Site icon Portal informacyjny STRAJK

Tłum spoconych ludzi pod flagą rosyjską

fot. strajk.eu

Fantazmat „Rosja” na Bałkanach wzbudza zupełnie inne namiętności niż w Europie Środkowej. To związek wieloletni, skomplikowany, pełen resentymentów, często niezrozumiały dla zewnętrznych obserwatorów. Warto przyjrzeć mu się bez uprzedzeń.

Tło

  1. Na przełomie lat 1877 i 1878 na przełęczy szypieńskiej armia rosyjska w czterech bitwach pokonała armię turecką, w następstwie czego podpisano pokój w San Stefano. Traktat ten przyniósł  Bułgarii niepodległość po ponad 500-letnim panowaniu Turków.
  2. Na centralnym placu Sofii,  przed wejściem do Zgromadzenia Narodowego, stoi pomnik cara Mikołaja II z napisem „Carowi wyzwolicielowi – wdzięczny naród bułgarski”.
  3. Dominującą religią w Bułgarii jest prawosławie.
  4. Bułgarska Republika Ludowa miała 9 milionów ludzi, w tym romską i turecką mniejszość narodową.
  5. W czasach tzw. realnego socjalizmu w Bułgarii kwitło rolnictwo, w którym zatrudniona była znakomita część społeczeństwa. Rozwijały się wysokie technologie i przemysł ciężki. Społeczeństwo doświadczyło gigantycznego awansu.
  6. BRL przez kilka lat z rzędu zajmowała czołowe miejsce w świecie w eksporcie pomidorów, papryki i tytoniu. Ten ostatni chętnie kupowały amerykańskie fabryki papierosów.
  7. Związek Radziecki zbudował w Bułgarii przemysł metalurgiczny, był głównym odbiorcą produkcji rolnej, zbudował elektrownię atomową działającą do dziś. Był najważniejszym rynkiem zbytu.
  8. Do 1970 roku w Bułgarii zbudowano 160 wyższych uczelni, instytutów naukowych, ośrodków badawczych i laboratoriów przemysłowych.
  9. Armia bułgarska, południowa flanka Układu Warszawskiego, miała więcej czołgów niż armie turecka i grecka razem. Dzięki poborowi do armii oraz stworzeniu oddziałów wojsk zawodowych całe rzesze młodych ludzi po raz pierwszy zetknęły się ze zdobyczami higieny i cywilizacji oraz zdobyły wykształcenie i praktykę zawodową. Później z łatwością odnajdowali się na rynku pracy.
  10. Romska mniejszość została objęta obowiązkiem posyłania dzieci do szkół oraz podejmowania pracy. Z pewnością naruszano przy tym prawa człowieka.

Jeszcze tło

  1. Po 1989 r. bułgarska gospodarka załamała się poddana terapii szokowej podobnej do tej w Polsce.
  2. Z tego załamania nie może wyjść do dzisiaj.
  3. Bułgaria została przyjęta do Unii w 2007 r. Do NATO w 2004 r.
  4. Najgorszy był rok 2009, który dramatycznie zareagował na światowy kryzys ekonomiczny.
  5. Rośnie bezrobocie, fatalnie wygląda sytuacja bułgarskiej wsi.
  6. Państwo nie działa. Mafia, która rządziła ulicami w latach 90. dzisiaj przeniosła się na wyższy poziom, założyła garnitury i zlała się z aparatem państwowym.
  7. Średnia emerytura w Bułgarii nie pozwala na przeżycie.
  8. W ciągu 20 lat z Bułgarii wyemigrowało 2 miliony obywateli. To 25 proc. mieszkańców. Nie dziwią nikogo opustoszałe całe wsie.
  9. W 2013 Unia zawiesiła kolejne wpłaty dla Bułgarii, bo były rozkradane i szczerze mówiąc, nadal są.
  10. Przeciętna pensja to 400 euro. Ceny w Sofii niewiele niższe niż w Warszawie.
  11. Prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew wezwał niedawno do wzmocnienia sankcji przeciwko Rosji.
  12. Premier Bojko Borisow odmówił propozycji Rumunii, by w jednym z bułgarskich portów stworzyć bazę wypadową dla marynarki wojennej NATO skierowanej przeciwko Rosji.
  13. Na skutek załamania struktur państwowych w Bułgarii rośnie drugie pokolenie analfabetów w mniejszości romskiej. Nacjonalizm staje się bardzo poważnym problemem.
  14. Wśród mniejszości tureckiej rosną nastroje radykalne. Specjaliści ostrzegają przez możliwością rekrutacji terrorystów przez np. Państwo Islamskie. Na terenach homogenicznie zamieszkałych przez turecką mniejszość trafić można do miejscowości, gdzie bez znajomości tureckiego nie obsłużą cię w żadnym sklepie.

Wydarzenie

W miejscowości Pavel Bania odbywa się już XIII Zjazd Rusofilów. To miłe miejsce nad zalewem. Od rana ciągną tu samochodami lub zgoła pieszo całe bułgarskie rodziny. Gorąco. Układają się w tym upale na kocach albo foliach, niedaleko od swoich pojazdów, rozwijają zawiniątka z jedzeniem, stawiają szklaneczki na rakiję. Ale nie szukają odosobnienia, zawsze ułożą się tak, żeby być blisko innych, no i co najważniejsze, żeby być blisko sceny. To tutaj będą występować najpopularniejsi  bułgarscy artyści przemieszani z politykami. Bliżej sceny nikt już nie leży, wszyscy stoją. Tłum gęstnieje. Flagi bułgarskie w przyjaznym pęczku z rosyjskimi. Georgijewskie wstążki. No i stragany. Na nich flagi rosyjskie, dowolnych rozmiarów i bułgarskie. Koszulki z Putinem. Jest Putin Srogi, Putin Łaskawy, Putin Wesoły i Putin Ojcowski, Putin Umięśniony. Śpiewniki. Po rosyjsku i bułgarsku. Trochę dalej stragany ze zwykły bazarowym badziewiem: plastikowe zabaweczki made in China, gacie, biustonosze i piłki. Brzydkie, ale tanie. Uśmiecham się kątem ust do tej jarmarcznej atmosfery.

fot. strajk.eu

– Nie śmiej się – mówi Kalin Pyrwanow, jeden z najbardziej znanych dziennikarzy bułgarskich – nie śmiej się z tych ludzi. Oni żyją jak koczownicy, ze swoimi straganami jeżdżą od jednej takiej imprezy do drugiej. Często nocują w samochodach, bo nie mają gdzie mieszkać, a takie spędy to jedyna możliwość zarobienia paru groszy. A stąd przynajmniej nikt ich nie przegoni.

Ci co mieli dalej, przyjechali autokarami. Jest ich około 150. Razem na polu koło sceny leży lub stoi około 10 tysięcy ludzi, może więcej. Średnia wieku powyżej 40 lat, niezbyt bogato ubrani… zresztą, co ja tu kluczę – ten cały tłum to po prostu biedota.

Kiedy już na scenie pojawiają się pierwsi artyści, ludzie, choć powinni być umordowani upałem, w dymie grillowanych kjuftetach i kebabczetach nie tracą entuzjazmu. Razem z artystami śpiewają rosyjskie piosenki z dziecięcych filmów, które kiedyś nie schodziły z ekranów bułgarskich telewizorów: „Pust wsiegda budet solnce”, „Dien rozhdenia”, który w oryginale śpiewał krokodyl Giena z popularnym Kiwaczkiem. Dorośli i starzy ludzie śpiewają z jednakim zapałem. Machają flagami. Dalej, w środku tłumu leży na ziemi flaga Unii Europejskiej. Żeby przejść dalej, musisz ją podeptać. Część przechodzących nawet nie zauważa, po czym stąpa, ale część z wyraźną satysfakcja wyciera nogi w żółte gwiazdy.

Trochę poruszenia, bo w śpiewaniu mała przerwa – czas na polityków. Przyjechali tutaj przedstawiciele wszystkich sił politycznych: rządząca partia Gerb (oszałamiające gwizdy), nacjonalistyczna Ataka (brawa), Bułgarska Partia Socjalistyczna (trochę gwizdów, trochę braw), potomek rosyjskiego oficera, który na przełęczy Szipka zatknął rosyjską flagę na zdobytych tureckich szańcach (owacje), pełniący obowiązki ambasadora Rosji (owacje i okrzyki), rosyjski parlamentarzysta (owacje)  i generał Rumen Radew, może przyszły prezydent Bułgarii (długotrwałe oklaski). Rosyjski poseł mówi do nich „bracia”. Ryk.

Na straganach słaby ruch. Ktoś kupuje buty, troszcząc się czy będą mocne; fason, kształt nieistotne, mają mało kosztować i długo służyć. Biednego nie stać na rozrzutność. Ale przede wszystkim są razem. Tego jednego dnia ci wszyscy ludzie, których łączy bieda i poczucie wykluczenia stają się kimś ważnym. O, proszę, to dla nich tu przyjechali ci wszyscy z wielkich salonów, parlamentów czy rządu, to oni teraz mówią ze sceny słowa, którymi chcą do nich trafić i kupić sobie ich łaski lub choćby głos. Oczywiście, powszechne jest wśród słuchających przekonanie, że kłamią jak zwykle, jak zawsze od 20 lat, że nigdy nie dotrzymają żadnych obietnic. Może Radew…? Może. Wojskowy, nigdy jeszcze nie rządził i choć mówi spokojnie – nie schlebia, nie obiecuje, że wszystko będzie dobrze, jak tylko weźmie władzę. A inni łżą, to pewne. Na razie jednak udają, że słuchają, że wszyscy tutaj są ważni, ba, najważniejsi.

Proeuropejscy politycy z rządzącej partii, którzy jeszcze wczoraj wzywali do przedłużenia Rosji sankcji, mówili o rosyjskim zagrożeniu, dziś nie zauważają ani rosyjskich barw, ani Putina. Ludzie wokół sceny to widzą, pewni swojej wartości i poczucia siły, choć tak naprawdę nie znaczą nic.

Jestem rozkosznie pewien, że wszyscy polscy tropiciele rosyjskich wpływów i agentury Putina, specjaliści od jedynej prawdziwej demokracji i łowcy V kolumny rosyjskiej skomentowaliby pokazywany obrazek zwykłymi sobie słowami i określeniami: o rosyjskim zagrożeniu, pożytecznych idiotach Putina, wzywaliby do czujności i dania odporu. Durnie.

Bałkany, co za niespodzianka, różnią się zdecydowanie od Polski i Europy Wschodniej i Środkowej. Patrz początek tekstu. Rosja ma tu inną rolę i inaczej jest postrzegana. Czy to oznacza, że wszyscy ci ludzie w Pavel Bania chcą przyłączyć się do Rosji choćby jutro? I w ogóle co to znaczy?

Odpowiem: przyłączyć się nie chcą. A to wszystko znaczy tylko i aż tyle, że Unia Europejska poniosła tutaj spektakularną porażkę. Rosja jawi się tym spoconym, biednie odzianym ludziom  jako ostoja siły, porządku i przewidywalności czyli tego, czego zwykły obywatel chce od swojego państwa. A Zjazd Rusofilów jest jedną z naprawdę niewielu okazji, by mieli tak bardzo im potrzebne poczucie wspólnoty. Bułgarzy, którzy członkostwem w UE dostali strasznie po tyłku, pewnie nie są gotowi do głębokich dyskusji o istocie demokracji. Chcą tylko normalnie żyć.

W Sofii, w śródmiejskiej dzielnicy wśród niebrzydkich bloków mieszkalnych zbudowanych w przedwojennym stylu, stoi gmach przedstawicielstwa Unii Europejskiej. Szkło i metal, nowoczesna forma, piękny, gdyby stał oddzielnie. Tutaj szpeci, wygląda jak wrzód. Ktoś chciał pokazać, że Unia to nowoczesność i elegancja, w rezultacie zepsuł całe otoczenie i rozbił dobrze funkcjonujący układ architektoniczny. To bardzo symboliczne.

O tym, czym dzisiaj są Bałkany i jak są rozgrywane w wielkiej polityce, pisaliśmy w strajku.eu kilkakrotnie (reportaże można przeczytać np. tutaj). To, co widziałem w Pavel Bania powinno być lekcją roztropności dla polityków nie tylko bułgarskich. Nawet na pewno nie tylko dla nich. Polscy powinni tu przejeżdżać obowiązkowo. Ale to strasznie daleka droga dla ich mózgów.

Exit mobile version