XXV Akt protestów Żółtych Kamizelek przeszedł w spokoju – nieporównywalnym z tym, co działo się kilka dni temu podczas paryskiej demonstracji pierwszomajowej. Demonstranci nadal są wściekli na Macrona i oburzeni policyjną przemocą, ale też zmęczeni.
W Paryżu głównym wydarzeniem podczas XXV Aktu był marsz przez X i XI dzielnicę miasta, trasą mijającą kilka szpitali. Z jednej strony był to gest szczególnej solidarności pod adresem pracowników medycznych (część z nich właśnie strajkuje) oraz obywateli, którym ubóstwo utrudnia dostęp do pomocy lekarskiej.
?Les Gilets Jaunes applaudissent et s’arrêtent devant l’hôpital Tenon et les aides-soignants du service d’urgences actuellement en grève.#GiletsJaunes #Acte25 #ActeXXV #4mai #YellowVests #Paris #hopital #4mai2019 pic.twitter.com/LYrHlIitic
— Charles Baudry (@CharlesBaudry) May 4, 2019
Z drugiej – trasa oraz okrzyki „Castaner kłamca” odnosiły się do skandalicznej wypowiedzi francuskiego ministra spraw wewnętrznych, który po manifestacji 1 maja oskarżył Żółte Kamizelki o zaatakowanie i splądrowanie szpitala Pitié-Salpêtrière. Zostało to zdementowane przez samych pracowników placówki.
?Les Gilets Jaunes à Paris scandent « MENTEUR CASTANER ! » sur le parcours de la manifestation. #GiletsJaunes #Acte25 #ActeXXV #4mai #YellowVests #Paris #Castaner #4mai2019 pic.twitter.com/CnYUMBCGWx
— Charles Baudry (@CharlesBaudry) May 4, 2019
Według danych MSW, bez wątpienia, jak pokazuje praktyka, zaniżonych, we Francji demonstrowało dziś niecałe 19 tys. osób, z czego 1500 w Paryżu. Same Żółte Kamizelki wyliczyły liczbę demonstrantów na nieco ponad 40 tys. i udowadniają prawdziwość swoich szacunków, publikując zdjęcia masowych zgromadzeń w miastach poza stolicą, na których rzekomo „nikogo nie było”.
Rząd Macrona i przychylne mu media świętują „najmniejszą mobilizację Żółtych Kamizelek” od początku ruchu (to według danych oficjalnych) – tymczasem Kamizelki, chociaż niewątpliwie zmęczone, nadal nie poddają się. W poprzednim, XXIV Akcie protestów, brało udział 60 tys. uczestników (według wyliczeń demonstrantów).
Dziś grupa kilkudziesięciu aktywistów udała się również pod lotnisko Roissy, by tam protestować przeciwko planom sprywatyzowania firmy Aeroports de Paris (Paryskie Lotniska) i domagać się renacjonalizacji sprzedanych wcześniej lotnisk, autostrad i innych elementów sieci komunikacyjnej.
Nie obyło się bez incydentów – w Roche-sur-Yon na zachodzie Francji niezgłoszona wcześniej manifestacja zdołała dotrzeć na zamknięte przez policję terytorium wokół budynków administracji rządowej. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, by rozpędzić zgromadzenie. Także w Paryżu, mimo oficjalnego przekonania, że ruch wygasa, prewencyjnie zamknięto kilka stacji w centrum miasta, a kluczowych i symbolicznych punktów pilnowały nadzwyczajnie siły.