– Domagamy się większego udziału w zyskach i szerszego dostępu do usług zdrowotnych – mówią pracownicy sklepów i punktów usługowych z portu lotniczego O’Hare, jednego z największych hubów transportowych w Stanach Zjednoczonych. Reprezentujący ich związek zawodowy poinformował właśnie o przejścia do kolejnego etapu sporu. Będzie nim strajk.
Termin odmowy pracy nie jest jeszcze dokładnie znany, ale wiadomo już, że pomysł ten cieszy się szerokim poparciem personelu znajdujących się na lotnisku barów, sklepów i restauracji. Podczas referendum aż 84 proc. uczestników głosowania opowiedziało się za zaostrzeniem protestu, przy frekwencji ponad 50 proc.
Łącznie w strajku może wziąć udział ponad 1200 pracowników. Wśród nich jest ponad 100 przedstawicieli polskiej społeczności, której liczebność w stanie Illinois szacowana jest na ok. milion osób.
Celem akcji jest wywarcie presji na właścicieli przybytków, którzy nie kwapią się do podnoszenia wynagrodzeń. W większości sieciówek płace wciąż nie przekroczyły poziomu sprzed kryzysu gospodarczego z lat 2008-10, mimo, że obecna kondycja amerykańskiej gospodarki jest najlepsza od ponad dekady.
W sierpniu 2018 roku zakończy się obowiązywanie układu zbiorowego, wynegocjowanego podczas gospodarczego załamania. Pracownicy oczekują, że nowe warunki będą zdecydowanie lepsze od „kryzysowych”. Spór, prowadzony przez związek zawodowy dotyczy nie tylko płac, ale również zakresu ubezpieczenia medycznego. Obecnie pracownicy mogą korzystać jedynie z wybranych usług w placówkach zdrowotnych. Podmiotem, do którego wystosowane zostały żądania jest SMHost, firma pośrednictwa pracy obsługująca wszystkie lokale gastronomiczne na lotnisku.
Port Lotniczy im. Edwarda „Butcha” O’Hare jest drugim pod względem liczby pasażerów obiektem w USA. Rocznie korzysta z niego ponad 65 mln pasażerów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…