Strajk.eu rozmawia z Natalią Drelą, absolwentką socjologii Collegium Civitas, od 2009 r. zawodowo związaną z Francją, autorką pracy „Islam we Francji – historia przemian w społeczeństwie”.
Przez długi czas mieszkałaś w Strasburgu. Jak wygląda życie mniejszości arabskiej we Francji? Czy tu należy szukać klucza do wczorajszych zamachów?
Zdecydowana większość muzułmanów mieszkających we Francji to zwykli ludzie, którzy chcą żyć normalnie. Są normalsami, którzy mają takie same potrzeby, jak my wszyscy. Pamiętać należy, że oni de facto są FRANCUZAMI pochodzenia algierskiego, marokańskiego, tunezyjskiego etc. Chcą być traktowani jak inni obywatele. Im nie zależy na tym, by manifestować jakiekolwiek poglądy za pomocą ataków terrorystycznych, bo tak naprawdę tego typu sytuacje sprawiają, że cała ich praca związana z integracją i udowadnianiem społeczeństwu francuskiemu, że zasługują na to, by być traktowanymi na równi – idzie na marne. Oczywiście są też tacy, którzy po latach bezskutecznych starań zaczynają czuć bunt i często zaczynają identyfikować się z Państwem Islamskim – i to już jest bardzo niepokojące zjawisko.
Francois Hollande ogłosił stan wyjątkowy i kazał zamknąć granice przed uchodźcami z Syrii. Słusznie?
Według mnie nie tędy droga. Sytuacja wewnętrzna Francji i specyfika różnorodności społeczeństwa związana z historią kraju, a obecna sytuacja Europy związana z napływem uchodźców to dwie różne sprawy.
Czyli Francja jako kraj zapracowała sobie na te zamachy? Nie jest przypadkowym celem?
Niestety, moim zdaniem w dużej mierze tak. To znany schemat – najpierw Francuzi potrzebowali taniej siły roboczej. Najłatwiej było sprowadzić ją z byłych kolonii. Nikt nie przewidział jednak, jakie będą konsekwencje tej decyzji – sprowadzenia całych rodzin i osiedlenia się w kraju na stałe. Nie jest też tajemnicą, że Islam nie jest tylko religią, a stylem życia. Francja nie poradziła sobie z falą imigrantów z krajów arabskich. Przeciętny Francuz podchodzi bardzo delikatnie do tematu: nie pozwala sobie na rasistowskie dowcipy, nie uważa tych ludzi za obywateli drugiej kategorii. Przeciętny Francuz zdaje sobie sprawę, że żyje w kraju zróżnicowanym kulturowo, w którym wszyscy ci ludzie są częścią Francji. Dyskryminacja odbywa się na wyższym, ogólnokrajowym poziomie. Francuzi pochodzenia algierskiego, marokańskiego etc. mają gorszy start w dorosłe życie – Fatima czy Mohamed mając takie same predyspozycje i wykształcenie, jak Pierre czy Marie będą mieć gorsze szanse na rynku pracy, na studiach. Mijają kolejne pokolenia, a dzieci imigrantów z lat 70., mimo że są u siebie, są Francuzami – nadal często nie czują się jak u siebie w domu.
W internecie nastąpił niekontrolowany wybuch wybuch agresji w stosunku do wyznawców islamu. A jak do ataków odnoszą się imamowie i przedstawiciele oficjalnych organizacji zrzeszających muzułmanów we Francji?
Oficjalne organizacje zrzeszające muzułmanów we Francji potępiają ataki terrorystyczne. Państwo Islamskie wykonuje krecią robotę we Francji – na dłuższą metę tego typu zamachy jak ten wczorajszy, będą działały na coraz większą szkodę zwykłych Francuzów pochodzenia maghrebskiego.
[crp]