłej partnerki.