Legalnego przerywania ciąży w Argentynie nie będzie. Wyższa izba parlamentu odrzuciła ustawę, którą w czerwcu przyjęła izba deputowanych.
W środę wieczorem, po szesnastu godzinach debaty argentyński senat postanowił jednak nie przyjmować prawa o dopuszczalności aborcji uchwalonego dwa miesiące wcześniej przez niższą izbę parlamentu. Decyzja ta zapadła w sytuacji wielkiej mobilizacji przeciwników aborcji przez Kościół Katolicki. Ustawa przewidywała możliwość legalnego przerwania ciąży na żądanie do 14 tygodnia. Odrzucono ją stosunkiem głosów 38:31.
Nie będzie więc przełomu aborcyjnego w Ameryce Łacińskiej. 97 proc. kobiet żyjących na tym kontynencie nadal nie będzie miało dostępu do legalnego zabiegu przerywania ciąży.
Obie strony sporu o aborcję masowo zgromadziły się wczoraj na ulicach Buenos Aires, starając się wywrzeć wpływ na niezdecydowanych członków senatu. W archikatedrze odprawiono mszę w intencji zablokowania ustawy. W porównaniu z czerwcem widać było znacznie większą obecność strony przeciwnej aborcji na ulicach argentyńskiej stolicy. Zdaniem „New York Times’a” całe ulice centralnej części miasta były “okupowane” przez demonstrantki z jednej lub drugiej strony sporu. Zwolenniczki legalizacji zaopatrzone były w znane ze wcześniejszej kampanii zielone chusty i wznosiły hasła podkreślające prawo kobiety do decyzji, określające aborcję jako prawo człowieka. Wśród przeciwników dominowała retoryka i symbolika religijna. Ogłoszenie decyzji senatu spotkało się z głośnym wyrazem wielkiego zawodu strony opowiadającej się za wyborem.
Senacka debata przebiegła przewidywalnie, a ostateczny wynik głosowania media przedstawiały już wcześniej jako prawdopodobny. Doszło do głośnego protestu zwolenników legalizacji wśród senatorów i senatorek, kiedy strona przeciwna zaczęła argumentować, że “czasami gwałt tak naprawdę wcale nie oznacza gwałtu”. Na decyzję głosujących najprawdopodobniej największy wpływ miały donośne głosy dobiegające w czasie ostatnich dwóch miesięcy z Kościoła Katolickiego. Niektóre komentatorki uznały, że dużą rolę odegrał fakt, że papież Franciszek pochodzi z Argentyny. Dyskurs publiczny w tym kraju jest w dużej mierze opanowany przez narrację “obrony życia poczętego”. W 1999 r. prezydent ogłosił 25 marca “dniem dziecka nienarodzonego”.
Aktywistki zaangażowane w kampanię na rzecz przyjęcia odrzuconej ostatecznie ustawy żałują przegranej, są jednak przekonane, że czerwcowa decyzja izby deputowanych stanowiła przełom, wyznaczyła nowy trend w argentyńskiej debacie publicznej i stwarza nadzieje na przyszłość. Decyzję Buenos Aires pilnie śledziły też polskie działaczki na rzecz wolnego wyboru kobiet.
– Po raz kolejny wygrał kościół katolicki i jego wpływy i współpraca z politykami. Należy jednak podkreślić, że to co się zadziało w Argentynie, to ogromna zmiana społeczna – mówi Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu – Jeszcze kilkanaście lat temu, nikomu się nie śniło, że w Argentynie może toczyć się debata na temat zmiany prawa regulującego dostęp do aborcji.
Zdaniem Broniarczyk jest szansa, że projekt legalizacji wróci pod obrady za rok.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie, u nas to niemożliwe. I takie protesty i taka wolność wyboru.