W Gdańsku zakończyła się trzydniowa konferencja nt. Dąbrowszczaków, organizowana przez czołowych „ekspertów” od tematu, czyli pracowników gdańskiego oddziału IPN. Najdelikatniej mówiąc, okazała się niewypałem.
Zapowiedzi były szumne. Międzynarodowe grono prelegentów, szeroki zakres tematyczny, a przede wszystkim nowe, niepodważalne ustalenia naukowe, w tym dotyczące „zbrodni” popełnionych przez Dąbrowszczaków. IPN otwarcie wskazywał, że konferencja jest organizowana w związku z trwającą dekomunizacją i niedwuznacznie sugerował, iż po wydarzeniu wszelka obrona antyfaszystowskich ochotników będzie bezprzedmiotowa. Realizatorzy prawicowej polityki historycznej nie mogą pogodzić się ze skalą sprzeciwu wobec zohydzania pamięci o Dąbrowszczakach – w ostatnich latach w Polsce miały miejsce dziesiątki demonstracji i wydarzeń w ich obronie, a sądy w Warszawie, Olsztynie i Gdańsku nie podtrzymały orzeczeń wojewodów wprowadzających nowe nazwy poświęconych antyfaszystom ulic.
„Prawdę” o Dąbrowszczakach na konferencji przekazywał (nielicznym) zgromadzonym m.in. Pablo de la Fuente de Pablo, hiszpański historyk… książek, kultury i literatury, a dodatkowo niekryjący się ze swoimi poglądami ultrakatolik, dla którego nawet hiszpańska prawica to „słaba kopia socjalistów”. Wbrew ustaleniom dziesiątków badaczy zajmujących się hiszpańską wojną domową, autor ten przekonywał, że „chociaż Komunistyczna Partia Hiszpanii (PCE) miała marginalne znaczenie w Parlamencie aż do momentu rozpoczęcia przez Związek Radziecki udzielania pomocy Republice, to proces bolszewizacji rozpoczął się już w 1933 r. pod przewodnictwem głównej partii lewicowej: Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE)”.
Jak relacjonował na bieżąco autor facebookowego profilu Przywróćmy pamięć o patronach wyklętych, podczas konferencji można było również dowiedzieć się, iż wybory w Hiszpanii w 1936 r. nie były w pełni demokratyczne, a część lewicowych działaczy kwestionowała taki ustrój. Niestety o jawnie antydemokratycznej postawie hiszpańskiej prawicy w tym samym okresie już nie wspomniano… Okazało się również, że praca George’a Orwella „W hołdzie Katalonii”, którą jeszcze nie tak dawno IPN-owcy rekomendowali do czytania, jednak nie jest wiarygodna (czytaj: zbyt przychylnie mówi o lewicowym POUM). W innym referacie autor zademonstrował nieznajomość bazy źródłowej dotyczącej Dąbrowszczaków lub zwykłe manipulowanie faktami. W każdym razie wnioski wyszły odpowiednie.
A co z dowodami i opisami „zbrodni”, o które IPN w ciemno oskarża Dąbrowszczaków? Prelegenci mieli do powiedzenia tyle, że „nie można wykluczyć” udziału polskich ochotników w prześladowaniu Kościoła. Niemniej już na starcie konferencji domagano się usunięcia z polskich miast ulic poświęconych znienawidzonej przez prawicę formacji.
Zwieńczeniem wszystkich tych „przekonujących” argumentów może być wypowiedź przedstawiciela IPN dla Radia Gdańsk. – Tutaj naprawdę bardzo ciężko stosować czarno-białe barwy i mówić jednoznacznie, że byli to sami komuniści lub byli to sami bojownicy o wolność. Nie można stosować takich uogólnień, bo nasza konferencja pokazała, że były to bardzo zróżnicowane grupy ludzi – powiedział Daniel Czerwiński.
Trzymamy za słowo – wszak właśnie niestosowania uogólnień i przedstawiania wypaczonej, czarno-białej wersji historii, od dawna domagają się od IPN krytycy dekomunizacji (i nie tylko oni).