„Ten rząd to zorganizowana grupa przestępcza” – ogłosiła w parlamencie posłanka lewicowej Nieuległej Francji (LFI) Mathilde Panot, budząc buczenie macronistów i szacunek internautów. Odnosiło się to do niedawnej dymisji prezydenckiego ministra od reformy emerytur, który nie był uczciwym człowiekiem. Został właśnie zastąpiony przez kadrowca z koncernu handlowego Auchan – Laurenta Pietraszewskiego. To on ma przeprowadzić znienawidzoną reformę, gdy trwa strajk generalny.
Jego polskie pochodzenie nie ma nic wspólnego ze sprawą, chociaż podobne jest zadanie, które u nas (i zresztą w innych krajach) skończyło się klęską: wprowadzenia emerytur przez kapitalizację. Prywaciarze – ubezpieczyciele i finansiści – zarobili ogromne pieniądze, ale nie emeryci; trzeba było naprawiać błąd. Pietraszewskiego, kiedy był naczelnym kadrowcem w Auchanie, pracownicy nazywali po cichu Terminatorem. W koncernie był znany z przeprowadzania grupowych zwolnień na dziwnych podstawach. Kiedyś nasłał policję na pracownicę, przez którą miał zniknąć jeden rogalik (croissant). Nawet najbardziej prorządowe związki zawodowe we Francji (CFDT) sugerowały, że to psychol.
„To był zatruty prezent” – wspominają związkowcy w Auchanie. „Śliski korpo-karierowicz, zakłamany do kości”, „złośliwy hipokryta”: negocjacje z nim były gorzej niż trudne. Teraz, kiedy wszedł do rządu, wszystkie związki są rozżalone i wkurzone. Pietraszewski był już człowiekiem specjalnym Macrona, w 2017 r. przeciągnął przez parlament antypracownicze dekrety prezydenta. Teraz zetrze się z prawie 70 proc. Francuzów, którzy nie chcą jego reformy.
Wielki sukces manifestacji z 17 grudnia był startem publicznej dyskusji, czy strajk ma się przedłużyć na „święta końca roku”, jak nazywają je media. Rząd chce, by kolejarze przestali strajkować w okresie „kiedy obywatele odwiedzają rodziny lub jadą na narty”. Do obrony tych obywateli zabrało się też Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, które podziela ze wszystkimi potępienie reformy, ale uważa, że strajkujący powinni zawiesić strajk, żeby nie psuć świątecznej atmosfery. Podniósł się krzyk lewicy, że to zdrada.
Bo lewica odwrotnie: wzywa do nieprzerwanego trwania strajku, aż do zwycięstwa, czyli odwołania szkodliwej społecznie reformy. Opozycja podzieliła się więc w tej kwestii, ale związkowcy, nawet CFDT, którzy negocjują z rządem, ciągle odmawiają przyjęcia śmiesznych propozycji władz. Obie strony trwają na swych wrogich pozycjach. Ważą się losy konfliktu.