Site icon Portal informacyjny STRAJK

Piloci z Ryanair: ten strajk jest niepotrzebny? Trzeba było o nas zadbać wcześniej

Samolot irlandzkiego przewoźnika na pasie startowym / twitter.com

Zbliża się „godzina zero”. Niemieccy piloci prowadzący maszyny linii Ryanair w piątek dolączą do ogólnoeuropejskiej akcji strajkowej przeciwko niesprawiedliwym warunkom pracy i wyzyskowi, który jest warunkiem konkurencyjnej przewagi, jaką zbudował sobie irlandzki przewoźnik. W odpowiedzi firma odpaliła przeciwko pracownikom potężny propagandowy arsenał.

Ryanair działa na rynku od 30 lat. Szefowie koncernu jeszcze nigdy nie musieli się mierzyć z pracowniczym buntem o podobnych rozmiarach. Napięcie eskalowało od kilku miesięcy. Najpierw pracy odmówili piloci i personel pokładowy z Irlandii, Szwecji i Belgii, Portugalii i Włoch, potem dołączyly do nich załogi z Niemiec i Włoch. Decyzja pracowników z Republiki Federalnej została podjęta w środę. Dla mieszczącego się w Dublinie zarządu spółki był to wstrząs. Ryanair w RFN zatrudnia 400 pilotów, co stanowi 10 proc. wszystkich prowadzących samoloty w spółce.

Kierwonictwo do samego końca przypuszczało, że reprezentujący niemieckich pilotow związek Cockpit prowadzi grę psychologiczną, obliczoną na umocnienie pozycji w negocjacjach. Wczoraj okazało się, że po upływie terminu ultimatum związkowcy nie otrzymali żadnej koherentnej propozycji, a władze spółki przekonały się, że nie ma mowy o jakimkolwiek blefie.  Strajk odbędzie się w piątek. Wcześniej, w lipcowym referendum 96 proc. załogi zagłosowało za zorganizowaną odmową pracy.

Przedstawiciele niemieckiego personelu podkreślają, że strajk jest efektem wieloletnich zaniedbań na polu polityki płacowej i braku reakcji na ponawianie sygnały o niezadowoleniu pracowników z warunków pracy. – Każdego roku Ryanair robi miliardowe zyski, a bilet kosztuje średnio ok. 40 euro. Ktoś za to musi zapłacić. Personel lotniczy nie ma już dłużej zamiaru – mówił w środę w trakcie konferencji prasowej Markus Wahl, wiceszef niemieckiego związku Cockpit.

Władze spółki w odpowiedzi podjęły zintensyfikowane działania na rzecz wegenerowania jak najgorszego wizerunku strajkujących. Biuro prasowe Ryanaira bombarduje media komunikatami prasowymi, w których nazywa strajk „niepotrzebnym” oraz „niesprawiedliwym”, próbując szczuć pasażerów na pracowników, którzy walczą o złagodzenie wyzysku.

Adriana Rozwadowska w artykule na „Wyborczej” przywołuje wypowiedź przewodniczącego związku pilotów, Martin Locher, który powiedział, że odpowiedzialność za strajk ponoszą władze spółki, które nie wykazały „żadnej konstruktywnej dobrej woli” , a co za tym idzie – wszelką „winę za eskalację ponosi przewoźnik”.

Strajk będzie poważnym ciosem dla irlandzkiego przewoźnika. Straty będą liczone w dziesiątkach milionów euro. Poprzedni strajk, który odbył się  25 i 26 lipca, a wzięli w nim udział piloci z Hiszpanii, Portugalii i Belgii doprowadził do odwołania ponad 600 połączeń.

O co walczą pracownicy irlandzkiego przewoźnika? Przede wszystkim – o wyższe płace. Osoba zatrudniona na pokładzie Ryanair zarabia zaledwie 4,99 dolara amerykańskiego za godzinę pracy. Członkowie personelu i piloci skarżą się również na ignorowanie praw rodzicielskich i zwolnień lekarskich, absurdalne kary związane z nieosiąganiem celów sprzedaży na pokładzie samolotu, kosztowne szkolenia, długie, 12-godzinne zmiany, niewystarczający okres odpoczynku miedzy nimi i brak wyżywienia dla członków załogi. Wreszcie problemem jest brak wynagrodzeń za godziny spędzone na lądzie w oczekiwaniu na start.Poparcie dla postulatów protestujących zadeklarowali specjaliści od ruchu lotniczego na całym świcie. „Bycie tanim przewoźnikiem nie powinno oznaczać oszczędności na świadczeniach pracowniczych. Pracownicy Ryanair zarządzają codziennie ogromną częścią ruchu pasażerskiego w Europie. Jako obywatele najbogatszej społeczności gospodarczej na świecie jesteśmy dumni z wysokich standardów moralnych i wspieramy uczciwe praktyki zatrudnienia. Mamy nadzieję, że Ryanair podejmie działania w celu poprawy warunków zatrudnienia” – skomentował sprawę Marius Stonkus, prezes zajmującej się odszkodowaniami lotniczymi firmy Skycop.
 

Exit mobile version