Samoloty wysyłane przez Ankarę od kilkudziesięciu godzin bombardują terytorium irackiego Kurdystanu. Są pierwsze ofiary, również wśród cywilów. Jednocześnie władze kurdyjskich kantonów w Syrii twierdzą, że wojsko tureckie ostrzelało ich pozycje w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Myśliwce poderwane z pasów startowych bazy w Diyarbakir uderzyły na pozycje bojowników Partii Pracujących Kurdystanu w irackich górach Kandil. Według informacji podawanych przez źródła kurdyjskie w atakach mogło zginąć od 10-15 żołnierzy i kilkudziesięciu cywilów. Zniszczone zostały należące do PKK obiekty mieszkalne, magazyny i instalacje logistyczne.
Po zamachu terrorystycznym w Suruc, w którym zginęły 32 osoby i ataku bojowników Państwa Islamskiego (IS) na przejście graniczne w Kilis w ubiegłym tygodniu, prezydent Recep Tayyip Erdogan ogłosił rozpoczęcie akcji zbrojnej przeciwko dżihadystom. Działania ograniczyły się do zaledwie kilku nalotów, w których zginęło kilkudziesięciu islamistów. Turcja nie wyrządziła IS praktycznie żadnych poważnych szkód. Hasło walki z Państwem Islamskim służy Ankarze za zasłonę do kolejnej próby zdławienia kurdyjskiego ruchu niepodległościowego w Syrii i Iraku.
Oficjalnie przyczyną podjęcia działań przeciwko Kurdom jest złamanie przez nich trwającego od 2013 roku zawieszenia broni i przeprowadzenie kilku ataków na tureckich policjantów i żołnierzy w południowo-wschodniej części kraju. Tajemnicą poliszynela jest jednak, że rządząca Turcją partia AKP szykuje się do kolejnych wyborów, w których zamierza uzyskać potrzebną do rządzenia większość. W tym celu Erdogan i premier Ahmet Davutoglu zdecydowali się na otwartą konfrontacje z siłami kurdyjskimi, obliczoną na eskalacje konfliktu, polaryzacje społeczeństwa, spadek zaufania dla turecko-kurdyjskiego ugrupowania HDP, które zdobyło w ostatnich wyborach 12,5 proc. głosów, oraz przyciągnięcie elektoratu Nacjonalistycznej Partii Działania (MHP) – zwolenników twardej polityki wobec mniejszości kurdyjskiej.
Od kilku tygodniu mówi się o możliwości wejścia wojsk tureckich na terytorium północnej Syrii. Ankara powołuje się na art. 51 karty Narodów Zjednoczonych art. 51, który mówi o prawie do samoobrony indywidualnej lub zbiorowej w przypadku ataku zbrojnego. Turcja ogłosiła właśnie plan utworzenia „strefy wolnej od Państwa Islamskiego” na 98 km granicy z syryjskim terytorium kontrolowanym przez dżihadystów. Obszar ten znajduje się pomiędzy dwoma kurdyjskimi kantonami Efrin i Kobane. Strefa ma obejmować tereny 40 km od granicy, a oczyszczone terytorium ma zostać zajęte przez oddziały Wolnej Armii Syryjskiej. Tureckie wojsko, według planu, nie będzie uczestniczyć w operacjach lądowych, ograniczając się jedynie do prowadzenia nalotów z bazy w Incirlik, z której mają korzystać również myśliwce amerykańskiej.
Według strony kurdyjskiej, cała operacja ma na celu wywołanie konfliktu pomiędzy stacjonującymi po obu stronach przyszłej strefy oddziałami kurdyjskiej samoobrony ludowej YPG, a jej sojusznikami w walce z IS – Wolną Armią Syryjską i Frontem Islamskim.
Tureckie służby bezpieczeństwa prowadzą również akcje masowych aresztowań na swoim terytorium. Dotychczas zatrzymanych zostało ok 700 osób. Większość z nich to działacze PKK i komuniści z DHKP-C. Zwolenników Państwa Islamskiego aresztowano zaledwie kilkudziesięciu.