Site icon Portal informacyjny STRAJK

Francja: fala protestów przeciw „reformom” Macrona

Marsz w Paryżu, 19 kwietnia. flickr

Przez Francję przetoczyła się w sobotę kolejna fala demonstracji – w marszach protestu przeciwko wdrażanym przez Macrona antypracowniczym przepisom wzięły udział setki tysięcy ludzi. Jednak sam Macron pozostał niewzruszony i stwierdził, że „tych cięć nic nie jest w stanie powstrzymać”.

Do tego protestu mobilizowano się tygodniami. Największa centrala związkowa – Powszechna Konfederacja Pracy (CGT) w porozumieniu z 60 innymi organizacjami z dumą obserwowały, jak ulicami miast płynie „ludowa fala”. Maszerowali wszyscy pokrzywdzeni przez politykę cięć: nauczyciele, pielęgniarki, urzędnicy, kolejarze, wykładowcy akademiccy, emeryci, pracownicy przemysłu ciężkiego i wiele innych grup niezadowolonych z tego, co Emmanuel Macron nazywa „modernizacją”.

Paryska policja podała, jakoby w stolicy protestowało 21 tysięcy osób, natomiast według CGT było ich czterokrotnie więcej (80 tys. w samym Paryżu i 250 tys. w całym kraju). Skala protestu była więc porównywalna do tego pod koniec marca, gdy niezależne organizacje dziennikarskie podawały, że nad Sekwaną wyszło demonstrować ponad 320 tys. Francuzów.

Prezydent Macron w przeddzień marszów, w piątek 25 maja podczas wizyty w Rosji zapowiedział, że mobilizacja związków zawodowych i lewicowych organizacji nie zatrzyma jego reform związanych z „modernizacją”. Stwierdził też, że nie da się „sterroryzować” i nie będzie uzależniał swojej polityki od społecznego niezadowolenia.

W sobotnich protestach w Marsylii uczestniczył lider Nieuległej Francji (LFI) Jean-Luc Mélenchon. Odczytał listę niechlubnych reform Macrona: cięcia i zwolnienia w służbie zdrowia, policji, sektorze oświaty, na kolei. Wypomniał również rządowi olbrzymią ulgę podatkową (w sumie 4,5 miliarda euro), którą podarowano w prezencie najzamożniejszym obywatelom – tymczasem ta suma, zainwestowana w służbę zdrowia, mogłaby zapobiec zwolnieniom i obniżkom wynagrodzeń w szpitalach.
Sekretarz generalny Partii Komunistycznej Pierre Laurent wzywał tłum do solidarnego oporu wobec arogancji autorytarnej władzy.

Philippe Martinez, sekretarz generalny CGT, stwierdził z dumą, że protesty odbyły się w sumie w około 190 miejscowościach – i powinien to być znak ostrzegawczy dla Macrona, że nie może dłużej lekceważyć społecznego gniewu.

W Paryżu doszło do zamieszek, kiedy grupa zamaskowanych demonstrantów usiłowała zdewastować budynek banku. Interweniowała policja, siedmiu funkcjonariuszy odniosło obrażenia. Użyto gazu łzawiącego. Według Agencji Reutera zatrzymanych zostało 35 osób, według innych źródeł – ponad 40.
W ubiegłym tygodniu na ulice Paryża wyszło 140 tys. pracowników budżetówki – to prawie tyle, ile przy pomocy swoich reform zamierza zwolnić prezydent Macron.

Exit mobile version