Logo Les Moutons Enrages - jednego z zagrożonych zamknięciem francuskich portali newsowych

Najpoważniejszą konsekwencją zamachów terrorystycznych w Paryżu mogą okazać się nie bombardowania Państwa Islamskiego, a ograniczenie swobód obywatelskich we Francji.

Logo Les Moutons Enrages - jednego z zagrożonych zamknięciem francuskich portali newsowych
Karykatura z jednego z zagrożonych zamknięciem portali newsowych Les Moutons Enrages (Wściekłe Barany)/ http://lesmoutonsenrages.fr/

O swoją przyszłość we Francji najbardziej obawiają się dziś nie rekruterzy Państwa Islamskiego czy imamowie o skrajnych poglądach, a redaktorzy alternatywnych mediów i nieprzychylnych elicie politycznej redakcji. Jednym z nich jest Z, redaktor alternatywnego portalu informacyjnego 'Le Blog De Resistance’. Jego portal ma tysiące subskrybentów i jest codziennie odwiedzany przez 10 mln internautów. Z obawia się, że już niedługo jego działalność zostanie uznana za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i przymusowo zakończona. O tym, że obawy nie są bezpodstawne, świadczy zamknięcie francuskojęzycznej wersji portalu We Are Change krótko po tym, gdy ukazał się na nim film opatrzony kilkoma pytaniami o okoliczności paryskiego zamachu. Francuski rząd nie kryje się zresztą specjalnie z zamiarem wprowadzenia nowych regulacji prawnych, które utrudnią życie autorom niezależnych mediów. Niewykluczone jest również naśladowanie wzorców amerykańskich, w tym masowa inwigilacja internetu i prywatnych rozmów obywateli.

Do społeczeństwa docierać ma tylko jeden przekaz, emitowany przez najważniejsze francuskie kanały TV od momentu, gdy ucichły strzały w Paryżu. To seria obrazków: zrozpaczeni Francuzi składają kwiaty na miejscu zbrodni. Czają się odrażający dżihadyści. Czasem pojawi się dobry muzułmanin, zapewniający, że terroryści nie działali w jego imieniu. Potem ogólna radość – dzielna francuska armia trafiła w cel związany z Państwem Islamskim. Przesłanie całości nie wymaga wyjaśniania.

Lepiej nie uświadamiać obywatelom, że pod pretekstem bezpieczeństwa właśnie pozbawia się ich demokratycznych swobód. Lepiej rozbudzać prostacki nacjonalizm, niż podjąć dyskusję o tym, na ile podsłuchiwanie zwykłych ludzi przekłada się na powstrzymywanie terrorystów. Bo odpowiedzi na te pytania też specjalnie trudne nie są.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…