Na kilka godzin zamknięty został w czwartek SOR w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. Powód? Epidemia odry i konieczność objęcia personelu kwarantanną. Jeszcze przed południem decyzje została cofnięta. Problem jednak pozostał – choroba uznana za opanowaną wróciła i zbiera żniwo. Odpowiedzialność za to ponoszą ruchy antyszczepionkowe.
27 pracowników WSZ musiało przerwać pracę i poddać się kwarantannie. To efekt decyzji Powiatowego Insektoratu Sanitarnego w Kielcach. – W tej grupie są pielęgniarki i pielęgniarz z różnych oddziałów naszego szpitala. W ostatnich dniach mieli kontakt z osobą chorą na odrę. Dlatego służby sanitarne uznały, że mogli zarazić się tym wirusem. Nasi pracownicy zostali objęci kwarantanną do 7 lipca – mówiła dla polsatnews.pl rzecznik szpitala Anna Mazur-Kałuża.
Taka informacja obiegła ogólnopolskie media dziś rano. Po kilku godzinach szpital wydał kolejny komunikat. Okazało się, że większość z 26 pielęgniarek i jednego lekarza miało aktualne szczepienia przeciwko odrze. Pacjenci mogli odetchnąć z ulgą. Szpitalny Oddział Ratunkowy został ponownie otwarty i udziela pomocy potrzebującym. Kwarantanna części pracowników została utrzymana, nie jest to jednak liczba, która mogłaby doprowadzić do braków kadrowych uniemożliwiających funkcjonowanie oddziału. Taka decyzja zostala podjęta po pilnym posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, w którym wzięli udział m.in. wojewódzki i powiatowy inspektorzy sanitarni oraz wojewódzki konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Kielce są kolejny ogniskiem zachorowań na odrę. W ciągu ostatnich dni do szpitala w stolicy świętokrzyskiego trafiły cztery osoby: dwóch pacjentów dorosłych w Klinice Chorób Zakaźnych i dwoje dzieci w części pediatrycznej.
Dlaczego choroba uznana za opanowaną pojawiła się w polskim mieście? Odrę „przywiozła” do Kielc polsk0-ukraińska rodzina. U naszych wschodnich sąsiadów tylko od początku tego roku na odrę zachorowało 25 tysięcy osób, a w ubiegłym tygodniu przybyło ponad 1,3 tysiąca nowych przypadków. Jak mówi Jekaterina Bulawinowa z UNICEF-u według danych w 2018 roku zmarło na Ukrainie z powodu Odry siedmioro dzieci i czworo dorosłych. Choroba nie stanowiłaby jednak zagrożenia dla polskiego społeczeństwa, gdyby nie działalność ruchów antyszczepionkowych. Sejmowym patronem takowych jest kielecki poseł Piotr Liroy Marzec, który w 2016 roku powołał w Sejmie zespół zajmujący się walką z „przymusem szczepień”. O potencjalnej szkodliwości takiego działania mówili wówczas działacze Partii Razem, który zorganizowali happening polegający na owinięciu taśmą biura poselskiego Liroya.
Teraz okazuje się, że wszystkie obawy były zasadne. Grzegorz Borek, lokalny aktywista i adwokat w rozmowie ze Strajk.eu zwraca uwagę, że poseł Piotr „Liroy” Marzec od kilku lat promuje ruchy antyszczepionkowe, które żerują na ludzkiej niewiedzy i niepewności. – Kielce odczuły pierwszy efekt tych działań pana Liroya: personel medyczny trzeba było poddać kwarantannie, a oddziałowi ratunkowemu groziło zamknięcie, bo zaczęli pojawiać się pacjenci z odrą. Choroba zakaźna, która została prawie unicestwiona dzięki szczepieniom właśnie powraca, m.in. z powodu braku roztropności jednego posła. Z twórczości pana Liroya wiemy, że nie szanuje on córek innych ludzi. Teraz okazuje się, że ten brak szacunku dotyczy wszystkich dzieci i osób z obniżoną odpornością – zauważył Borek.
– W Polsce od początku roku do 15 czerwca stwierdzono w sumie 71 przypadków zachorowań. Dla porównania w tym samym okresie ubiegłego roku były 24 przypadki – poinformował polsatnews.pl Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Szanowna Redakcjo! Proponuję kolejny raz usuwać komentarze całkowicie sprzeczne ideą (oświeceniową, socjalistyczną) tego portalu. No chyba, że antyszczepionkowy, bałamutny, dodatkowo okraszony prymitywnymi wycieczkami antyPRLowskimi, tekst poniżej konwenjuje z poglądami (części) Redakcji. Ale jeśli tak, to może lepiej zmienić nazwę ze „strajk” na np. „lokaut”…
Podwójna mądrość
Pomieszały się Tobie, Jacej, pojęcia idei socjalizmu i idei „komuny”. Wyjaśniam: Prawdziwy socjalizm, panował prawie od zawsze w krajach skandynawskich. Szczególnie w Dani – jak pamiętam go z końca lat 80-tych ubiegłego wieku. Tam zawsze traktowano prawa jednostki poważnie i nie poświęcano nikogo, a przede wszystkim małych dzieci, do celów jako eksperymenty medyczne. Ten socjalizm to był rzeczywiście dobrobyt. Tyle tylko że w nim nie było cenzury — https://waldorfus.wordpress.com/2018/06/14/niecenzuralny-komentarz-na-portalu-niezalezna-pl/
— a sanepid który pilnował tam bezpieczeństwa epidemiologicznego mieszkańców, nie handlował jednocześnie lekami które miały to społeczeństwo przed epidemią uchronić.
Jednak to drugie pojęcie „komuna”, której to skompromitowanej nazwy „komunizm” unikasz bo Kiszczakowo/Urbanowską cenzurę propagandy masz we krwi, pasuje do Ciebie jak ulał. W komunie ubeckie metody zawsze zaczynały się od próby „zakneblowania ust”. Tylko kończyły się, znacznie gorzej. Co zyskało społeczeństwo na takim „socjalizmie” – bolszewickim – w którym nomenklatura żyła jak kapitaliści kupując w Pewex-ach produkty kapitalizmu, a reszta narodu zdychała z głodu, zdążyła już pokazać dostatecznie dobrze sama historia. Historia kraju, który, Jaruzelski ze swoją „socjalistyczną” juntą, zamienił w księżyc.
Jednak coś po tej komunie, „socjalizmie” – jak go raczysz nazywać – jednak w tym naszym kraju Polsce, zostało: niewolnicza wiernopoddańcza mentalność społeczeństwa wykorzystywana przez władzę po dziś dzień, i ten nieszczęsny sanepid który dziś po reformie kapitalistycznej przyjął obie formy – jedną kapitalistyczną, drugą tą która mu zastała – komunistyczną, wydania bolszewickiego. Dziś sanepid, pełni dwie funkcje jednocześnie: kapitalistycznego handlarza we współpracy z bogatymi korporacjami sprzedającego właśnie szczepionki, i komunistycznego milicjanta, posiadającego uprawnienia do stosowania przemocy wobec własny obywateli.
Pozdrawiam i życzę Tobie pełnego zdrowia, a nie tylko fizycznego, drogi Jaceju, mający pewność tylko o tym co fizyczne.
Polaków jest za dużo zwłaszcza tych ociężałych umysłowo jak ów poseł
„Jeszce raz podkreślam: przymus szczepień, do tej pory, występował tylko w krajach byłego bloku wschodniego.”
Pieprzysz jak potłuczony.
Do tej pory tylko w Rumunii nie ma prawnego przymusu szczepień. Nie ma go także w krajach skandynawskich, ale tam wystarczy zalecenie władz, by około 100% dzieci było szczepione wszystkimi szczepionkami. Poparte jest to przy tym swego rodzaju „zachętą”- na dziecko niezaszczepione nie dostaje się zasiłku lub nawet nie przyjmuje się go do przedszkola. Te metody „wychowawcze” stosuje się w wielu krajach Europy, Kanadzie, USA, Australii.
Co za dęta histeria… Chryste…
„(…)od początku tego roku na odrę zachorowało 25 tysięcy osób(…)” – napisał portal „Strajk”.
No i bardzo dobrze że zachorowało. Tak jak ja, jako dziecko za PRL-u, zachorowałem na tę chorobę, którą przechodzi się podobnie jak lekką grypę, i dzięki temu że na nią zachorowałem, uodporniłem się na nią na całe życie. Natomiast, nie uodporniłem się – pamiętając mroczne lata PRL gdy rządził Jaruzelski ze swoją nomenklaturą – na wszelkie formy przymusu, stosowane na obywatelach.
Odnośnie szczepień: nie występowały one dotąd w żadnym cywilizowanym kraju zachodniej Europy. Nie było tam żadnego przymusu do szczepienia się i nikt z tego powodu nie umierał. Tylko w Polsce, min dzięki cenzurze w mediach – https://waldorfus.wordpress.com/2018/06/14/niecenzuralny-komentarz-na-portalu-niezalezna-pl/
– istnieje przymus, nawet bezpośredni, w celu doprowadzenia i siłą przymuszenia, poza tym grzywny, którymi zmusza się obywateli do szczepienia; i dzięki cenzurze utrzymywanej w mediach, nie dopuszcza do tego aby lekarze pediatrzy zgłaszali Niepożądane Odczyny Poszczepienne, do statystyk i sanepidów. Z tego powodu naprawdę umierają niektóre dzieci, nie odporne na substancje zawarte w szczepionkach; inne trwale okaleczane są i do końca życia chorują na padaczkę lekooporną, albo autyzm. Przykłady – świadectwa prześladowanych lekarzy pediatrów i poszkodowanych rodzin, nawet matki której dziecko umarło po podani szczepionki, matki która potem z tym już martwym dzieckiem była wzywana do sanepidu na kolejne szczepienia, te przykłady można mnożyć i mnożyć, a kilka z nich jest w linku wyżej który zamieszczam. M. in. ten przykład z tą matką której dziecko okazało się być nieodporne na szczepienia i zmarło, wy krótkowzroczni egoiści; do was się zwracam!
Przykro mi, korzyści z tego przymusu szczepień mają tylko sanepid który na rozprowadzaniu szczepionek zarabia, jednocześnie lobbując konieczność ich podawania, no i media meinstrimowe, „TVN-o” i „Polsato” podobne, które pewnie i też mają z tego korzyści szermując zmanipulowanym semantycznie terminem „antyszczepionkowcy”, „antyszczepionkowcy” którzy z Justyną Sochą – matką z poszkodowanymi już szczepieniami dziećmi na czele, wyraźnie podkreślają: – Nie przymuszajcie nas do szczepień; my tylko nie chcemy przymusu; doświadczona matka wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka. Państwo, precz z łapskami od naszych dzieci.
Na koniec: Pamiętajmy jeszcze o jednej bardzo ważnej sprawie. Za PRL-u, nie było takich szczepionek jak dzisiaj – trzy w jednej i. tp.. Tamte szczepionki miały bardziej prymitywny i jednocześnie naturalny skład. Takich wynalazków jak serwuje się dzisiaj ludziom traktując ich jak doświadczalne bydło, w tamtych czasach nikt nie znał.
Przypadki zajść śmiertelnych, np. w szpitalach, po nie podaniu szczepień, które jako media mainstremowe opisujecie, dotyczą ludzi bardzo mocno osłabionych inną chorobą, nie potrafiących sobie poradzić np. z zarazkami odry. Te osoby rzeczywiście mogą umrzeć na odrę, i należy być może je zaszczepić; nie wiem. W każdym razie, bardzo mi przykro że pomawiacie mnie o bycie antyszczepionkowcem. Mnie który tu oświadcza: sam np. na śmiertelnie niebezpieczną chorobę, tak niebezpieczną jak aids — żółtaczkę, jestem zaraz gotowy się zaszczepić, gdybym tylko miał trafić np. do polskiego szpitala. Ojca sam wysyłałem żeby zaszczepił się na grypę, bo ma słabe serce. Grypa była by dla niego pewną śmiercią. Ale ja, veganin, człowiek ze zdrowym sercem, kalkuluje że mnie by ta szczepionka tylko zaszkodziła, z kolei osłabiając moją odporność np. na alergeny.
Proszę, dajcie ludziom wreszcie święty spokój ! — pozwólcie im decydować o sobie, nie łamcie praw człowieka stosując przymusowe podanie substancji farmakologicznych i przestańcie zarabiać na ich krzywdzie i niedoinformowaniu wywołanym cenzurą w mediach.
Jeszce raz podkreślam: przymus szczepień, do tej pory, występował tylko w krajach byłego bloku wschodniego.