„Dość wyzysku polskich pracowników” – nieco oldskulowe, ale ciągle aktualne transparenty o takiej treści zaprezentowali pracownicy spółki Tsubaki Nakashima Polska. Domagają się wzrostu płac i poprawy warunków pracy. Podkreślają, że atmosfera w zakładzie jest fatalna, a strajk wisi w powietrzu.
Firma Tsubaki Nakashima Polska to firma z przewagą japońskiego kapitału, która jeszcze do niedawna nazywała się Tsubaki-Hoover Polska. Zakład zlokalizowany w Kraśniku zajmuje się produkcją kulek do łożysk. Pracuje w nim prawie 400 osób.
Wśród załogi panuje przekonanie, że kapitalista nie dzieli się w wystarczającym stopniu wypracowaną wartością. Na początku roku płace wzrosły o 100 zł brutto. Związkowcy podkreślają, że to bardzo mało oraz przypominają, że w latach 2008-09, kiedy na świecie szalał kryzys ekonomiczny, pracownicy zgodzili się na bezpłatne urlopy, uginając się pod siłą argumentu, że firmie grozi upadek. Teraz jednak kondycja przedsiębiorstwa jest o niebo lepsza.
– Firma jest w dobrej sytuacji i od początku generuje zyski. Wiemy to, bo co roku jeździmy do Świdnika, żeby w KRS sprawdzić, jakie są finanse – mówi Stanisław Szczygielski, przewodniczący zakładowej „Solidarności” w rozmowie z Kurierem Lubelskim, dodając jeszcze, że pracownicy są bardzo zżyci z zakładem i chcą tylko bardziej sprawiedliwego podziału bogactwa.
Jaki jest ich główny postulat? 300 zł podwyżki brutto. Szczygielski podkreśla, że to konieczność. Tylko wzrost płac może zapobiec eskalacji niezadowolenia. – Atmosfera w zakładzie jest fatalna, a rozmowy na temat poprawy warunków pracy, w tym głównie dostosowania temperatury w pomieszczeniach do tych zgodnych z przepisami oraz podwyżki w kwocie 400 zł trwają od września ub. roku – mówi związkowiec, zaznaczając, że w przypadku niespełnienia postulatów, załoga zdecyduje się na strajk.
Co na to kierownictwo? Jak zwykle w takich przypadkach słyszymy zaklęcia o wymogach konkurencyjności. – Otoczenie rynkowe, w jakim działamy wywiera ciągłą presję na obniżki cen naszych wyrobów, z drugiej strony obserwujemy wzrost kosztów prowadzonej działalności, na które nie mamy wpływu. Dalsze zwiększanie kosztów wynagrodzeń może spowodować utratę konkurencyjności i postawić spółkę w bardzo trudnej sytuacji – wyrecytował dyrektor generalny TN, Adam Karamon, który przyznał jednak, że zarząd jest gotowy do rozmów o podwyżkach. Kwestią sporną pozostaje jednak ich wysokość.