To był pierwszy strajk w historii ich zakładu. I od razu zwycięstwo! Związkowcy i pracownicy fabryki VW w Bratysławie padli sobie w ramiona. Mają powody do radości – ich akcja uzmysłowiła szefostwu, że zatrudnianie pracowników z zagranicy jako tańszej siły roboczej to bardzo zły pomysł.
Opinia publiczna u naszych południowych sąsiadów nie wierzyła w ich sukces. Część mainstreamowych mediów przedstawiała pracowników Volkswagena jako wygodnych i roszczeniowych. W końcu średnia płaca w zakładzie znacznie przekracza średnią krajowa, wynosi ok. 1800 euro. Reprezentujący załogę związkowcy argumentowali jednak, że postulat podwyższenia wynagrodzeń wynika przede wszystkim z różnic pomiędzy zarobkami pracowników VW w innych państwach oraz bardzo dobrych wyników finansowych spółki w ostatnim roku.
Przypomnijmy, że na początku ubiegłego tygodnia pod bramami fabryki odbyła się pikieta zorganizowana przez związki zawodowe. Pojawiły się transparenty z napisami „Nie poniżajcie nas”, „Jesteśmy częścią koncernu” oraz „Wy dla nas minimum, a my dla was maksimum”. Związkowcy zwracali również uwagę na praktykę dumpingu pracy stosowaną przez kierownictwo fabryki, które w ostatnim czasie po tańszych i nieuzwiązkowionych pracowników z Mołdawii i Ukrainy, co miało być odpowiedzią na problemy ze skompletowaniem załogi. W ostatnim czasie Volkswagen zatrudnił 550 osób z Audi Hungaria, co poskutkowało obniżeniem średniej płacy w zakładzie. W efekcie pracownicy bratysławskiego zakładu na jeden dzień całkowicie odmówili pracy, co sparaliżowało produkcję takich modeli jak Volkswagen Touareg i Audi Q7.
Pierwszy w sięgającej 1991 roku strajk okazał się jednak argumentem na tyle silnym, by przekonać zarząd spółki do ustępstw. Podpisana ugoda zawiera nową umowę zbiorową, gwarantującą 14 proc. podwyżkę płac w drugiej połowie roku oraz jednorazowo 500 euro dopłaty do wynagrodzenia.