Nawet gdyby PiS rozdawał naładowane karabiny na każdym rogu wszystkim chętnym, aby bronić rządu, podejrzewam, że nie uchroni to partii przed gniewem funkcjonariuszy. Dowiadujemy się właśnie, że minister Błaszczak puścił wodze swojej fantazji tak bardzo, że postanowił ciąć emerytury 70 branżom służb, związanych z funkcjonowaniem MSW. Obetnie się nawet tym, którzy siedząc przy biurkach, tworzyli dzisiejszą bazę z PESELami. Oni też stali tam, gdzie ZOMO? Też wyrywali Krystynie Jandzie w “Przesłuchaniu” paznokcie? A strażacy? Za czasów “zbrodniczego systemu” mieli nieszczęście być studentami i zaczynać swoją służbę.
Nie chichotem, ale rechotem historii jest fakt, że na piątkowej demonstracji protestujący funkcjonariusze BOR i Policji opowiadali, jak w ramach swoich codziennych obowiązków ochraniali wizyty Lecha Kaczyńskiego, Jana Pawła II czy nawet Ryszarda Kuklińskiego. Teraz ich emerytury spadną do 2 tysięcy, a renty jeszcze niżej. Władza, która nie umie uszanować pracy swoich służb, sama osłabia swój kraj, bo w sytuacji kryzysowej nie będzie miała w nich wsparcia.
Poraża hipokryzja PiS, który jedną ręką szasta pieniędzmi na 500+ i 4000+, deklarując wsparcie polskich wielodzietnych rodzin, głośno krzycząc o darmowych lekach dla seniorów (ostatecznie obniżając ceny tych, które i tak kosztowały 2 złote); drugą zaś ręką kosi 500 mln rocznie od emerytów, którzy ryzykowali życiem, aby wyciągać ludzi z pożarów i walących się budynków. Którzy zasłaniali swoim ciałem polityków, gdy wprowadzali nowe porządki. “Zwykłym” zaś, niezwiązanym z administracja państwową seniorom zafunduje wcześniejszą emeryturę w biedzie. Wszystko pod hasłem państwa socjalnego. Ktoś tu nie rozumie słowa “socjalny”.
Powszechna lustracja, którą Błaszczak usiłuje wprowadzić tylnymi drzwiami, to porażający akt bezczelności. Nie ma nic wspólnego z dojrzałą dyskusja o rozliczeniach z przeszłością. Pisowskie władze jeszcze przy okazji osławionej “listy Wildsteina” lubiły porównywać się do Czech. Ale u nas rozliczenie z komuną polega na zdeptaniu symboli, zburzeniu pomników, zgnębieniu wszystkich, którzy w tamtych czasach urodzili się, byli młodzi, decydowali o swoim życiu zawodowym. Polskie państwo stosuje sposoby rozliczeń jak w starożytnym Rzymie, gdzie z kartuszy wymazywało się imiona poprzednich władców.