Site icon Portal informacyjny STRAJK

„Solidarność” przespała walkę o prawa nauczycieli

Musiało minąć kilkanaście miesięcy, żeby nauczycielska „Solidarność” zrozumiała, że nie ma sensu dłużej bronić antypracowniczych posunięć rządu PiS. Za późno.

www.flickr.com/photos/premierrp/

Solidarnościowi związkowcy spostrzegli nagle, że reformy minister Zalewskiej przyniosą określone szkody nauczycielom. Wyliczono, że zmiany w ustawie dotyczącej ich finansowania wyciągną z pracowniczych kieszeni 90 tysięcy złotych. Rząd zaś na ich krzywdzie zyska miliony. „Solidarność” próbuje temu zapobiec, pisząc pismo do posłów PiS, w którym usiłuje wykazać, że koleżanka minister zabiera pieniądze i nie uzgodniła tego, jak twierdzi „S”, z „partnerami społecznymi” czyli ze związkami właśnie.

To już drugie w ciągu 10 dni raptowne ożywienie „Solidarności” w walce o prawa pracowników szkolnictwa. 26 października skonstatowali, że sytuacja w oświacie jest „trudna” i zapowiedzieli wizyty w biurach poselskich w listopadzie.

Wydłużenie drogi awansu zawodowego z 10 do 15 lat jest sposobem na zauważone przez „S” oszczędności dla budżetu państwa, z których premiowani będą później najlepsi nauczyciele.

„Przyjęcie takiego rozwiązania uznajemy za nieuzasadnione dzielenie środowiska nauczycielskiego poprzez naruszenie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa. Sprzeciwiamy się bowiem mnożeniu dodatków finansowych polegających na uznaniowości, które mogą stanowić przyczynę pogarszania się atmosfery pracy w szkołach poprzez donosicielstwo i intrygi” – napisali solidarnościowi związkowcy. Sławomir Broniarz z ZNP (200 tysięcy członków) o raptownej aktywności kolegów z „S” miał do powiedzenia jedynie gorzkie słowa:

– Byłbym głęboko zawstydzony, gdybym był członkiem „S” i musiał teraz przyznać: dałem się oszukać Annie Zalewskiej – mówił. – A teraz są zdziwieni, że wzięli udział w jednym wielkim oszustwie? Cieszę się, że to widzą, ale to trochę późno. Najpierw pozwolili na demontaż systemu edukacji przy likwidacji gimnazjów, a w sprawie pozycji nauczycieli obudzili się dopiero teraz, gdy sprawa jest już w Senacie.

Exit mobile version