Najnowsze badanie pokazuje, że międzynarodowy podatkowy „wyścig na dno” nic nie daje lokalnym gospodarkom. Służy tylko globalnym koncernom do wyprowadzania miejscowego bogactwa i gromadzenia go na egzotycznych kontach.
Trzej ekonomiści, Thomas Tørsløv i Ludvig Wier z Uniwersytetu w Kopenhadze oraz Gabriel Zucman z UC Berkeley, przeprowadzili analizę statystyczną na podstawie danych o przychodach, płacach i podatkach międzynarodowych koncernów działających w wielu krajach świata, również w tzw. rajach podatkowych. m.in. Irlandii, Puerto Rico, Szwajcarii, Luksemburgu, Singapurze i Hongkongu. Wniosek, jakim zwieńczyli swoje badanie jest jeden: mimo wielkich ulg podatkowych, przyznanych ponadnarodowym firmom przez prawie wszystkie państwa, dokonywane przez nie inwestycje są pozorne, a ich zyski wędrują do kilku wybranych krajów, gdzie nie płacą prawie one nic w ramach obciążeń podatkowych.
Naukowcy porównali zyski otrzymane przez filie międzynarodowych koncernów przed opodatkowaniem w rajach podatkowych i w pozostałych krajach. Różnice są ogromne. Ekonomiści ustalili, że w “rajach” stosunek zyski-płace w filiach zagranicznych korporacji wynosi 800 proc. dla Irlandii i aż 1675 proc. dla Puerto Rico! Tymczasem średnia dla lokalnych firm zarejestrowanych w tych krajach to 30 – 40 proc. Dla większości krajów OECD, w tym wielkich gospodarek świata jak Wielka Brytania, Niemcy, Japonia, różnice w zyskach firm rodzimych i zagranicznych są minimalne.
Analiza Tørsløva, Wiera i Zuckmana pozwoliła im stwierdzić, że zyski ponadnarodowych koncernów w rajach podatkowych pochodzą w ogromnej większości nie z produktywnej działalności, lecz z transferów kapitałowych. Według ich szacunków aż 40 proc. zysków globalnych korporacji wędruje do “rajów”, by uniknąć fiskusa.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że jest to paradoksalny rezultat neoliberalnej polityki obniżania podatków w pozostałych krajach świata. W latach 1985-2018 średnia światowa stawka podatkowa spadła z 49 proc. do 24 proc. Sam prezydent Donald Trump zdecydował się ostatnio na obniżenie opodatkowania firm w USA z 32 proc. do 21 proc. Neoliberalna doktryna, która przez dzisięciolecia służyła uzasadnianiu takiej probiznesowej polityki, mówiła wyraźnie, że ma ona służyć przyciągnięciu inwestycji zagranicznych. To z kolei miało podnosić konkurencyjność wewnątrz kraju, korzystnie wpływać na produktywność, płace i poziom zatrudnienia. Nic takiego nie ma miejsca w skali globalnej. Podatkowy wyścig na dno doprawadził przede wszystkim do tego, że międzynarodowe koncerny, lokując się w licznych krajach koncentrują się na wyprowadzaniu ich bogactw i efektów pracy miejscowej ludności na konta w bankach zlokalizowanych w egzotycznych rejonach naszego globu.
Autorzy wyżej opisywanego badania podkreslają związek tego zjawiska z postępującą deterioracją globalnego kapitalizmu w zakresie podstawowych wskaźników makroekonomicznych. Wzrost PKB, udział płac w PKB, bilanse handlowe, wskaźniki zatrudnienia, wydajność pracy – ich poziom systematycznie spada z dekady na dekadę, podczas gdy zyski gromadzone przez koporacje w “rajach” nieustannie rosną.
Tørsløv, Wier i Zuckman krytykują też rządy większości krajów za to, że kierując się politycznym wygodnictwem, koncentrują się bardziej na ściąganiu zysków wyprowadzanych z do pozostałych państw nie będących rajami podatkowymi, niż odzyskiwaniem ich z samych “rajów”. Faktycznie jest to nieporównanie trudniejsze prawnie i organizacyjnie. Zakładałoby poza tym skoroordynowana międzynarodową akcję polityczną.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
W Polsce dochodzi dodatkowo do kolejnego obciążenia. Złotouste zadufki głoszące podwyższanie funduszu na zbrojenia powyżej 2%, PKB, przelicytowane ostatnio propozycją do 4%, nie pojmują, że przy transferze ponad dwóch trzecich zysków poza kraj, polski pracodawca płaci faktycznie 6% PNB, zatem sami sobie nakładamy obciążenia, zwalniając bezmyślnie obcych inwestorów od łożenia na bezpieczeństwo ich własnego majątku. Dobra zmiana, ale dla kogo?
Jakie odkrywcze! No żeby nie wielcy naukowcy (oczywiście co najmniej jeden hamerykancki!) to naród w nieświadomości swojej dalej by harował na kapitalistyczne szuje. A tak przynajmniej haruje świadomie.
Amerykę w konserwach odkryliście…
To było wiadomo od początku tych debilnych kroków i neoliberalnych zapewnień doktrynerów w rodzaju Balcerona.
Wszystko dla zysku – to jest jedyna doktryna kapitalizmu.