Podczas gdy rząd ładuje miliardy na zakup bezużytecznych samolotów, ośrodki niosące pomoc starszym i ubogim obywatelom znajdują się w opłakanym stanie. Pracownicy domów opieki społecznej z Bydgoszczy postanowili o tym powiedzieć głośno.
W Zespole Domów Pomocy Społecznej i Ośrodków Wsparcia w Bydgoszczy coraz części pada słowo „strajk”. Pracownicy od marca znajdują się w sporze zbiorowym z zarządcą struktury. Oczekują natychmiastowej poprawy warunków pracy. Obecnie zatrudniony może poświęcić podopiecznemu jedynie 10 minut w ciągu dnia. Brakuje też tak podstawowego sprzętu jak podnośniki czy łóżka elektryczne. Za mało jest też pielęgniarek – zaledwie jedna na kilkunastu chorych.
Szefowa związku Agnieszka Marcinkowska powiedziała, że środków jest za mało, a te które są do dyspozycji, są wydatkowane nieracjonalnie.
– Ponownie staniemy przed dylematem odejścia pracowników od pracy, ponieważ oni za pensję na poziomie najniższej krajowej znów nie będą chcieli wykonywać tak trudnej pracy. Na zwiększenie liczby pracowników nie ma pieniędzy, natomiast są pieniądze na zwiększanie liczby kierowników. Bywa, że na 30-40 osób jest dwóch pracowników opieki – powiedziała związkowczyni.
Brak solidnego zastrzyku finansowego sprawia, że cierpią ludzie.
– Podopieczni oczekują od nas jakiegoś wsparcia psychicznego, rozmowy, wypicia kawy, ale my na to nie mamy czasu. My pracujemy automatycznie. Wchodzimy, robimy, wychodzimy. Tego czasu nie ma, jest nas za mało. Właśnie bym się popłakała, bo to jest naprawdę trudne… – mówią pracownicy w rozmowie z Radiem PIK.
Co dalej? Wszystko wskazuje na to, że konflikt będzie eskalował.
– Trudno nam w tej chwili pewne rzeczy wyjaśnić, w związku z tym musi być powołany mediator. Związki zawodowe przedstawiły swojego, my poniedziałek występujemy do ministerstwa o wskazanie mediatora. Jeżeli mediacje nie poskutkują, pozostanie rozstrzygnięcie sprawy przez sąd – mówi Bożena Degler – Łaniewska, reprezentantka pracowników.