W przeddzień rozpoczęcia piłkarskich mistrzostw na ulicach francuskich miast zalegają tony odpadów. Dlaczego? To efekt postawy rządu, który nie zamierza rezygnować z antyspołecznej nowelizacji prawa pracy. W odpowiedzi wybuchają kolejne strajki, a kraj pogrąża się w chaosie.
Francuzi kontynuują protesty przeciwko ustawie drastycznie redukującej prawa pracownicze, którą pod dyktando wielkiego biznesu próbuje przeforsować socjalistyczny, już tylko z nazwy, rząd Manuela Vallsa. W ostatnich dniach do strajkujących już od dłuższego czasu pracowników sektora paliwowego, energetycznego i transportowego dołączyli śmieciarze. Efekt można zobaczyć na tysiącach zdjęć, które obiegają media społecznościowe.
And as if #Paris didn’t have enough challenges….there is a garbage strike too. #travelpic.twitter.com/r3NdYaISoB
— Jean Newman Glock (@jeannewmanglock) 9 czerwca 2016
Władze Paryża szacują, że w wyniku strajku w ciągu każdej kolejnej dobry na ulicach przybywa ok. 3 tys. ton śmieci. Sytuacja jest dodatkowo skomplikowana na południu kraju, gdzie pracy odmówili również pracownicy spalarni odpadów. Gdyby więc nawet śmieciarze wznowili pracę, to nie mieliby gdzie przetransportować ładunków. Taki problem pojawił się m.in. w Marsylii.
Organizująca i koordynująca większość protestów centrala CGT zapowiedziała, że jeśli rząd nie wycofa się ze swoich zamiarów, do strajkujących śmieciarzy dołączą kolejni. Jutro pracę mają przerwać m.in. członkowie związku z Aix-en-Provence i Saint-Etienne. W tym drugim mieście mają się odbyć mecze z okazji Euro. W związku z obecną sytuacją, władze rozważają zamknięcie strefy kibica.
– Kochamy piłkę nożną i chcielibyśmy spokojnie przyglądać się zmaganiom piłkarzy w naszym kraju, ale w tym momencie dla nas istotniejsza jest ochrona naszych praw w pracy – mówi dla „Le Figaro” rzecznik stowarzyszenia firm zbierających śmieci Damien Martinez.
Przyczyną protestu jest ustawa, którą rządząca Francją Partia Socjalistyczna przedstawia jako konieczność, w związku z dostosowaniem gospodarki do “wymogów światowego rynku”. Projekt zakłada m.in. wydłużenie możliwego tygodniowego czasu pracy z 35 do 48 godzin, a dobowego – z 7 do 12. Zmiany mają objąć również ułatwienia w zwalnianiu pracowników i ograniczenie wpływu związków zawodowych. Wszystko i imię wolnej konkurencji i elastyczności.
Strajki, demonstracje i zamieszki trwają nad Sekwaną od kilku miesięcy. Członkowie CGT blokowali m.in. rafinerie i magazyny paliw, co spowodowało braki w zaopatrzeniach stacji benzynowych. Do strajku przyłączyli się też pracownicy elektrowni atomowych, a także kolejarze i piloci. Akcja strajkowa pracowników linii lotniczych zaplanowana jest na 11-14 czerwca. Wiele wskazuje więc na to, że fani piłki nożnej będę musieli zadowolić się transportem autobusowym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…