Śmierć w okrutnych męczarniach, w wyniku uduszenia, bez wody, w mule na dnie zbiornika wodnego – taki los spotkał ryby z Jeziora Mucharskiego (woj. małopolskie), kiedy publiczna firma Wody Polskie postanowiła wypuścić wodę z powodu prowadzonych prac remontowych. Sprawę bada policja.

Przedsiębiorstwo Wody Polskie to spółka utworzona na mocy specustawy z 2015 roku, której zadaniem miało być zarządzanie zasobami wodnymi w naszym kraju. Dotychczas było o niej głośno z powodu fatalnego zarządzania i protestów pracowników. Teraz władze pisowskiej spółki zaprezentowały swoją gospodarność i „szacunek” do środowiska naturalnego.

Mieszkańcy miejscowości położonych obok zbiornika są przerażeni. – Śmierdzi, bo na dnie jeziora leżą śnięte ryby, nieżywe krety, lisy. I sporo śmieci; obniżenie poziomu wody obnażyło nieuprzątnięty teren. Walają się tu znaki drogowe, części koparek, opony, a nawet przęsło mostu – powiedziała krakowskiej „Gazecie Wyborczej” Paulina Wicher, autorka fanpejdża poświęconego Jezioru Mucharskiemu.

Jezioro Mucharskie, zwane wcześniej jako Zbiornik Świnna Poręba, to akwen sztuczny, utworzony hucznie przez premier Beatę Szydło w 2015 roku. Jego zasoby miały być częścią elektrowni wodnej. Budowa obiektu ślimaczy się niemiłosiernie, jak na razie nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie produkcja prądu miała zostać uruchomiona.

Z nowego jeziora cieszyli się za to mieszkańcy, którzy jeszcze w ubiegłym roku tłumnie spędzali czas na jego brzegach. W okolicy miała się też rozpocząć budowa osiedli mieszkaniowych. Z powodu opóźnień straty ponoszą samorządy, które dokonały inwestycji, z nadzieją na zwrot. Mówi się o kwocie sięgającej 20 mln zł rocznie.

W 2018 i 2019 roku jezioro stopniowo zarybiano. Ale kilka tygodni temu zapadła decyzja o spuszczeniu wody. Powód? Konieczność zabezpieczenia osuwiska wokół zbiornika. Z Jeziora Mucharskiego pozostało więc bagniste pole rozkładających się rybich zwłok.

Czy skazanie ryb na agonię w katuszach nie narusza polskiego prawa? – Sprawdzamy, czy działania podjęte przez firmę były uzasadnione i czy nie doszło do złamania prawa. Sprawę badamy pod kątem doprowadzenia do znacznych zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym – powiedział Dariusz Stelmaszczuk z wadowickiej komendy. Za taki czyn zarządcom obiektu grozić może od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia.

paypal

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…