Przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx zrobił to, co powinien zrobić każdy wysoki rangą funkcjonariusz Kościoła rzymskokatolickiego – zwrócił się z prośbą o wybaczenie do ofiar „masowego molestowania seksualnego pod dachem Kościoła”.

Kardynał Marx wyraził skruchę / youtube.com

Do przełomowego oświadczenia skłonił najwyższego hierarchę niemieckiego Kościoła raport obnażający pedofilskie przestępstwa na łonie organizacji na przestrzeni ostatnich 70 lat. Kardynał Marx wygłosił płomienne przemówienie na konferencji prasowej w Fuldzie, gdzie przedstawił wyniki czteroletniego śledztwa opisane w wielostronnictowym dokumencie. Słowa duchownego wyraziły jednoznaczne potępienia dla zaniechania jego własnej organizacji. – Zbyt długo w Kościele odwracaliśmy wzrok, zaprzeczając, kryjąc, nie chcąc zaakceptować prawdy. Za tę porażkę i za cały ból proszę o wybaczenie – mówił Marx.

Decyzja o sporządzeniu raportu zapadła w 2014 roku, a więc jeszcze przed obnażeniem wielu afer o podłożu pedofilskim w Kościele. Inicjatorem przedsięwzięcia była Konferencja Niemieckich Biskupów. Organ ten uznał, że bardziej opłacalnym ruchem będzie zrobienie rachunku sumienia i prośba o wybaczenie grzechów, niż dalsze wypieranie, zaprzeczanie i funkcjonowanie w obłudzie.

Fragmenty dokumentu wyciekły do mediów już we wrześniu ubiegłego roku za sprawą dziennikarzy śledczych magazynu  „Der Spiegel”.  Wtedy właśnie obywatele Republiki Federalnej po raz pierwszy zapoznali się z narracją kardynała Marxa o zniszczonym zaufaniu do Kościoła. Niemiecki duchowny podkreślał również, że jest mu osobiście wstyd za przestępstwa, których dopuścili się przedstawiciele Kościoła, jak również potępił zachowanie  tych purpuratów, którzy ukrywali przestępców czy udawali, że nie widzą, że akty molestowania mają miejsce. – Nie słuchaliśmy ofiar. Wszystko to nie może pozostać bez konsekwencji. Wielu ludzi już w nas nie wierzy. I mam dla tego zrozumienie – powiedział kard. Marx.

Wykonawcami dokumenty byli badacze z  konsorcjum  uniwersytetów w Mannheim, Heidelbergu i Giessen. To właśnie oni wykazali, że w latach 1946 – 2014 doszło do 3700 przypadków molestowania nieletnich z udziałem 1670 duchownych.  Prowadzi nas to do wniosku bardzo niewygodnego dla wszystkich głosicieli tezy, że odsetek pedofili w kościele jest taki sam jak w społeczeństwie. W RFN takich czynów dopuściło się 4,4 proc. wszystkich księży w powojennej historii.

Przemocowcy w sutannach najczęściej wybierali na swoje ofiary chłopców poniżej 13 roku życia.  W co szóstym przypadku doszło do „różnych form gwałtu”. Trzy czwarte wszystkich ofiar pozostawało ze sprawcami „w relacji kościelnej bądź duszpasterskiej”. Eksperci sporządzili statystyki bazując wyłącznie na potwierdzonych przypadkach, zaznaczając, że rzeczywisty odsetek księży mających na sumieniu wyrządzenie krzywdy może być znacznie wyższy. Niemożliwość dotarcia do wszystkich prrzypadków wynika z faktu, że funkcjonariusze Kościoła utrudniali prowadzenia śledztwa. Najczęstszymi przeszkodami, rzucanymi pod nogi badaczom było odmawianie dostępu do dokumentów katolickich instytucji – szkół, czy domów dziecka. Sięgano również po sprawdzone i powszechnie praktykowane w czasach papieża Karola Wojtyły środki – transfery sprawców przemocy do innych parafii oraz zatajanie informacji o skłonnościach katabasów przez władze Kościoła.

Jedną z najważniejszych konkluzji raportu jest stwierdzenia, iż nie ma podstaw by oznajmić, że „seksualne molestowanie małoletnich przez duchownych Kościoła katolickiego to kwestia zamknięta w przeszłości i przezwyciężona”.  Badacze zaznaczają, że „seria przypadków molestowania trwała do końca okresu objętego badaniem”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Pan kardynał bije się w nie swoje piersi i przeprasza za nie swoje grzechy. Zresztą nie ma wyboru – zgodnie z zasadą, że jeżeli 3 czy 4 osoby ci mówią, że jesteś pijany, to połóż się do łóżka, nawet jeśli nie wypiłeś ani kropli alkoholu.
    W Niemczech i poza nimi trwa od dłuższego czasu sezon polowania na KK z nagonką. W najlepsze trwa żonglowanie liczbami mające uwypuklać rozmiar „przestępstw” kościelnych, a przemilczać takie same zachowania świeckich. A do nagonki też pełno chętnej gawiedzi, bo zawsze oskarżanie innych relatywizuje własne łajdactwa.

    1. Ale żaden ze świeckich nie powołuje się na występowanie z ramienia siły wyższej jedyniesłusznej.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…