Zdaniem Krzysztofa Gawkowskiego szef ZNP „niemal zapisał się do PO”. Działacz najwyraźniej nie może wybaczyć związkowcowi wykluczenia SLD z komitetu referendalnego.
Postawa Sojuszu Lewicy Demokratycznej wobec zbliżających się strajków nauczycieli i protestów przeciwko reformie oświaty Anny Zalewskiej jest, mówiąc delikatnie, dość chaotyczna. Partia do niedawna miała na swojej stronie internetowej program z 2015 roku, postulujący likwidację gimnazjów, który następnie został usunięty. Szeregowi działacze i działaczki SLD zbierają podpisy pod referendum w sprawie zmian w edukacji, zaś Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny i wiceprzewodniczący partii na łamach prawicowego, propisowskiego tabloidu „SuperExpress” otwarcie atakuje Sławomira Broniarza, przewodniczącego związku i twarzy zapowiadanych antyrządowych protestów pracowniczych. Jego zdaniem lider ZNP powinien podać się do dymisji, bo nie reprezentuje środowiska nauczycielskiego, a jedynie marzy o karierze politycznej w Platformie Obywatelskiej. Gawkowski jednoznacznie powtórzył też, że Sojusz domaga się likwidacji gimnazjów i powrotu do szkoły 8+4, chociaż sprzeciwia się trybowi, w jakim postępuje rząd Beaty Szydło.
W komitecie referendalnym faktycznie znalazło się miejsce dla polityków PO, ale także dla przedstawicieli PSL, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej i Razem, a także wielu organizacji pozarządowych i OPZZ. Co więcej, to właśnie w biurze Partii Razem odbyła się wczoraj wspólna konferencja prasowa Agnieszki Dziemianowicz-Bąk z Zarządu Krajowego partii i Broniarza: – Projektowane zmiany dotkliwie uderzą w ucznia; uderzą w rodziny i to w różnych aspektach – ekonomicznym, logistycznym i organizacyjnym.
Broniarz wskazał, że reformę PiS-u szczególnie odczuje środowisko nauczycieli i pracowników oświaty: – Żadne zaklęcia pani minister ani też mało wiarygodne zapewnienia, że przy likwidacji 7,5 tys. szkół stworzymy 5 tys. dodatkowych miejsc pracy, nas nie uspokajają – tłumaczył szef ZNP.