Migranci wnieśli wiele dobrego do niemieckiego społeczeństwa, sprowadzenie ich do RFN było dobrym pomysłem, kraj dzięki nim stał się silniejszy – tak obywatele Republiki Federalnej podsumowują zjawisko napływu ludności z państw Bliskiego Wschodu i Afryki. Pokłady paliwa lęku, napędzającego ekstremistyczne ruchy polityczne nie są więc tak znaczne jak przypuszczano.
Migranci wzbogacili niemieckie społeczeństwo – to hasło pojawiało się często jako kpiarski frazes, towarzyszący propagandowym newsom o gwałtach czy rozróbach. W badaniu przeprowadzonym przez Radę Ekspertów Fundacji ds. Integracji i Migracji (SVR) pojawia się ono jednak jako poważna odpowiedź, adekwatna dla nastrojów w Niemczech. Zaprezentowane dziś wyniki badań klimatu społecznego muszą być ciężkim przeżyciem dla wszystkich tych, którzy wieszczyli koniec społeczeństwa wielokulturowego. Wygląda na to, że obserwujemy coś dokładnie odwrotnego – rozkwit tego zjawiska.
SVR przeprowadziła reprezentatywne badanie postawy blisko 9,3 tys. osób w okresie lipiec 2017-styczeń 2018.. Pytano o kwestie związane z migracją w kontekście edukacji, rynku pracy i relacji społecznych.
Zastosowano metodą współczynnikową rozciągnięto na skali od 1-100, gdzie wynik powyżej 50 punktów oznacza odpowiedź pozytywną. Wyliczony na podstawie udzielonych odpowiedzi wskaźnik klimatu integracji (Integrationsklimaindex, IKI) wyniósł 63,8 pkt, czyli zaledwie 1,6 pkt mniej niż w badaniu z 2015 roku, kiedy obywatele masowo witali uchodźców przybywających na niemieckie dworce i lotniska. Czyżby więc wbrew temu, co próbuje nam przekazać radykalna prawica – w RFN nie było zwyżkujących nastrojów antyimigranckich?
Zgodnie z oczekiwaniami, największy sceptycyzm wykazali w badaniu przede wszystkim obywatele RFN ze wschodnich landów oraz mężczyźni. Szczególnie pesymistycznie wypowiadali się w badaniu Niemcy ze Wschodu (46,5 pkt). Grupę tę charakteryzuje bardzo niewielki albo praktycznie zerowy kontakt z migrantami. Oznacza to, że osoby te uległy przekazowi serwowanemu przez kanały ksenofobicznych ruchów i na tej podstawie zbudowany sobie zdanie na temat problemu migracji.
Obywatele RFN w zdecydowanej większości nie wierzą w opowieści skrajnej prawicy. Ze zdaniem: „liczba przyjętych uchodźców zagraża dobrobytowi w Niemczech” całkowicie lub raczej zgodziło się jedynie 18 proc. osób (pozostali raczej lub całkowicie się nie zgodzili). Ze stwierdzeniem „przyjęci uchodźcy w długiej perspektywie przyczynią się do kulturowego wzbogacenia kraju” zgodziło się natomiast 71 proc. respondentów. 60 proc. badanych opowiedziało się np. za dalszym przyjmowaniem uchodźców.
Szef ośrodka, który przeprowadził badanie, Thomas Bauer wyjaśnia, że wyniki badania, „bazujące najczęściej na mało spektakularnych, codziennych doświadczeniach (w kontakcie z migrantami), stanowią przeciwwagę dla medialnego dyskursu, który w centrum uwagi stawia raczej doświadczenia negatywne”. Wskazał przy tym, że „krótkotrwałe debaty” wywołane wydarzeniami takimi jak niedawna śmierć Niemca w Chemnitz oraz wynikłe z tego przemarsze skrajnej prawicy i debata o integracji „mają stosunkowo niewielki wpływ” na wskaźniki akceptacji dla uchodźćów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Sprawa migracji to nie dyskusja z „ksenofobiczną szczujnią”. Mętne opowieści o dobrobycie niesionym przez obecną falę migracyjną nijak mają się do rzeczywistości. Czy obecne 6 miliona uciekinierów w Turcji przyniosło jej dobrobyt. Tak, ale w postaci haraczu z Zachodu za przetrzymywanie. Czy mający doświadczenie i wyrosłe na imigrantach USA i Izrael dziś otwarły granice i liczą na wzrost stopy życiowej po przyjęciu kolejnego miliona? Dlaczego zresztą sami entuzjaści migracji na niej nie zarabiają? Czy ktoś z tych złotoustych dobroczyńców sam przyjął pod własny dach choć jedną rodzinę, dal jej pracę i przyuczył do zawodu, ucząc przy okazji języka i miejscowych obyczajów? Czy ktoś zadał sobie trud, kiedy zaczyna się chwiać porządek etniczny w państwie? Być może, kogoś kręci życie w międzynarodowym maglu, w którym obcy są właścicielami, a miejscowi proletariatem na zasiłku dla bezrobotnych. Takim fascynatom przypominam, że ten model Polacy bezwiednie przerobili podczas pierwszych niekomunistycznych rządów zasłużonego premiera Tadeusza Morawieckiego i jego następców, wyprzedając na pniu majątek narodowy, przy żelaznej zasadzie, że cena nie może być niższa od honorarium zagranicznej firmy wyceniającej majątek. Polska przestała być krajem rodzimych wytwórców i producentów, stała się krajem konsumentów cudzych wyrobów, a zamiast produkcyjnych fabryk zapleczem montowni części, sprowadzanych zza granicy. Gazety w obcych rękach, a polska prasa ledwie zipie. Ile dziś zarabiają dziennikarze, piszący w gazetach z polskim kapitałem, każdy piszący sam sobie odpowie. Jedyny ratunek w zakamuflowanej dotacji rządowej w postaci reklamy państwowej spółki.
Nawet słynne dotacje unijne, do których trzeba zaciągnąć w zagranicznym banku długoletni kredyt, przy rzetelnym sprawdzeniu, spłacają sie powyżej wartości inwestycji, wprawdzie w ciągu 20- i wiecęj lat, ale jednak. nie darmo Soros, w końcu zna się na finansach, pouczał premierów unijnych, że bez kredytów zawali się system bankowy.
Dobrobyt Polski i krajów unijnych, poza Niemcami, to iluzja, możliwa tylko w świecie wirtualnego pieniądza. Podobnie, jak wizja szczęśliwych tubylców, na których pracują rzesze imigrantów. I to ma być lewicowa wizja żyjącego na cudzy koszt spauperyzowanego proletariusza w Polsce i Europie???
Najlepszym barometrem nastrojów społecznych są wybory. Odpowiedzą na więcej niż rozmaite sondaże. W październiku Landtag wybiorą mieszkańcy Bawarii i zdaje się, że spadkiem poparcia dla CSU, utrata samodzielnej większości pożywi się głównie AfD. Formowanie się ruchu Aufstehen też ma jakieś przyczyny i bynajmniej nie są one osadzone w sielankowym postrzeganiu migracji do Niemiec. Nie wiem dlaczego Autor uważa, iż mieszkańcy wschodnich Niemiec ulegli przekazowi ksenofobicznych ruchów, a nie są w stanie sami formułować oceny rzeczywistości w oparciu o własne doświadczenia i wartości. Poza tym p. Nowak zbyt często używa pojęcia ksenofobia, szafując nim na prawo i lewo. Określa tym terminem każdą krytykę liberalnej polityki migracyjnej, czy też jakiekolwiek restrykcje dotyczące przepływu osób z Azji i Afryki do Europy.
Nie wiem co tam sobie Pan Nowak wygrzebał, ale skoro jest tak „dobrze” to dlaczego poparcie dla AfD tak znacząco rośnie?
No i jeszcze te kłamstewka: każdy kto cokolwiek o Niemczech wie, zdaje sobie sprawę że imigranci rozmieszczani byli po całym terenie Niemiec a więc także i w Niemczech wschodnich.
Stąd kłamstwem jest że „ozi” nie mają z nimi styczności (Chemnitz leży właśnie na wschodzie).
Ich niechęć wynika z gorszej sytuacji ekonomicznej niż w bogatszej, zachodniej części kraju. To bardzo dobrze znany fakt.
Swoją drogą, że też Autorowi ręka nie uschnie.