W Paryżu, ponad pięć lat po krwawych wydarzeniach w redakcji tygodnika satyrycznego Charlie Hebdo, rozpoczyna się proces wspólników terrorystów z Al Kaidy i Państwa Islamskiego. Między 7 a 9 stycznia 2015 r. sprawcy zabili razem 17 osób. Głośna napaść na redakcję za publikację karykatur Mahometa wywołała szczególne poruszenie na świecie: tygodnik, by podkreślić otwarcie procesu, jeszcze raz opublikował dziś rysunki, które wielu muzułmanom wydały się wtedy obraźliwe, a nawet rasistowskie.
Część dawnych karykatur antymuzułmańskich Charlie Hebdo opublikował dziś na pierwszej stronie z napisem „To wszystko (tylko) dlatego”, sugerując, że tragiczna śmierć dziennikarzy miała swą przyczynę w absurdalnym pojęciu godności religijnej, nie dopuszczającym żadnej krytyki. Przedstawianie Mahometa jako terrorysty, czy pisanie, że „wierzą w niego durnie”, oburzyło wówczas wiele krajów muzułmańskich. I dzisiaj, ledwo tygodnik znalazł się w kioskach, wśród pierwszych reakcji był komunikat rządu pakistańskiego, który „zdecydowanie” potępił „próżną prowokację” pisma. Tamtejsza prasa ma pretensje, że Zachód „nigdy nie krytykuje żydowskiej religii”, mimo „krwawego izraelskiego terroru”, ani chrześcijańskiego, mimo ciągłych napadów USA i NATO przeciw państwom islamskim.
We Francji publikację Charlie Hebdo poparli zarówno prezydent Macron, jak i premier Castex, mówiąc o „prawie do bluźnierstwa”, a Marlène Schiappa z ministerstwa spraw wewnętrznych opublikowała tagi #JestemCharlie, #Jestempolicją i #Jestemżydówką, by wyrazić solidarność z ofiarami terrorystów. Mimo to francuski twitter wskazywał dziś, że największą karierę w kraju zrobił tag #NiejestemCharlie, gdyż Francuzi są dosyć podzieleni, jeśli chodzi o ocenę inicjatyw tygodnika i władz kraju.
Od początku syryjskiej wojny Francja finansowała i zbroiła tamtejszą Al-Kaidę, przymykała oczy lub wręcz zachęcała do wyjazdów swych obywateli na wojnę, w celu obalenia syryjskiego rządu. To właśnie Al-Kaida rozstrzelała redakcję Charlie Hebdo. Władze francuskie popierały też pomoc Państwu Islamskiemu (PI) w Syrii m.in. za pośrednictwem koncernu Lafarge, który dzielił się pieniędzmi z PI i produkował tam cement, by dżihadyści mogli budować specjalne umocnienia.
Przed sądem w Paryżu stanęło dziś 14 oskarżonych o różne formy pomocy dżihadystom zaangażowanym w ataki ze stycznia 2015 r. Główni sprawcy nie żyją, a kilka osób, które bezpośrednio organizowały zamachy, zdołały uciec na Bliski Wschód. Proces został zaplanowany na ponad dwa miesiące, na rozprawach będzie zeznawać 150 świadków i ekspertów.