John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego opiewa Jaira Bolsonaro, uznając go za promotora wolności w regionie, nie zważając na to, że prezydent elekt wychwala brazylijską dyktaturę. Jednocześnie Bolton zapowiada akty agresji wobec Kuby i Wenezueli.
Nowy prezydent Brazylii, który zapowiada w swoim kraju rozprawę z lewicą nazywając jej przedstawicieli “czerwonymi śmieciami” i bezpardonowo atakuje wszelkie mniejszości cieszy się poparciem dwóch kluczowych sił światowego kapitalizmu: międzynarodowej finansjery i rządu Stanów Zjednoczonych, co oczywiscie podoba się Waszyngtonowi. Podczas niedawnego wystąpienia w Miami John Bolton wychwalał Bolsonaro. Ustawił go w jednym szeregu z prawicowym prezydentem Kolumbii Ivanem Duque, wspieranym w kraju przez kartel narkotykowy Czarne Orły, uznając ich za gwarant wolności i pomyślności Ameryki Łacińskiej oraz najważniejszych sojuszników USA w regionie.
– Przywódcy o bliskim nam sposobie myślenia, którzy wygrali ostatnio wolne wybory w kluczowych krajach, m.in. Ivan Duque w Kolumbii i Jair Bolsonaro w Brazylii, są wielką nadzieją przyszłości całego regionu. Dają świadectwo pełnego oddania wardościom wolnego rynku i przejrzystych, odpowiedzialnych rządów – oświadczył Bolton.
Zapowiedział jednocześnie obranie “ostrego kursu” przeciwko Wenezueli, Kubie i Nikaragui, uznając te postępowe kraje, symbole antyimperialistycznego oporu, za “krwawe dyktatury”.
– Za kadencji prezydenta Trumpa Stany Zjednoczone podejmą bezpośrednie działania przeciwko wszystkim tym trzem reżimom, by bronić w ten sposób rządów prawa, wolności i ludzkiej godności w regionie – grzmiał John Bolton.
Ostrzeżenia te zgodne są z coraz powszechniejszymi odczuciami społeczności międzynarodowej, że w którymś z tych krajów USA może dopuścić się interwencji zbrojnej w ich “starym stylu”, znanym z lat 70. i 80., kiedy aktywnie wspierali latynoamerykańskie dyktatury – oczywiście pod “sztandarem wolności”. Od ponad roku ludzie związani z rządem Donalda Trumpa sugerują, że poważnie rozważają atak na Wenezuelę “w obronie demokracji”. Nastąpiło również zupełne odwrócenie kierunku politycznego w stosunku do Kuby, jaki został obrany przez USA pod koniec kadencji Baracka Obamy. Zarówno wobec Kuby, jak i Wenezueli, Bolton zapowiedział wprowadzenie nowych sankcji.
Bolton, jedna z głównych postaci administracji Trumpa, nie pozostawia wątpliwości, że USA zamierzają realnie zagrozić postępowym rządom: – Nie czas na cofanie się. To czas na zwiększenie nacisków, nie na łagodzenie ich.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…