Rząd kanclerz Angeli Merkel wezwał dziś do „umiarkowania” po starciach Kurdów z Turkami w mieście Herne na zachodzie kraju. „Konflikt w Syrii nie może stać się konfliktem w naszym społeczeństwie, nie może być groźbą dla naszego pokojowego współżycia” – mówiła przedstawicielka rządu Annette Widmann-Mauz. W Niemczech mieszka ok. miliona Kurdów i ok. półtora miliona Turków.
W Herne, jak w licznych innych miejscowościach, odbyła się kurdyjska manifestacja przeciw najazdowi tureckiemu w syryjskiej Rożawie. Pochód ok. pół tysiąca osób przechodził obok tureckiej kafejki, której klienci zaczęli pokazywać faki. Skończyło się to napadem kurdyjskim na lokal i ogólną bijatyką. Nieco dalej na pochód poleciała butelka z tureckiego sklepu, co doprowadziło do zniszczenia tego miejsca przez manifestantów. Ogółem pięć osób wylądowało w szpitalach, w tym policjant.
Z ciężkimi ranami twarzy w szpitalu znalazł się też berliński, 30-letni Turek, który przechadzał się po mieście w marynarce ozdobionej turecką flagą. Napadło go ok. 15 osób „mówiących po niemiecku i arabsku”.
We Francji obawy przed starciami kurdyjsko-tureckimi były powodem żądań odwołania piłkarskiego meczu Francja-Turcja, w ramach kwalifikacji do Euro 2020. Mecz mimo to się odbył (1:1), lecz piłkarze tureccy nie usłuchali francuskich próśb, by nie salutować na boisku, co Kurdowie i osoby przeciwne tureckiej interwencji w Syrii uważają za prowokację. Senol Günes – turecki trener tłumaczył potem, że piłkarze „z dobrej woli” wyrażali solidarność z żołnierzami walczącymi w Syrii, lecz rząd francuski zwrócił się do UEFA, by „przykładnie ukarała” turecką reprezentację.
W obu krajach władze obawiają się przeniesienia syryjskiej wojny na nasz kontynent. Niemieccy Kurdowie wzywają do wielkiej, ogólnokrajowej manifestacji solidarności z Rożawą na najbliższą sobotę w Kolonii – zachodzi obawa, że mogą tam też pojawić się Turcy. Podobnie we Francji Kurdowie i ich sympatycy organizują manifestacje, które budzą turecki sprzeciw.