Czterdzieści lat niepodzielnego panowania doktryny neoliberalnej uczyniła z większości ludzi „konsumentów” i „duże dzieci, stworzone tylko po to by kupować” (Benjamin R. Barber, „Skonsumowani”).

Infantylizacja, banalizacja przekazu i społecznego dialogu oraz związana z nimi mentalna kastracja zdolności racjonalno-krytycznego myślenia u większej części populacji powoduje, iż triumfy święcą wiadomości i informacje przesyłane TikTokiem, Twiterrem czy na Facebooku. Zawierają one wyłącznie krótkie spicze, najczęściej z wielu względów pozbawione głębszej treści i wielosektorowego spojrzenia.

Jest to z wielu względów korzystne dla umacniania władzy wielkiego kapitału, zwłaszcza tego ponadnarodowego. Im mniej ludzie rozumieją z tego, co wokół nich naprawdę zachodzi i jakie siły oraz procesy społeczno-polityczne kreują ich rzeczywistość, tym łatwiej jest nimi kierować i manipulować.

Mizeria polityczna i intelektualna europejskiej lewicy nie ma nic do zaproponowania i powiedzenia swemu klasycznemu elektoratowi poza potępieniem moralnym, obelgami i mentorskimi pouczeniami. Wymyśla od ksenofobów, faszystów, rasistów, „ciemnego ludu” i wrogów demokracji  przede wszystkim tym, którzy nie chcą na nich głosować. Esencja lewicowego nominalnie programu to często powielanie neoliberalnego przekazu.

Ale warto zwrócić uwagę na inny aspekt sprzyjania czy wręcz formowania czysto faszystowskiego sznytu w przekazie publicznym. Bez względu na proweniencję mediów, ich polityczne sympatie i powiązania kapitałowe. Chodzi o zawężanie dyskursu publicznego wyłącznie do wąskiej, uznanej arbitralnie przez demoliberalny mainstream, politycznej poprawności i takiej też prezentacji oraz interpretacji podawanych faktów. Owa plemienność myślenia i kreowanie siebie oraz swoich poglądów na jedynie prawdziwe i obowiązujące wszystkich trąci klasycznym faszyzmem. Ci inaczej myślący i wypowiadający się są od razu klasyfikowani, stygmatyzowani i napiętnowani – jak w przypadku wspomnianych wyborczych preferencji – jako ci gorsi, moralnie podejrzani, głupi, przekupni i pozostający na żołdzie wrogów demokracji. I tak się ma ze wszystkimi, węzłowymi zagadnieniami dotyczącymi ludzkości. Coś na kształt „ein Volk, ein Reich, ein Führer”.

To jest właśnie czysto faszystowski wymiar przekazu medialnego, powszechnej narracji zaprawionej manipulacją i propagandą. Jesteśmy na wiecznej wojnie, jak podczas rywalizacji na rynku. Tylko jeden może być zwycięzcą. Potrzebna jest więc orwellowska nowomowa, aby konkurentów (rywali, wrogów) przedstawić w jak najgorszym, zdehumanizowanym i odczłowieczonym wymiarze. Świat w takim ujęciu jawi się absolutnie antynomicznym: my reprezentujemy światło, dobro, wartości, nasi przeciwnicy – to czyste zło, twory moralnie odrażające, bez zasad i ludzkich odruchów. Ta współczesna, medialna nowomowa formatująca świadomość społeczną wedle prymitywnych schematów, posługująca się najczęściej ubogim słownictwem i symboliką, najprostszymi i mało wymagającymi schematami myślowymi ogranicza instrumentarium krytycznego, racjonalnego i zdystansowanego rozumowania.

Taki profil funkcjonowania przestrzeni społecznej komunikacji i wymiany myśli mimo towarzyszących mu deklaracji o wolności słowa, pluralizmie, swobodzie wypowiedzi, jest jednym ze źródeł  pra-faszyzmu, będącego immanencją – jak uważa wielu myślicieli, intelektualistów i filozofów – cywilizacji zachodniej, kultury europejskiej i całego dorobku Europy (piszą o tym m.in.  Umberto Eco czy Enzo Traverso). Nazizm i faszyzm, tak szeroko rozpowszechnione w Europie międzywojennej, są po prostu najpełniejszym i nieodłącznym elementem ekspansji kapitału oraz porządku politycznego, jaki on zaprowadza. Neoliberalizm jest zaś kolejną mutacją tego porządku. Media w dzisiejszym świecie są istotnym instrumentem dla urabiania opinii publicznej i wskazywania kolejnych, zasługujących na stygmatyzację i wykluczenie osobników. Powtarzana jest poniekąd droga hitlerowskiej narracji, która biologizując nienawiść (a z tymi elementami mamy dziś często do czynienia co z kolei prowadzi zawsze do dehumanizacji adwersarzy) do Żydów i komunistów otwierała wrota „dla ostatecznego rozwiązania”.

Faszyzm – jak uważa Umberto Eco – zawsze sprowadza życie do walki. System, z którym mamy powszechnie dziś do czynienia i który totalnie zawłaszczył całą przestrzeń publiczną powiela ten paradygmat. Ubierając się w szaty demokracji, wolności obywatelskich, mości drogę owym „siłom ciemnym” do władzy. Mechanizmy powyżej przedstawione są tego dowodem na to, że demokracja przez siły kreujące się na demokratów jest składana w zasadzie do grobu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …