Po dramatycznych relacjach w rosyjskich mediach i petycji, podpisanej przez już milion osób, prezydent Putin wydał polecenie, by do gaszenia pożarów przystąpiły struktury centralne.
31 lipca Putin polecił Ministerstwu Obrony, by włączyło swoje siły i środki do gaszenia pożarów lasów na rosyjskiej Syberii. Utworzono specjalny zespół, na której czele stanął generał armii Dmitrij Bułhakow. Oświadczył on, że powstała grupa, w skład której wejdzie 10 samolotów IŁ-76 i 10 helikopterów Mi-8. Dołączą one do struktur Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych, którzy już są na miejscu (770 ludzi, 381 pojazdów i samolotów oraz 381 grupy patrolowe).
Jak powiedział Bułhakow, jednocześnie na źródła ognia nalatywać będzie po 5 samolotów IL-76 jednocześnie i każdy zrzucać będzie 42 tony wody jednorazowo. Podkreślił jednocześnie, że nie występuje zagrożenie życia ludzi z powodu ognia. Pięć miejscowości, które hipotetycznie moga być zagrożone, ochraniane są 24 godziny na dobę.
Jednocześnie przedstawiciel Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych podziękował Stanom Zjednoczonym za oferowaną pomoc, którą zaproponował Donald Trump podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem Putinem 1 sierpnia. Powiedział, że taka solidarność to zwykła sprawa w relacjach międzynarodowych, podobnie jak oferowana przez Rosję (i przyjęta) pomoc dla USA w gaszeniu pożarów w 2005, 2015, 2016 i 2017 roku. Rosja, jak powiedział, skorzysta z amerykańskiej pomocy „w razie potrzeby”.
Coraz częściej mówi się też o umyślnych podpaleniach, by ukryć fakty nielegalnego wyrębu drzew i handlu drewnem.
Lepiej późno niż wcale, można powiedzieć o reakcji centralnych władz Rosji na milionowe petycje obywateli i doprawdy dramatyczne relacje rosyjskich mediów. Płonie już 2,7 miliona hektarów lasów w trudnodostępnych rejonach Syberii, a skutki działania żywiołu, gdyby nie interwencja najwyższych czynników, mogłyby być ogromne.