„Wszystkich was wyrżniemy!” – w takich słowach w październiku 2018 roku zwracał się do uczestników lubelskiego Marszu Równości 18-letni wówczas Patryk Kołbyko. Jak się potem okazało – kandydat Kukiz’15 w wyborach samorządowych. Teraz uznawany za osobliwość polityczną działacz oświadczył, że został członkiem SLD. Do wartości lewicowych miały go przekonać dzieła Włodzimierza Lenina. Rzeczniczka Sojuszu, Anna-Maria Żukowska w rozmowie z Portalem Strajk zaprzeczyła jakoby Kołbyko miał cokolwiek wspólnego z jej partią.
Zmiana poglądów pod wpływem dziewczyny? Autentyczne nawrócenie? Czy może jedynie niskich lotów trolling obliczony na zaszkodzenie lewicy? Oświadczenie wydane przez Patryka Kołbyke w poniedziałek rano stało się przedmiotem dociekań.
Kołbyko zamieścił informacje, że zrezygnował z członkostwa w Wolności i wstąpił do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. We wcześniejszych wpisach tłumaczył, że zachęciła go do tego analiza polityki rządu Leszka Millera, który m.in. obniżył podatki przedsiębiorcom. Drugim bodźców miała być lektura tekstów Lenina. Kołbyko twierdzi, że przeczytał „Co robić?”, „Dziecięcą chorobę lewicowości”, „Państwo i rewolucję” oraz „Tezy Kwietniowe”, a najbardziej spodobała mu się koncepcja Nowej Polityki Ekonomicznej (NEP) realizowanej w ZSRR w latach 1921-29.
„Myśl o robieniu poważnej polityki i skreślaniu ludzi tylko ze względu na ich światopogląd, religię, pochodzenie etniczne, orientację czy płeć… Jest głupotą i w mojej opinii symbolem upadku człowieczeństwa, jego brak. W życiu popełniłem błąd, że chciałem swoje pierwsze kroki ku poważnej polityce robić na nienawiści i dołączaniu do tego swojej idei ekonomicznej… Błąd, to tylko zniechęca, a nie zachęca” – napisał Kołbyko.
Zapewnił też, iż jego przemiana jest autentyczna. „Ja, Patryk Kołbyko oświadczam oficjalnie przestrzegać regulaminu członkostwa w partii, nie działać na rzecz innych ugrupowań politycznych, promować jedynie partię SLD i aktualną koalicję – Lewica” – napisał na FB.
Zapytaliśmy rzeczniczkę SLD czy do lubelskiego oddziału wpłynęła deklaracja członkostwa Kołbyki. Anna Maria Żukowska zapewniła, że nikt o takim nazwisku nie jest członkiem Sojuszu, ani też nie jest w partii zatrudniony czy zaangażowany w kampanię wyborczą. Wygląda więc na to, że prawicowy błazen próbował lewicy zaszkodzić.
Kołbyko w październiku ubiegłego roku wzbudził śmieszność i zażenowanie w social mediach po tym jak został nagrany podczas wykonywania hitlerowskiego pozdrowienia w stronę uczestników Marszu Równości. Wykrzykiwał też nienawistne hasła. Szybko okazało się, że młodociany osobnik jest członkiem Partii Wolność Janusza Korwin-Mikkego, a także monarchistą, konserwatystą i zwolennikiem dzikiego wolnego rynku.
Wkrótce potem Ośrodek Monitorowania Zachowań Ksenofobicznych poinformował, że udzielił wsparcia dziewczynie, którą Kołbyko w sposób natarczywy usiłował poderwać. Kiedy ta oświadczyła mu, że jest lesbijką, prawicowy działacz zaczął ją prześladować. „Pewnego dnia będę miał na rękach krew tęczowej hołoty” – miał napisać w esemesie. Sprawą zajęła się policja.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Słowo się rzekło, kobyłko u płota