W stolicy Hiszpanii rozpoczął się strajk. Będzie podzielony na dwie tury: 7 dni strajku + 1 dzień pracy, potem znów 13 dni strajku począwszy od 14 maja. Kierowcy chcą podwyżek i poprawy warunków pracy.
Pierwsza tura będzie „subtelna”: kierowcy będą strajkować nad ranem i wieczorami. Za to od połowy miesiąca wstrzymają pracę całkowicie i będą protestować 24 godziny na dobę.
Rząd wspólnoty autonomicznej Madrytu zapowiedział, że zapewni komunikację zastępczą. Dzięki temu realizowana będzie połowa przewidzianych kursów w godzinach szczytu.
„W przypadku regularnych przewozów specjalnych, np. transportu dzieci do szkół (…), do skutku powinno dojść 80 proc. przewidzianych połączeń” – ustalili dziennikarze „El Mundo”.
Rafael Bonilla z Powszechnego Związku Robotników (UGT), jeden z liderów strajku oświadczył, że kierowcy zerwali toczone od tygodnia negocjacje z władzami regionu z powodu przedstawienia „niezadowalających propozycji dla pracowników”. Zerwano przedwstępne porozumienie zawarte z rządzącymi wspólnotą autonomiczną.
Kierowcy z Madrytu i aglomeracji chcą podwyżek co trzy lata i podniesienia miesięcznej pensji o około 40 euro. Jeśli ich propozycje zostaną spełnione, deklarują natychmiastowe przerwanie protestów i powrót do pracy.
Ze strajku ma być wyłączony 6 maja, kiedy pracownicy znów zasiądą za kierownicami autobusów miejskich na cały dzień.