Dziś Mateusz Morawiecki rozpoczął serię podróży po Europie, podczas których ma spotykać się z krajowymi przywódcami i przekonywać do polskiego punktu widzenia w sprawie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Kanclerz Niemiec specjalnie przekonywać nie musiał: podczas wspólnej konferencji prasowej Angela Merkel zapewniła Polskę o całkowitej solidarności w sprawie granicy.
Mateusz Morawiecki podczas berlińskiego wystąpienia nie przestawał się chwalić. Zapewniał, że „relacje polsko-niemieckie są z pewnością fundamentalne dla spójności Unii Europejskiej”, sugerując, że to od stanu stosunków między Warszawą a Berlinem zależą unijne reakcje na kryzysy w Europie Wschodniej i Południowej: od Bałkanów po Mołdawię i Ukrainę. Zasugerował, że kryzysy w tym obszarze wywołuje (jakżeby inaczej!) Władimir Putin, a Polska i Niemcy dzielnie się mu przeciwstawiają, dbając o dobrobyt i pokój.
Szczególnie szeroko Morawiecki mówił o obronie zewnętrznej granicy Unii, w tym, jak podkreślił, także Niemiec, przed „wielką falą uchodźców”. – Intencja była jasna: zdestabilizować UE poprzez granicę polsko-białoruską. My zatrzymaliśmy tę falę uchodźców – chwalił się polski premier. Angela Merkel co prawda nie padła na kolana przed zasługami polskich pograniczników, ale zgodziła się z Morawieckim: tak, to Białoruś przeprowadziła atak hybrydowy poprzez zwabienie migrantów, a celem było zdestabilizowanie całej Europy.
Morawiecki: my jesteśmy solidarni
Polski premier pouczył również słuchających go dziennikarzy, że dla rozwiązywania kryzysów bardzo ważna jest solidarność. – My, naszą solidarność okazywaliśmy krajom południa Europy, pomagając chociażby Grecji, Bułgarii, kiedy poprzednia fala kryzysu migracyjnego miała miejsce – oznajmił. W jaki sposób ta solidarność się przejawiała? Czy nakręcanie ksenofobicznych nastrojów i chwalenie się, że do Polski nie trafił żaden uchodźca, też było jej częścią? Polski premier tego nie wyjaśnił.
Dużo chętniej Morawiecki ujawniał kolejne „tajne plany Łukaszenki, czyli Putina”. Po uchodźcach z Iraku i Syrii na polskiej granicy, tłumaczył, mają masowo pojawić się Afgańczycy.
Niech wracają do domu
– Wiemy, że Łukaszenka oraz prezydent Putin mają bardzo bliskie relacje. Dlatego rozmawiałam również z rosyjskim prezydentem o tej sytuacji – powiedziała w kwestii Putina Angela Merkel.
Niemiecka kanclerz nie pozostawiła również wątpliwości, jakie rozwiązanie widzi dla migrantów na polsko-białoruskiej granicy, z których większość miała nadzieję na przedostanie się za Odrę. Wyraziła nadzieję, że migranci otrzymają pomoc i opiekę tam, gdzie są teraz, a w ostatecznym rozrachunku wrócą do krajów pochodzenia. Analogiczne stanowisko przekazał kilka dni temu rzecznik prasowy niemieckiego rządu, zapowiadając „techniczne kontakty” z Mińskiem w celu ustalenia, jak można odesłać migrantów tam, skąd przyjechali.
„Dehumanizujące podejście”
Niemieckie organizacje broniące praw człowieka i wspierające uchodźców krytykują swój rząd i Unię Europejską za takie podejście do kryzysu granicznego. Seebrücke International, grupa ratująca uchodźców na Morzu Śródziemnym i organizująca wsparcie dla migrantów w całych Niemczech wydała oświadczenie, w którym stwierdza: w Europie jest miejsce dla ludzi uwięzionych na granicy polsko-białoruskiej. Demonstracje pod hasłem „Otworzyć granice” odbywają się od połowy listopada w całych Niemczech, zbierając, zależnie od miejsca, od kilkudziesięciu do kilku tysięcy uczestników. Grupa wzywa do organizowania kolejnych wydarzeń i zapalania zielonego światła, symbolu gotowości do przyjęcia migrantów, na obiektach użyteczności publicznej, kościołach i meczetach.
Mobilise to turn churches, mosques, landmarks, city halls and state parliaments shining in green. Organise vigils where green lights shine and demand #GreenLightForReception at your demonstrations!
— Seebrücke International (@Seebruecke_intl) November 24, 2021