Infrastruktura na Diego Garcia / wikipedia commons
To było ważne i symboliczne zarazem głosowanie w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Kraje afrykańskie przygotowały rezolucję nakazującą Wielkiej Brytanii zakończenie okupacji archipelagu Czagos na Oceanie Indyjskim. Londyn i Waszyngton do końca lobbowały przeciwko temu pomysłowi. Potęgi musiały jednak uznać wyższość antyimperialnej koalicji.
Przez ostatnie dni poprzedzające głosowanie dyplomacje Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii próbowały przekonać kraje członkowskie ONZ do odrzucenia rezolucji. Mocarstwa używały w tym celu starego argumentu o strategicznym położeniu archipelagu i konieczności zapewnienia bezpieczeństwa globalnej populacji.
Głosowanie zakończyło się klęską światowych potęg. Przeciwko rezolucji, oprócz Londynu i Waszyngtonu zagłosowały tylko cztery kraje, 56 wstrzymał się od głosu, a 15 nie wzięło udział w głosowaniu. Reszta krajów członkowskich Zgromadzenia Ogólnego opowiedziała się za wydaniem nakazu opuszczenia wysp przez wojska, przekazania ich we władanie Mauritiusowi oraz umożliwienia powrotu dwóch tysiącom wysiedleńców.
Mimo iż rezolucja nie ma mocy wiążącej, to ma spore znacznie polityczne. Dalsza okupacja wydaje się mało realna, szczególnie, że Zgromadzenie Generalne ONZ zwróciło się w lutym 2017 r. do MTS o opinię w sprawie legalności dekolonizacji Mauritiusa. Zdanie ekspertów Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości było jednoznaczne. Trybunał uznał MTS uznał, że podstawą porozumienia zawartego w 1965 roku między Wielką Brytanią a jej ówczesną kolonią – Mauritiusem „nie była wolna wola (…) ludzi, których to dotyczyło”, więc nie spełniało ono standardów samostanowienia. W opinii doradczej wskazano, że do Zgromadzenia Ogólnego ONZ należy teraz decyzja, „jak zapewnić sfinalizowanie dekolonizacji Mauritiusa”.
Dla Londynu wynik głosowania jest przede wszystkim porażką polityczną. Wielka Brytania, borykająca się z problemami brexitowymi, poszukiwała potwierdzenia swoich wpływów. Rząd Theresy May zapewniał zresztą, że ONZ będzie areną działania i realizacji brytyjskich interesów. Waszyngton z kolei liczył na to, że społeczność międzynarodowa wciąż widzi go w roli światowego żandarma, któremu archipelag nazywany „niezatapialnym lotniskowcem” jest potrzebny do kolejnych interwencji lotniczych na Bliskim Wschodzie. Wcześniej z bazy na Czagos startowały bombowce atakujące cele w Iraku i Afganistanie.
W rezolucji znajduje się zapis o „bezprawnym działaniu Wielkiej Brytanii w procesie dekolonizacji”. Jej autorzy podkreślają, że Londyn wykorzystał relacje podległości ze swoją kolonią do wymuszenia na jej wyrażających dopiero aspiracje do suwerenności władzach decyzji sprzecznej z jej interesami i obowiązkami wobec narodu. Dla mieszkańców największej wyspy archipelagu Diego Garcia następne wydzierżawienie jej terenu Amerykanom oznaczało przymusowe przesiedlenie na Mauritius i Seszele. Przez lata walczyli o prawo do powrotu przed brytyjskimi sądami, otrzymując w większości korzystne dla siebie werdykty, które jednak nie były możliwe do wykonania, gdyż na repatriacje nie zgadzały się kolejne rządy, znajdujące się pod presją Waszyngtonu.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…