Zbliża się „godzina zero”. Niemieccy piloci prowadzący maszyny linii Ryanair w piątek dolączą do ogólnoeuropejskiej akcji strajkowej przeciwko niesprawiedliwym warunkom pracy i wyzyskowi, który jest warunkiem konkurencyjnej przewagi, jaką zbudował sobie irlandzki przewoźnik. W odpowiedzi firma odpaliła przeciwko pracownikom potężny propagandowy arsenał.
People working @Ryanair deserve better. This friday pilots and crew in #ireland #sweden #germany and #belgium strike for better working conditions. New video coming soon #ryanairmustchange #ryanairstrike @peeters_kris1 @BrusselsAirport @CRL_Airport @CharlesMichel pic.twitter.com/iv3vdKoowJ
— Vakbond LBC-NVK (@lbcnvk) 8 sierpnia 2018
Kierwonictwo do samego końca przypuszczało, że reprezentujący niemieckich pilotow związek Cockpit prowadzi grę psychologiczną, obliczoną na umocnienie pozycji w negocjacjach. Wczoraj okazało się, że po upływie terminu ultimatum związkowcy nie otrzymali żadnej koherentnej propozycji, a władze spółki przekonały się, że nie ma mowy o jakimkolwiek blefie. Strajk odbędzie się w piątek. Wcześniej, w lipcowym referendum 96 proc. załogi zagłosowało za zorganizowaną odmową pracy.
Przedstawiciele niemieckiego personelu podkreślają, że strajk jest efektem wieloletnich zaniedbań na polu polityki płacowej i braku reakcji na ponawianie sygnały o niezadowoleniu pracowników z warunków pracy. – Każdego roku Ryanair robi miliardowe zyski, a bilet kosztuje średnio ok. 40 euro. Ktoś za to musi zapłacić. Personel lotniczy nie ma już dłużej zamiaru – mówił w środę w trakcie konferencji prasowej Markus Wahl, wiceszef niemieckiego związku Cockpit.
Władze spółki w odpowiedzi podjęły zintensyfikowane działania na rzecz wegenerowania jak najgorszego wizerunku strajkujących. Biuro prasowe Ryanaira bombarduje media komunikatami prasowymi, w których nazywa strajk „niepotrzebnym” oraz „niesprawiedliwym”, próbując szczuć pasażerów na pracowników, którzy walczą o złagodzenie wyzysku.
Adriana Rozwadowska w artykule na „Wyborczej” przywołuje wypowiedź przewodniczącego związku pilotów, Martin Locher, który powiedział, że odpowiedzialność za strajk ponoszą władze spółki, które nie wykazały „żadnej konstruktywnej dobrej woli” , a co za tym idzie – wszelką „winę za eskalację ponosi przewoźnik”.
Strajk będzie poważnym ciosem dla irlandzkiego przewoźnika. Straty będą liczone w dziesiątkach milionów euro. Poprzedni strajk, który odbył się 25 i 26 lipca, a wzięli w nim udział piloci z Hiszpanii, Portugalii i Belgii doprowadził do odwołania ponad 600 połączeń.