Po wstrząsie, jakim była porażka Hillary Clinton w wyborach prezydenckich, Partia Demokratyczna przypomniała sobie, że powinna reprezentować klasę pracującą. W tym celu prowadzone są poszukiwania nowego lidera. Wśród faworytów wymienia się charyzmatycznego Keitha Ellisona – senatora z Minnesoty.
Wśród członków DNC rozpoczęła się debata na temat przyczyn wyborczej klęski i działań, które trzeba podjąć aby przywrócić partii wiarygodność oraz polityczną potencje. Jednym z pierwszych wniosków jest uznanie za błąd porzucenia problematyki socjalnej i przesunięcia w kierunku centrum, które poskutkowało przejściem spaureryzowanych robotników ze stanów centralnych (tzw. Pas Rdzy – od upadłego przemysłu) na stronę demagoga wystawionego przez Republikanów. Demokraci zamierzają odbudować zaufanie ofiar neoliberalnych przemian z lat 80. i 90. W tym celu chcą uczynić przywódcą partii polityka o jednoznacznie lewicowych przekonaniach. – Potrzebujemy kogoś nowego. Na czele DNC powinien być ktoś, kto reprezentuje młodszą, bardziej strategiczną, bardziej lewicową i różnorodną Partię Demokratyczną – napisała w oświadczeniu kongresmenka Bonnie Watson Coleman z New Jersey.
Na giełdzie nazwisku najwyższe notowania ma jednak Keith Ellison – kontrowersyjny, znienawidzony przez konserwatywną prawicę, pierwszy wyznawca islamu, który zasiadał w amerykańskim Kongresie. Ellison jest zwolennikiem zwiększenia bezpieczeństwa ekonomicznego obywateli, legalizacji małżeństw par jednopłciowych, przeciwnikiem imperializmu w polityce zagranicznej, a także przyjacielem imigrantów i wszelkich mniejszości. 53-letni senator jest konwertytą – na islam przeszedł, gdy uczył się w college’u. Prawica zarzuca mu związku z organizacją Narody Islamu, do której należeli w przeszłości m.in. Malcolm X i Muhammad Ali. Republikanie nie mogą również przeboleć, że Ellison podczas składania przysięgi w Kapitolu trzymał dłoń na Koranie. Kongresmen z Minnesoty podkreśla, że jego celem jako przewodniczącego DNC będzie odbudowa struktur lokalnych partii oraz większe zaangażowanie w sprawy zwykłych Amerykanów. „Partia potrzebuje przede wszystkim wyborców, a nie donatorów” – powiedział w niedziele w telewizji ABC.
Ellison ma jednak poważnych rywali w walce o stanowisko lidera. Wysoko stoją szanse Martina O’Malleya, byłego gubernatora Maryland, który zajął trzecie miejsce w ostatnich prawyborach. Kariera energicznego polityka była inspiracją dla twórców słynnego serialu „The Wire”, w którym pojawia się postać Thomasa Carcettiego – burmistrza Baltimore. Wśród faworytów znajduje się też Jaime R. Harrison – szef DNC w tradycyjnie konserwatywnej Karolinie Południowej. „Musimy się poprawić i mówić nie tylko o równych prawach dla czarnych i Latynosów, ale dla każdego (…) Nie ma znaczenia, czy jesteś biały w Wirginii, czy czarny w Południowej Karolinie lub Nowym Jorku. Musimy walczyć o wszystkich i każdego z osobna” – napisał Harrison w swoim manifeście po ostatnich wyborach.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Czy mi się wydaje, czy dla redakcji strajk.eu bycie muzułmaninem jest czynnikiem nobilitującym? W kółko ci niedobrzy katolicy i dobrzy muzułmanie – to na pewno jest „strona startowa polskiej lewicy”?
Buhahahaha!!!!!! Jeszcze powinien być gejem i najlepiej jeździć na wózku :DDDD
Chłopcy zgubili się w lesie, więc zaczęli biec szybciej…
1. Naród Islamu, nie Narody
2. Zobaczcie sobie co to za partia. Sekta smoleńska to przy nich wyważeni racjonaliści, a KKK to hippisi. To jest jeszcze gorsze niż prawdziwy islam, bo jest rasistowskie. Co by nie powiedzieć o klasycznym islamie, rasizmu w nim nie ma zbyt wiele. W Narodzie Islamu jest i to debilny.
3. Lewica przegrywa w dużym stopniu dlatego że kłamie i bredzi o islamie, terroryzmie i imigracji. I jakie lekarstwo? Wybrać muzułmanina.
Po Trumpie to chyba wygraną będzie miał jak w banku (banku!)