Dzisiaj minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg poinformowała opinie publiczną o tym, że po 24 lutego w Polsce podjęło pracę ponad 30 tysięcy Ukraińców, z czego 75 proc. z nich to kobiety. To dobra wiadomość, że obywatele Ukrainy, mimo przejść związanych z wojną i koniecznością porzucenia swojego życia z dnia na dzień, zmobilizowali się i chcą pracować. Sprzyjają temu zapewne rozwiązania, które przyniosła specustawa, upraszczająca formalności związane z podjęciem pracy, choć z drugiej strony do mediów dochodzą informację, że zamęt prawny związany z pracą, stałym lub czasowym pobytem jest i tak ogromny. Miejmy nadzieję, że to przejściowe trudności. Co do tego ostatniego, nie jestem jednak taka pewna, bo podawane dane mnie niepokoją.
Jedynie co czwarty/a zatrudniony/a jest na umowę o pracę, reszta (75 proc.) na umowie zlecenie.
Oczywiście, nie można wykluczyć, że umowa zlecenie jest świadomie wybierana przez zatrudnione, ponieważ mają nadzieję, że ich sytuacja jest tymczasowa , bo skończy się wojna i wrócą do domu. Jednak nie mogę oprzeć się niepokojącemu przeczuciu, że część polskich pracodawców upatruje w tym swojej szansy, by zatrudniać na umowę zlecenie, która nie gwarantuje pełni praw pracowniczych zatrudnionemu. Ale to tylko część mojego niepokoju. Boje się, że sytuacja ukraińskich pracowników zmieni się w niedługim czasie. Bardzo szanuję moich współobywateli i bardzo mi imponuje ich poświęcenie podczas przyjmowania fali uchodźców, gdy rząd w gruncie rzeczy abdykował w tej sprawie. Myślę, że niebawem ta fala współczucia i empatii opadnie. To naturalne – zwykłe zmęczenie materiału. Tak po prostu jest z ludzkimi emocjami, że nie trwają długo. Mogą je zastąpić uczucia niedobre, podłe. A polscy pracodawcy będą na zimno wykorzystywać ten moment. Zatrudniać za głodowe stawki, na czarno, naruszać wszelkie możliwe prawa pracownicze i ludzkie. Boje się tego. Dopiero wtedy nastąpi prawdziwy sprawdzian naszego człowieczeństwa, gdy będziemy potrafili solidarnie przeciwstawiać się najmniejszym przejawom dyskryminacji wobec cudzoziemców, którzy przybyli do Polski, by szukać tu ratunku lub po prostu swojego miejsca na ziemi. Musimy patrzeć na ręce wszystkim chętnym do żerowania na ludzkiej bezbronności.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …