Site icon Portal informacyjny STRAJK

IKEA, lewica i karnawałowa zamiana ról

facebook

Wszyscy moi koledzy z redakcji Portalu Strajk uważają, że IKEA słusznie zwolniła pracownika, któremu zachciało się zacytować straszne fragmenty Biblii. Nie tylko oni zresztą. Nietrudno natrafić na znane osobistości lewicowe, dla których ów pracownik to „świr”, którego na dodatek należy „odizolować od normalnych ludzi.” Jeden z moich redakcyjnych kolegów wyszedł nawet z tezą, że ten pracownik to taki kretyn, że wybrał swoje cytaty „przypadkowo”. Wyobrażam sobie, jak „pan Tomasz” (tak tego człowieka nazywają media) zamyka oczy i otwiera Biblię na chybił trafił, by znienacka wcelować w jakiś werset. Można powiedzieć, że wygrał w lotto, bo wypadły mu akurat te zgodne z jego wizją świata.

Niewygodnie mi pisać votum separatum. Znalazłem się wśród tej mniejszości po naszej stronie politycznej, która próbowała rozplątać zagwozdkę moralno-polityczną „czy bronić praw pracowniczych homofoba?”, lub wręcz otwarcie komunikowała, że jest przeciw zwolnieniu „p. Tomasza” z pracy. Rzuciłem okiem, jak sobie z tym radzi mniejszość katolicka, ta „otwarta”, która nie idzie głównym nurtem naszego katolicyzmu, stojącego murem za wylanym z roboty. Chyba najbardziej symptomatyczny jest artykuł Damiana Jankowskiego z Więzi, który wyraźnie stawia owo rozłamowe pytanie: czy „obraźliwe” cytaty to „wystarczający powód do zwolnienia”? 

Pan Jankowski to spryciarz, nie daje na nie jednoznacznej odpowiedzi. Chce jedynie dać znać, że o tym myśli, ot, zasiewa wątpliwość, której nie ma episkopat. Mimo wszystko podoba mi się jego chrześcijański tekst, jeden z nielicznych, który zwraca uwagę, że nowotestamentowy werset „p. Tomasza” wcale nie dotyczy osób LGBT+. Oczywiście nie dodał, kogo dotyczy, bo pogorszyłby swoją sytuację i skomplikował całą sprawę, ale to zawsze coś. Co do tego drugiego cytatu, starotestamentowego, o śmierci za homoseksualizm, Jankowski raczej słusznie wytyka pracownikowi IKEI „fałszywą świadomość” i „iluzję”, w której on najprawdopodobniej tkwi. Przyznam, że z najróżniejszych, ryzykownych „psychoanaliz” tego tajemniczego pracownika, na które natrafiłem, ta wydaje mi się całkiem, całkiem, bo jednak pozostaje mglista.

Dla tych moich kolegów, którzy są na bakier z religią, wyjaśniam, że polski Kościół na szczęście nie propaguje takich cytatów ze Starego Testamentu (ST), nie usłyszy się ich z ołtarzy. W katolicyzmie ST jest traktowany trochę jak zgniłe jajko, trzeba być bardzo ostrożnym i kościół tego pilnuje, oczywiście dostając czasem zeza. Oficjalnie ST jest przydatny właściwie tylko dlatego, że – jak należy wierzyć – „zapowiada” Jezusa. Najczęściej na mszach czyta się więc Księgę Izajasza i tylko te fragmenty, których nie sposób się przestraszyć. Cóż, jak w innych częściach ST, i tam można bez problemu znaleźć wersety dające wizję świata, przy której Mein Kampf to tylko poczciwa bajka.

Te „szatańskie” dla radykalnej lewicy wersety oczywiście padają, rzadziej z ambony, częściej na różnych katolickich spotkaniach i „tajnych kompletach”. Ale nawet tam współczesnym radykalnym katolikom wpaja się na ogół, że jednak nie należy wersetu o karaniu śmiercią za homoseksualizm brać dosłownie. Ma on najwyżej wyraźnie wskazywać, że należy wierzyć, że homoseksualizm jest złem. Mówię to, bo wielu uważa naszego ikeowego biblistę za terrorystę-dżihadystę: może tak, może nie. Wczoraj mój kolega z redakcji, w komentarzu pod krwistym tytułem, krytykował oświadczenie polskiego episkopatu, które potępiało zwolnienie „p. Tomasza”. Jest w tym wszystkim coś z karnawałowej zamiany ról. Cytujemy kodeks pracy, by usprawiedliwić wyrzucenie z pracy, a prawica jest przeciw, z Kościołem na dokładkę. To nie takie częste, jeśli idzie o walkę o los zwykłego pracownika.

Bojan Stanisławski pisze, że zwolnienie za przerażające cytaty to „ustawicznie powtarzane kłamstwo”, że poszło o akt „dyskryminacji” zabroniony w kodeksie. Ale, czy ktoś, kto nie ma w miejscu pracy władzy nad nikim, może dyskryminować? Przyznam, że uważam reakcję IKEI za zbyt nerwową. Ona sama stanowi część tego karnawału, bo przecież swój marketingowy pinkwashing stosuje tylko w niektórych krajach, w innych nie afiszując niczego, co raziłoby przekonania w guście „p. Tomasza”. Lekceważenie pełnych hipokryzji chwytów marketingowych różnych koncernów jest nieracjonalne tym bardziej, gdy ma służyć krytyce jakichś obłudnych działań prawicy czy ruchów religijnych.

Najlepszym więc tekstem, jaki wydał z siebie Portal Strajk w tej sprawie jest dla mnie komentarz Piotra Nowaka. Mógłbym podpisać się pod całym, gdyby nie to, że Piotr popiera wyrzucenie z pracy objawionego homofoba. No i nie nazwałbym go jednak „prześladowcą”, coś mi tu z proporcjami nie tak. Dopóki nie wyskoczył ze swoimi cytatami, sprzecznymi z lokalną linią firmy, nikt na niego nie narzekał. IKEA miała do dyspozycji inne środki, które mogły go uspokoić.

Generalna idea „bronimy robotników przed kapitalistami pod warunkiem, że nie są homofobami lub mają inne wady poglądowe” wydaje mi się groteskowa, zawieszająca nasze przekonania w świecie czystych, niedościgłych idei, rodzaju religijnego. Może ludzie lewicy, którzy by hipotetycznie bronili „p. Tomasza”, mogliby wpłynąć na jego przekonania? Nigdy się tego nie dowiemy.

 
Exit mobile version