Po plotkarskich mediach krąży lista „molestujących” polityków Partii Konserwatywnej i ich grzechów. Minister obrony Michael Fallon przyznał się jednemu z tabloidów do „niewłaściwego zachowania wobec dziennikarki” i podał się do dymisji. Za nim poszli kolejni politycy.

Michael Fallon (z prawej) z wizytą w USA fot. www.fevense.gov (U.S. Department of Defense)

Parlamentarzyści mieli dopuszczać się molestowania wobec asystentek oraz dziennikarek. Plotkarski serwis Guido Fawkes jest w posiadaniu przesłanej przez anonimowe źródło listy, na której znajduje się 40 nazwisk (ponad 11 procent posłów) konserwatystów, którzy molestowali seksualnie swoje podwładne lub odwiedzające Izbę Gmin dziennikarki. „The Sun” i „The Telegraph” napisały o dokumencie, a jego skan krąży w odmętach internetu, ale jak na razie żadne poważniejsze medium nie chciało przytaczać go w całości, ponieważ opisano tam zarówno przypadki molestowania, jak i np. plotki o romansach w poselskich ławach oraz fetysze seksualne, którym lubili oddawać się posłowie.

Niemniej, część z tych doniesień musi być zasadna, skoro sam minister obrony Michael Fallon w rozmowie z „The Sun” potwierdził, że rzeczywiście molestował dziennikarkę Julię Hartley-Brewer. Przyznał się, że podczas jednej ze wspólnych kolacji obmacywał kobietę po kolanach – przestał dopiero, kiedy zagroziła, że go uderzy. Minister podał się do dymisji, chociaż sama dziennikarka oświadczyła, że nie ma do niego żalu i nie czuje się ofiarą.

– W ostatnich dniach pojawiły się zarzuty dotyczące posłów, w tym niektóre dotyczące moich zachowań z przeszłości – oświadczył były już szef ministerstwa obrony. – Wiele z nich było fałszywych, ale zgadzam się, że w przeszłości spadłem poniżej wysokich standardów wymaganych w siłach zbrojnych, które mam zaszczyt reprezentować. Dlatego rezygnuję z pozycji ministra.

Wyznanie Fallona pociągnęło za sobą kolejne. Były minister ds. pracy i świadczeń społecznych Stephen Crabb przyznał się do wymiany erotycznych SMS-ów i zdjęć z 19-latką, która starała się o pracę w jego biurze. Jednocześnie gazety „Sunday Times” i „Mail on Sunday” ujawniły, że wiceminister handlu międzynarodowego Mark Garnier wysyłał swoją asystentkę na zakupy do sexshopu. Na jaw wychodzą coraz to nowe sekrety przedstawicieli największych partii politycznych. Część z nich przyznaje się dobrowolnie, część jest po prostu demaskowana przez media. „Oczyszczanie” parlamentu z seksistów trwa.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…