Site icon Portal informacyjny STRAJK

Mikrusy na szczaw

fot. pexels.com

Może powiedzmy sobie wreszcie otwarcie: kreowani przez media, polityków i innych konformistów na sól ziemi, mali przedsiębiorcy są niezwykle szkodliwi społecznie.

Wśród młodych ludzi w Polsce dominuje postawa ”zausz firmę”. W grupie wiekowej do 35. roku życia odsetek osób, które wyobrażają sobie bycie biznesmenem lub bizneswoman, wynosi 57 proc. Ludzie nieco starsi nie wykazują aż takiego entuzjazmu w chęci ”budowania kapitalizmu”. Wydaję mi się, że postawa tzw. millenialsów nie wynika tylko z przesadzonych ambicji czy dominującej ideologii, dla której miarą człowieczeństwa jest stan portfela. Jest także pokłosiem ich doświadczeń na rynku pracy, czyli stykania się w robocie z tym naszym polskim chamem – Januszem biznesu.

Kto to taki?  Swoich pracowników traktuje instrumentalnie. Sprawny matematyk, nauczył się liczyć, bo boi się, że go okradną. Kto miałby go okraść? Wszyscy. Pytany o podwyżkę, obraża się – czasami już na zawsze. Czyta głównie faktury. Wśród ”Januszów biznesu” mniej więcej połowa to kobiety.

Powiecie, że to obraz przesadzony. Ale zaraz, czy skoro młodzi marzą o byciu tzw. pracodawcą, to chcą być właśnie takim ”Januszem”? Oczywiście, że nie. Nie wiedzą jednak, że nie chodzi tu o cechy charakteru Janusza, lecz o jego miejsce w strukturze społecznej. Nawet bowiem zacny człowiek przemieniony w groszoroba zacznie na bliźnich spozierać wilkiem.

[Pani Anna, pracownica małego sklepu z ubraniami na warszawskim Mokotowie, opowiada: – Przez 4 lata byłam zatrudniona na czarno, ale teraz mam już umowę o pracę. Jestem 50+, poza tym byłam zarejestrowana jako bezrobotna, więc szefowa za zatrudnienie mnie dostała ulgi. I tak jestem wdzięczna. Dzięki temu będę mogła starać się o świadczenie przedemerytalne.

Anna pracuje od poniedziałku do piątku przez 9 godzin, w sobotę 5. Razem daje to 50 godzin w tygodniu. Nie dostaje pieniędzy, które ma w umowie (najniższa krajowa). Otrzymuje 7,5 zł za godzinę oraz procent od utargu, o który ciągle toczą się boje. W niektóre miesiące udaje się jej dociągnąć do 2000 złotych. – Ulgi dla szefowej już się skończyły, więc zaraz mnie zwolni. To znaczy: formalnie mnie zwolni. Ja pójdę na zasiłek, później na najniższą emeryturę i będę dalej pracować. Dzięki temu dam jakoś radę – mówi.

Anna chwali prezydenta Dudę i PiS za odwrócenie reformy emerytalnej poprzedniego rządu. Emeryturę bowiem otrzyma o ładnych kilka lat wcześniej. Pytam zatem, czy jest zwolenniczką rządzącej partii. – Nie! – odpowiada. – Ja chodzę na marsze KOD-u.- Szefowa też ? – pytam trochę żartobliwie i zaraz się wstydzę. – No pewnie! – mówi Anna. – Jak jest dzień pracy, to dostaję wolne i idziemy razem z szefową! – mówi z prawdziwym entuzjazmem.

Za ten wolny od pracy dzień nie otrzymuje jednak zapłaty.]

Wśród wszystkich firm w Polsce, aż 99,8 proc. z nich to te zatrudniające do 250 pracowników. Blisko 70 proc. pracujących znajduje zatrudnienie właśnie w takich firmach. Mali i średni odpowiadają za wytworzenie 67 proc. naszego PKB. Polski model kapitalizmu opiera się właśnie na sektorze MSP. A 96 proc. wszystkich firm to te mikro, zatrudniające poniżej 9 pracowników. To ich próbują uwieść politycy, kiedy obiecują kolejne ułatwienia dla ”maluchów”.

Posiadanie małej firmy kojarzy się młodym z niezależnością i stosunkowo dużymi dochodami. Coś w tym jest. Według GUS przychody mikroprzedsiębiorców zwiększyły się w latach 2009-2014 o blisko 20 proc. Zwiększyła się również liczba samych przedsiębiorstw tego typu – o prawie 200 tysięcy. Akumulacja kapitału mikrusów opiera się kosztem pracowników. Tylko co trzecia osoba zatrudniona w nich pracuje na umowę o pracę. Przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło w 2014 r. 2256,6 zł. To daje ok. 1600 zł. na rękę. Przy czym warto wspomnieć, że w podmiotach prowadzonych przez osoby prawne, czyli naszych Januszów, a takich firm jest zdecydowana większość – 93,3 proc.- płaca wynosiła jeszcze mniej, bo tylko 1950,9 zł.) To wszystko jednak oficjalne dane, które mogą rozmijać się z rzeczywistością.

Jak to widzą związki zawodowe? Specjalnie dla strajk.eu tłumaczy doradca OPZZ Piotr Szumlewicz: – Niestety sytuacja w małych przedsiębiorcach wygląda fatalnie. Im mniejsze firmy, tym większa skala łamania praw pracowniczych i wyzysku. Związki zawodowe praktycznie nie istnieją w mikroprzedsiębiorstwach, a omijanie prawa pracy jest właściwie powszechną praktyką. Kontrole Państwowej Inspekcji Pracy nie docierają do większości firm, więc pracodawcy pozostają właściwie bezkarni. Jednocześnie według danych GUS płace w małych firmach są o ponad połowę niższe niż w tych dużych. Małe w tym przypadku nie tylko nie jest piękne, ale ma twarz brutalnego, bezwzględnego wyzysku.

[Marta od roku pracuje w modnej kawiarni z kotami, gdzie zbiera się postępowe, miłujące ludzi i zwierzęta towarzystwo. Na początku zarabiała 10 zł za godzinę, teraz stawka wzrosła do 12. Nigdy nie zobaczyła umowy.

– Właścicielka nie chce o tym gadać. Zresztą ona bardzo rzadko pojawia się w kawiarni. Zarządza z domu, przez Facebooka, ma też podgląd z kamer. Ciągle nas strofuje w bardzo brzydki sposób. Zdałam sobie niedawno sprawę, że to przecież mobbing i że właściwie to karalne.

Kocia kawiarnia okazała się bardzo dobrym pomysłem i dziś przynosi spore zyski. Na popularnym portalu zajmującym się wychwalaniem przedsiębiorczości pojawił się materiał o tym innowacyjnym pomyśle. Dużo jest tam mowy o pomaganiu bezdomnym kotkom, akcjach charytatywnych czy aktywizowaniu lokalnej społeczności – tradycyjny zestaw reklamowy firmy, która chce uchodzić za społecznie odpowiedzialną. Lokal powstał poprzez tzw. zrzutkę internetową – któż nie dorzuciłby się, widząc zdjęcie małego kociaka? Zadziwiają podawane przez właścicielkę kwoty kosztów działalności. Mają one bowiem wynosić 15 tys. zł – za czynsz, media oraz zatrudnienie 6 pracowników. Chwali się tym publicznie, chociaż tak niska kwota jest zwyczajnie niemożliwa. Chyba, że okrada się własnych pracowników.

Marta chce w najbliższym czasie wystąpić do sądu o ustalenie stosunku pracy. Zdaje sobie sprawę, że wtedy najprawdopodobniej szefowa ją zwolni, znajdując byle pretekst. Najbardziej szkoda mi kotów, których więcej nie zobaczę -mówi.]

Większość przedsiębiorstw pada bardzo szybko: w ciągu roku znika już 52 proc. firm. Szansa na to, że przedsiębiorstwo przetrwa 10 lat wynosi średnio 6 proc. Wynika to z dużej mierze z uprzywilejowania globalnych korporacji. Zrozumienie tego wymaga jednak systemowej analizy, do której przeciętny pracodawca nie jest zdolny. Uważa on bowiem, że jego głównym gnębicielem jest państwo w postaci ZUS-u, podatków, kosztów pracy i przestrzegających standardów odpowiednich służb, jak Sanepid czy Państwowa Inspekcja Pracy.

Nie mogąc sobie poradzić na ”wolnym rynku”, drobni przedsiębiorcy zarabiają na tym na czym zarobić najłatwiej: na pensjach pracowników. Nie zatrudniając na umowę o pracę, przytulają oni należne pracownikowi pieniądze w postaci składek na ubezpieczenie społeczne. Często rujnując przy tym przyszłość zatrudnionego. Rozumienie Janusza jest proste: po co mam płacić kilkaset złotych więcej pracownikowi, skoro -jeśli nikt się nie dowie- wcale nie muszę. Zawsze to kilka stów więcej!

[Marek pracuje w firmie przewozowej, będącej podwykonawcą dużej firmy kurierskiej. Rusza w trasę w niedzielę wieczorem, wraca do domu w sobotę nad ranem. Jest zatrudniony na umowę o pracę (na minimalną kwotę), faktycznie jednak rozlicza się tzw. kilometrówek- pod stołem. Kursuje pomiędzy czterema miejscowościami w Polsce, jego pensja to 4-5 tys. zł. – Nie mam rodziny i na razie się nie zanosi. – mówi – na razie nie myślę o przyszłości, nie wiem jaką będę miał emeryturę. Żyję dniem dzisiejszym.

Jak my wszyscy.]

Exit mobile version