Bolek Jaszczuk napisał kilka słusznych tez o kryzysie SLD, o pluralizmie lewicowym i o współpracy, aby dojść do konkluzji, która wielu denerwuje. Że oto RSS powinien w nadchodzących wyborach połączyć siły z partią Zmiana.
Która, jego zdaniem, „proponuje wyrazisty, antykapitalistyczny i antyimperialistyczny program, krytyczny wobec tzw. strategicznych sojuszy, z szerokim otwarciem na świat”. Tutaj najlepszym komentarzem byłoby zdjęcie z 1 maja, gdzie obok czerwonych sztandarów z literą „Z” jak Zorro są i sztandary czarne, falangi ze skrzyżowanymi karabinami. Autor zachęca do wystawienia wspólnych list z ugrupowaniem, które wprawdzie i pewnie w jakiejś mierze słusznie piętnuje faszystowskie elementy we władzach Ukrainy – ale przeciwstawia im rodzimych nazioli, którzy są tak ubrani, jakby się zerwali z pracy w firmie pogrzebowej.
Postulaty nacjonalizacji i wyjścia Z NATO są zapewne radykalne, ale obcując z tysiącami ludzi pokrzywdzonych przez kapitalizm, jakoś ich nie słyszałem. Przeciwnie, władzy udało się nastawić większość opinii publicznej przeciw Rosji i skutecznie Rosją nastraszyć. Lewica społeczna, która powinna się przeciwstawiać rosnącej fali nacjonalizmu i militaryzmu, nie może paradować z kolesiami przebranymi za Hitlerjugend, ani głosić haseł, które spowodują, że ludność będzie pukać się w czoło. Należy przeciwstawiać się rosnącym wydatkom zbrojeniowym jako bezsensownemu wyrzucaniu pieniędzy na dofinansowanie USA i jego kompleksu zbrojeniowego, ale wyjście z NATO to – dla większości naszych potencjalnych wyborców – oddanie się pod władzę Moskwy. Nawet jeżeli przykład Finlandii pokazuje, że tak nie jest, trzeba by jeszcze o tym ludzi przekonać, a to nie jest dobra strategia na zbudowanie nowej, silnej, lewicowej formacji.
Zmiana to projekt polityczny oparty na założeniu, że we Wschodniej Ukrainie doszło do postępowej rewolucji, a nie rosyjskiej interwencji. W naszym przekonaniu Noworosja to wyraz rosyjskiego nacjonalizmu, a nie socjalistyczna rebelia. I choć nie uważamy konfliktu ukraińskiego za czarno-biały, to wydarzenia w Donbasie, inaczej niż dla Zmiany, nie są dla nas żadną inspiracją.
Bolek napisał w swoim tekście coś, co mnie zastanowiło: „Rozczarowani, zgnębieni i wnerwieni polską rzeczywistością albo nie idą na wybory, albo głosują na PiS szermujący prospołecznymi hasłami, dopóki nie dorwie się do władzy, albo na Korwin-Mikkego, Kukiza czy narodowców, widząc w nich szansę na jakąś zmianę”.
Skąd się w tej wyliczance wzięli narodowcy? Tym właśnie Polska różni się np. od Francji, że u nas narodowcy nie przekraczają jednego procenta poparcia. Jeżeli twierdzenie, że głosy frustracji idą na narodowców ma usprawiedliwić związki Zmiany z obozem narodowym – to tekst Jaszczuka przestaje być naiwny, a staje się po prostu szkodliwy.
Koncepcja łączenia ekstremów doprowadziła do spotkania w jednym ugrupowaniu ludzi z KPP i Falangi. To koncepcja, z której nic nie będzie i którą spontanicznie nie tylko oficjalne media, mainstream – ale i nasi szeregowi członkowie odrzucają. Bo zwykli ludzie nie interesują się skrajnościami, a lewica nie powinna flirtować z nacjonalistami, bo to się dla niej kończy, w najlepszym wypadku, zwyrodnieniem.
W najbliższy weekend odbędzie się zjazd założycielski Razem: ugrupowania lewicy społecznej, na który my z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej jesteśmy zaproszeni. W tym nowym ugrupowaniu, być może także w Zielonych, upatrujemy sojuszników i partnerów, a nie wśród akolitów Władimira Putina, który z socjalizmem jakimkolwiek nie ma nic wspólnego. Nie ma sensu zasługiwać na miano pożytecznych idiotów Kremla. My lubimy Rosjan i z Rosjanami chcemy partnerskich i przyjacielskich, a nie wasalnych stosunków.