Premier Izraela Bennett tak długo rozmawiał wczoraj z prezydentem Putinem, że nie zdążył na samolot przed szabasem i – jako człowiek religijny – musiał zostać w Soczi. Pierwsze spotkanie Naftali Bennetta z Władimirem Putinem trwało 5 godzin, w czasie których ani razu nie padło odniesienie do Palestyńczyków. Bennett kontynuował wyrażanie izraelskiej obsesji Iranu, znanej od dziesiątek lat. Oficjalnie wyszedł od Putina zadowolony.
„Spotkanie było ciepłe i pozytywne” – zakomunikowało biuro prasowe Bennetta, skrajnie prawicowego premiera izraelskiego reżimu apartheidu. Zasugerowało nawet, że między przywódcami powstała prawdziwa, osobista przyjaźń, czego nie widać w komunikacie rosyjskim. Putin chciał rozmawiać głównie o Syrii, a Bennett o Iranie. W Wiedniu trwają (z przerwami) rozmowy, które miałyby przywrócić międzynarodowy układ atomowy z Iranem, zerwany przez USA Donalda Trumpa ponad trzy lata temu, po naciskach poprzedniego premiera państwa żydowskiego Benjamina Netanjahu.
Rosja jest jednym z sześciu sygnatariuszy renegocjowanego układu, bierze udział w wiedeńskich rozmowach, a Izrael nie chce, by świat układał się z Iranem, który miałby skrycie budować bombę atomową. Izrael ma ich co najmniej 200, lecz twardo uważa, że Iran spiskuje, by mieć bombę, i chce zniszczyć nią Izrael, choć Iran temu zaprzecza. Izraelczycy forsują tezę, że konieczna jest wojna prewencyjna, która znacznie osłabi Iran. W czwartek minister sprawiedliwości izraelskiego rządu, rosyjskojęzyczny Awigdor Liberman, były wykidajło z Kiszyniowa i minister obrony, ogłosił, że „starcie militarne z Iranem jest jedynie kwestią czasu”. To się Rosjanom niezbyt podoba.
Co do Syrii, swoboda izraelskich bombardowań została tam znacznie ograniczona po dostarczeniu przez Rosję systemu antyrakietowego S-300. Wojsko izraelskie, które okupuje część Syrii, przeprowadziło już setki bombardowań terytorium syryjskiego od początku wojny. Najczęściej była to lotnicza pomoc dla Al-Kaidy i innych ugrupowań islamskich walczących przeciw rządowi syryjskiemu lub ataki na pozycje Irańczyków, walczących tam przeciw Państwu Islamskiemu. To się Rosjanom też nie podoba, lecz porozumienie z Izraelem jest ważne, mieszka tam milion rusofonów.