Nowe posiedzenie Sejmu przyniosło nowe emocje. Niestety, negatywne. Jerzy Gosiewski z PiS zaproponował legalizację komercyjnego odstrzału żubrów. Poseł zapomniał jednak, że zwierzęta te są chronione unijnymi przepisami.
Podczas dzisiejszych obrad Sejmu trwało również posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska. Politycy dyskutowali na nim o gospodarowaniu populacją żubra w Polsce. W pewnym momencie głos zabrał poseł Jerzy Gosiewski z Warmii i Mazur. Parlamentarzysta powiedział, że jego zdaniem powinno się dopuścić do komercyjnych polowań na żubry. Co ciekawe, swój pomysł uzasadnił nie potrzebą zapewnienia uciech bogatym konsumentom mordów na zwierzętach, lecz troską o żubrzą populację. Dlaczego więc polowania mają mieć charakter rekreacyjny, a nie nakierowany na kontrolę ilości osobników? Tej sprzeczności pan poseł już nie wyjaśnił.
O tym, jak bardzo odkleił się od rzeczywistości poseł Gosiewski świadczy komentarz prof. Rafała Kowalczyka. – Strzelanie wypacza ideę ochrony unikalnego gatunku – cudem uratowanego przedstawiciela legendarnej megafauny sprzed kilkunastu tysięcy lat. Jeśli jedynym sposobem na zarządzanie populacjami żubrów jest dokarmianie zwierząt, a potem polowanie na nie, to jest to porażka naszego systemu ochrony przyrody – mówi naukowiec z Instytutu Biologii Ssaków PAN Białowieża w rozmowie z „Newsweekiem”. Kowalczyk przypomina również, że żubry są chronione przez prawo Unii Europejskiej, a na polowania nie zezwala też polskie prawo łowieckie ani ustawa o ochronie przyrody. Kiedy więc można strzelać do żubrów? Wyłącznie w wyjątkowych przypadkach – chorób czy gwałtownego wzrostu populacji, a nawet wtedy nie można zabić więcej niż 5 proc. osobników z danego regionu. – Tak więc w stadzie w Puszczy Boreckiej, które liczy 110 sztuk żubrów, liczba zezwoleń nie powinna przekraczać 5-6 osobników. Dla porównania, w Puszczy Białowieskiej, gdzie żyje blisko 600 żubrów, zezwoleń mogłoby być 25, ale w ostatnim roku odstrzelono tam tylko trzy osobniki – podsumował prof. Kowalczyk.