Z Ahmadem Safi, założycielem Palestyńskiej Ligi Zwierząt, organizacji działającej na Zachodnim Brzegu Jordanu, rozmawia Marta Mikita.
Jak często słyszycie, że powinniście się zająć prawami ludzi a nie zwierząt?
Ciągle słyszymy, że zanim zaczniemy myśleć o zwierzętach, powinniśmy skoncentrować się na ludzkim cierpieniu, którego w okupowanej Palestynie jest mnóstwo. Nie zgadzamy się z tym, że trzeba wybierać jedno albo drugie – wierzymy, że można zająć się tymi sprawami jednocześnie. Okupacja wpływa na każdą część naszego życia, ale są też inne ważne sprawy: degradacja środowiska (częściowo spowodowana okupacją i używaniem palestyńskich terenów przez Izrael), dostęp do wody (dla ludzi, zwierząt i rolnictwa) a także złe traktowanie zwierząt. Wszystkie te sprawy są częścią naszego społeczeństwa. By chronić Palestynę i stworzyć bezpieczny świat dla naszych ludzi i wszystkich istot, musimy zająć się opresją na każdym poziomie. Pomagamy ludziom zrozumieć, że zwierzęta też potrzebują godnego życia i nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na naszych potrzebach.
Na czym polega krąg przemocy?
Ludzie wychowywani w opresyjnych i uwłaczających warunkach mogą wyładowywać swoją frustrację na słabszych od siebie. Może to prowadzić do wzrostu przemocy domowej lub starszych nastolatków gnębiących młodsze dzieci, a także do dręczenia zwierząt. Tak się dzieje, gdy żyjesz w środowisku, gdzie przemoc jest czymś zupełnie normalnym. Należy dostrzec, że wszystkie formy przemocy są ze sobą połączone. Chcemy, by członkowie naszych społeczności zobaczyli, że mają wybór i że istnieją inne sposoby na radzenie sobie z frustracją. Uczenie współczucia może wspomóc pozytywne zmiany w społeczeństwie.
Wasza organizacja zaczęła się od pracy z dziećmi, dlaczego?
Praca dla zwierząt nie jest łatwa. A jak na waszą pracę wpływa postępująca okupacja?
Jednym z oczywistych wyzwań jest ograniczenie wolności poruszania się po terytoriach okupowanych. W zeszłym tygodniu musieliśmy odwołać serię ważnych spotkać z powodu niebezpieczeństwa, jakie stanowiły ataki osadników w tym regionie. Nie możemy narażać naszych wolontariuszy. W jednym z miast, gdzie pracujemy, młody mężczyzna został zabity w punkcie kontrolnym, gdzie nasi członkowie kilka godzin wcześniej przejeżdżali. Musimy traktować te zagrożenia poważnie, a to oczywiście wpływa na naszą pracę. Kiedy wolontariusze przeprowadzali spis bezdomnych psów w mieście Tulkarm, zostali zatrzymani i przesłuchiwani przez uzbrojone oddziały. Nie chciano uwierzyć, że tylko liczą psy dla naszego projektu. Gdy zadzwonili z pytaniem, co powinni robić, poradziłem im, żeby opuścili ten teren, ryzyko nie jest tego warte.
Do tego dochodzą restrykcje dotyczące sprzętu, leków i innych produktów, których potrzebujemy – wiele z nich nie jest dozwolona na Zachodnim Brzegu. Na przykład dla naszego projektu TNVR (program sterylizacji bezdomnych psów) musieliśmy znaleźć alternatywne leki, a wszystkie elementy kliniki muszą powstać na terenie Palestyny. Te przeszkody nie są nie do przejścia, ale powodują opóźnienia, powodują wzrost kosztów i komplikują naszą pracę.
Mimo trudności prowadzicie z sukcesem kilka kampanii. Jakich?
Jesteśmy naprawdę dumni z naszego projektu TNVR, który wprowadzimy w życie w ciągu najbliższych miesięcy. Wymagał on naprawdę wiele złożonych negocjacji, badań i rozwiązywania problemów. Stworzyliśmy pierwsze materiały po arabsku na temat bezdomności psów, a kiedy program ruszy będzie pierwszym tego typu na Bliskim Wschodzie. Jestem dumny, że to dzieje się w Palestynie.
Rozpoczęliśmy także pracę nad poprawą dobrostanu koni i osłów w tym regionie. W zeszłym miesiącu odwiedziliśmy wiele miejsc i nawiązaliśmy sieć współpracy. Jestem także wyjątkowo dumny z naszych programów dla szkół i studentów. Do tej pory ponad 300 uczniów wzięło udział w programie “Młodzi Palestyńczycy na Rzecz Praw Zwierząt”. Umożliwiło to dzieciom i młodzieży zorganizowanie własnych projektów dotyczących dobrostanu zwierząt w ich społecznościach. Zamierzamy kontynuować ten program.
Razem z Instytutem Prawa na Uniwersytecie Bir Zeit pracujemy także nad tym, by wprowadzić w Palestynie pierwsze prawo chroniące zwierzęta, ponieważ na razie nie ma żadnej ustawy, która by regulowała ich dobrostan.
W Wielkiej Brytanii istnieje wspierająca was grupa PALS (Palestinian Animal League Supporters), a jak mogą wam pomóc osoby z innych krajów?
Przez ostatnie 12 miesięcy nasz międzynarodowy zasięg znacznie wzrósł, mamy wspierające nas grupy nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i Włoszech, Francji i Polsce, a także pojedynczych aktywistów na całym świecie. Nasze materiały zostały przetłumaczone na siedem języków i ciągle spotykamy wspaniałe osoby, które pozwalają nam poszerzyć naszą międzynarodową sieć współpracy.
Można nam pomóc na wiele sposobów. Oczywiście bardzo chętnie przyjmiemy dotacje wspierające naszą pracę, ale chcielibyśmy także, by ludzie dzielili się naszą historią poprzez social media, pisali o nas, kontaktowali się z nami. Każda platforma, która pomoże nam nagłośnić naszą sprawę, jest bezcenna. Jesteśmy także wdzięczni za organizowanie stoisk na różnych prowegetariańskich i wegańskich wydarzeniach. Jesteśmy naprawdę małą organizacją, więc jeśli ktoś jest zainteresowany pomocą to zapraszamy do kontaktu!
Jak widzisz przyszłość praw zwierząt w Palestynie?
To trudne pytanie, ponieważ sytuacja w Palestynie jest tak niepewna i ciągle się zmienia. Pracujemy nad tym, by dotrzeć z naszym przesłaniem do wszystkich osób. Rok 2015 jest fantastyczny pod wzglęcem naszego rozwoju i osiągnięć, ale eskalacja przemocy w ciągu ostatnich tygodni zatrzymała niektóre z naszych projektów. Obecny stan może trwać dni lub tygodnie, a praca w terenie jest bardzo utrudniona ze względów bezpieczeństwa. Jak tylko obecne napięcie znów przycichnie będziemy kontynuować naszą pracę dla zwierząt. Około 300 studentów, z którymi pracujemy, daje nam niesamowitą nadzieję, że zarówno ruch praw zwierząt, jak i ludzi w Palestynie będzie miał wspaniałych liderów. Inspirują mnie swoją ciężką pracą, oddaniem i zrozumieniem. Nasz ruch będzie się cały czas rozwijał w dobrym kierunku.